Szarpanina na stadionie. W roli głównej poseł PiS z Rybnika i działacz PO z Rydułtów
Gdyby faktycznie mnie nagrano, byłbym już gwiazdą internetu. Przeciek byłby nieunikniony. A tu cisza – mówi poseł Grzegorz Janik o zamieszaniu na stadionie.
Rybnik Rydułtowy Specjalnie wyznaczona jednostka policji będzie badała przebieg sportowego rautu, na którym poseł Grzegorz Janik miał poturbować radnego powiatu wodzisławskiego i szefa rybnickiego ośrodka Bushido Arkadiusza Skrowrona. W tle przewija się list do prezesa Jarosław Kaczyńskiego, telefony z przeprosinami posła oraz nagranie z monitoringu, którego nikomu nie chcą pokazać urzędnicy z Rybnika.
Sensacje po imprezie
Z kilkutygodniowym opóźnieniem światło dzienne ujrzała szarpanina pomiędzy posłem i dyrektorem rybnickiego ośrodka sportowego. Choć do incydentu miało dojść jeszcze na początku sierpnia prokuratura została powiadomiona po dwóch tygodniach. Bohaterowie zamieszania to rybnicki poseł Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Janik, do niedawna prezes Energetyka ROWRybnik oraz rydułtowianin Arkadiusz Skowron, szef Centrum Rekreacji i Rehabilitacji BUSHIDO - jednostki budżetowej Miasta Rybnika, radny powiatu wodzisławskiego, szef PO w radzie tego powiatu. O co poszło? Aby to wyjaśnić, należy się cofnąć do 2 sierpnia, kiedy to na stadionie przy ul. Gliwickiej w Rybniku odbywała się inauguracja Światowych Letnich Igrzysk Polonijnych. Był już późny wieczór, wszystkie punkty programu inauguracji zostały zrealizowane. - Po głównym koncercie uczestnicy igrzysk i mieszkańcy rozeszli się, a ochrona pojechała. Było już niemal pusto - mówi radny Arkadiusz Skowron, który był koordynatorem projektu igrzysk.
Wersja Skowrona
Według relacji Arkadiusza Skowrona, po inauguracji wziął się za uprzątnięcie banerów ze sceny. Później udał się do pomieszczenia dla VIP-ów, żeby sprawdzić, czy osoby odpowiedzialne za catering zrobiły porządek. - Wewnątrz pomieszczenia dla VIP-ów było jeszcze kilka osób, w tym poseł Grzegorz Janik - naświetla sytuację Arkadiusz Skowron. - Nim zdążyłem się odezwać, usłyszałem wiązankę wulgaryzmów z ust pana posła. Nawet nie będę powtarzać tego, co mówił. Był agresywny. Miał pretensje, że nie dostał imiennego zaproszenia na inaugurację oraz że miasto Rybnik nie wystosowało do niego takiego zaproszenia - wyjaśnia Arkadiusz Skowron. Twierdzi, że na nic zdały się tłumaczenia. - Wraz z dwoma innymi osobami próbowałem uspokoić posła Janika. Tłumaczyłem, że organizatorami wydarzenia są urząd marszałkowski i Wspólnota Polska. I że to oni odpowiadali za zaproszenia. A ich decyzją było to, by nie wysyłać zaproszeń do żadnego posła, bo impreza jest otwarta i każdy może przyjść - dodaje radny.
Szarpanina przy aucie
Arkadiusz Skowron stwierdził, że dalsza dyskusja z posłem Janikiem nie ma sensu. Postanowił, że wróci do domu. Wyszedł więc z pomieszczenia dla VIP-ów i ruszył w stronę parkingu. Poseł Janik miał podążyć za nim. - Proszę sobie wyobrazić moje zaskoczenie. Jeszcze w drodze do samochodu poseł podchodził do mnie i szturchał mnie. Krzyczał, że za trzy lata mnie wytnie. Podejrzewam, że był pijany. Ale najgorsze dopiero nastąpiło. Kiedy chciałem wsiąść do samochodu, znów usłyszałem wiązankę. Odpowiedziałem mu. Wtedy zamachnął się na mnie. Nie wiem czy chciał mnie uderzyć w twarz czy w szyję, ale trafił mnie tym uderzeniem w szyję. Dobrze, że nie w krtań, bo uderzenie nie było lekkie. Przeciwnie, silne. Wtedy głośno powiedziałem: „uważaj, to wszystko jest nagrywane przez monitoring” - relacjonuje radny Skowron. Informacja o monitoringu ponoć podziałała na posła. Momentalnie uspokoił się. - Przez kolejne 20 minut rozmawialiśmy normalnie. Głównie o polityce, o tworzeniu list wyborczych. W tym czasie wszyscy z pomieszczenia dla VIP-ów przeszli obok nas i odjechali - wspomina Skowron.
Film dla wybranych
Radny Skowron dodaje, że atak na jego osobę nie był tego dnia jedynym skandalem z udziałem posła. W obecności różnych osobistości poseł miał w niewybrednych słowach wypowiadać się na temat prezydenta Rybnika, Piotra Kuczery. Co więcej, poważne pretensje ze strony posła odnośnie braku imiennego zaproszenia usłyszał Michał Wojaczek, dyrektor Domu Kultury w Chwałowicach.
Co na to sam Michał Wojaczek? – Potwierdzam, że pan poseł Grzegorz Janik miał do mnie pretensje. Chodziło o brak imiennego zaproszenia. Wyjaśniliśmy sobie jednak wszystko, na późniejszej części spotkania już mnie nie było i jego przebieg znam tylko z opowieści – mówi nam podczas rozmowy telefonicznej zaznaczając, że nie wie, kto mógł jeszcze być świadkiem zachowania posła.
Kilka dni po całym zajściu Arkadiusz Skowron postanowił, że chce obejrzeć nagranie z monitoringu i zadbać o to, by materiał został utrwalony na twardym dysku. Zwrócił się z prośbą o takie działania do dyrektora rybnickiego Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Ale okazało się, że najpierw dyrektor przebywał na urlopie, a później odmówił radnemu udostępnienia zapisów z monitoringu. - Poprosiłem więc o interwencję mojego przełożonego, wiceprezydenta Piotra Masłowskiego i otrzymałem nagranie. Widać na nim wszystko czarno na białym. Cały przebieg zdarzenia - wyjaśnia Skowron. Tu warto dodać, że Urząd Miasta Rybnika odmawia obecnie dziennikarzom, udostępnienia nagrania, tłumacząc, że jest ono dowodem w sprawie.
Poseł przeprasza
W międzyczasie radny dowiedział się, że poseł zadzwonił z przeprosinami za swoje zachowanie do Michała Wojaczka. - Przepraszał i mówił, że nie pamięta wiele, ale że chyba coś tam się działo. Mówiąc szczerze, ja również czekałem na słowo „przepraszam”. Każdy może mieć gorszy dzień, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Niestety przeprosiny nie padły - żałuje Skowron. Radny zadecydował więc, że powiadomi o całej sprawie prokuraturę. Poradził się prawników i przygotował pismo. 21 sierpnia złożył zawiadomienie o czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego. - Żeby była pełna jasność. Nie oczekuję od pana posła żadnego zadośćuczynienia, żadnych pieniędzy. Ale powinien przeprosić za swoje zachowanie, które w mojej opinii było skandaliczne. Mam nadzieję, że pan poseł zastanowi się nad tym, jak postępuje. Nie może być tak, że piastując tak ważną funkcję czuje się bezkarny - tłumaczy Skowron. Od całego zdarzenia radny Arkadiusz Skowron i poseł Grzegorz Janik dwukrotnie mieli kontakt telefoniczny. - Pierwszego dnia września, po telefonie od dziennikarzy, poseł zadzwonił, że chce ze mną rozmawiać. Ale do wieczora miałem spotkania i umówiliśmy się na telefon w środę rano. Następnego dnia usłyszałem, że nie chce ze mną rozmawiać, bo ja chcę mu zaszkodzić. I rozłączył się - nie kryje zdziwienia radny.
Wersja Janika
Dodzwonienie się do posła Janika w ostatnich dniach graniczy z cudem. Poseł wystosował za to oświadczenie w sprawie zajścia na stadionie. – Igrzyska Polonijne to impreza organizowana z budżetu państwa i budżetu gmin. Jednak została ona zorganizowana jako impreza PO. Po zakończeniu imprezy zwróciłem uwagę na ten fakt jednemu z organizatorów, panu A. Skowronowi. Atak na moją osobę jest ewidentną walką wyborczą. Igrzyska rozpoczęły się 2 sierpnia 2015 i zastanawiającym jest fakt, że ukazuje się to dopiero po 30 dniach, w momencie rozpoczynającej się kampanii wyborczej – pisze poseł Janik. – Oświadczam, że nie doszło do żadnego ataku na Pana Skowrona i nie doszło do żadnych rękoczynów. Informacje (...) mają na celu zdyskredytowanie mnie przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Jest to brudna zagrywka polityczna i pokazuje, że PO, która przejęła władzę w Rybniku, zastosuje wszystkie chwyty aby utrzymać się przy władzy. W związku z przedstawieniem nieprawdziwych informacji, zmuszony jestem wystąpić na drogę sądową przeciwko Panu A. Skowronowi – zapowiada Janik. Już podczas rozmowy telefonicznej zapowiada, że wątpi, aby takie nagranie istniało. – Gdyby ktoś mnie nagrał, już by to było w Internecie. W poniedziałek składam doniesienie do sądu i oświadczenie do prokuratury – zapowiada.
Kuczera pisze do Kaczyńskiego
Arkadiusz Skowron jest zaskoczony oświadczeniem, które wydał poseł w sprawie zajścia. - Zarzuca mi, że tak długo czekałem z decyzją o powiadomieniu prokuratury. Ale nie ma racji. Oczywiste jest, że najpierw musiałem zabezpieczyć materiał dowodowy i poradzić się odnośnie pisma do prokuratury. Poza tym czekałem, że może jednak pan poseł przeprosi. Szkoda, że nie miał odwagi - puentuje Arkadiusz Skowron. Do sprawy włączył się również prezydent Rybnika Piotr Kuczera, który poskarżył się prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu na zachowanie posła Grzegorza Janika. – Chciałbym (...) wspomnieć o pewnych niepokojących zdarzeniach, jakie miały miejsce podczas imprezy inaugurującej igrzyska polonijne, a które mogły mieć wpływ na niewłaściwe postrzeganie polskiej gościnności i kultury przez zagranicznych gości o polskich korzeniach. Zdarzenia, o których wspominam, dotyczą zachowania pana Grzegorza Janika - Posła na Sejm RP. Pan Poseł Janik w obecności przedstawicieli samorządów współorganizujących igrzyska, parlamentarzystów, przedstawiciela Ministerstwa Sportu, samorządu województwa śląskiego oraz Wicemarszałka Sejmu Litewskiego kilkakrotnie, słownie obrażał Prezydenta Miasta Rybnika. Znieważył dyrektora Domu Kultury w Rybniku-Chwałowicach grożąc, że po wygraniu wyborów pozbawi go pełnionej funkcji. Ponadto, pan Grzegorz Janik znieważył przy świadkach, a następnie czynnie napadł na dyrektora Centrum Rekreacji i Rehabilitacji BUSHIDO - jednostki budżetowej Miasta Rybnika i jednocześnie przedstawiciela jednego z głównych organizatorów igrzysk – informuje Kaczyńskiego prezydent Kuczera.
Kto mógł jeszcze widzieć zajście? Arkadiusz Skowron nie chce ujawniać personaliów świadków. Nie podał ich również w zawiadomieniu do prokuratury.
Decyzja pokrzywdzonego
Jak się okazuje, policja w Rybniku nie chce prowadzić tej sprawy. – Mając na uwadze, że tego typu sprawa może być prowadzona samodzielnie przez policję, przekazaliśmy to w pierwszej kolejności do Komendy Miejskiej Policji w Rybniku, a ta uznając, że poseł jest z tego regionu, poprosiła komendę wojewódzką o wyznaczenie innej jednostki do prowadzenia tej sprawy. My jako prokuratura ten wniosek poparliśmy – mówi nam prokurator Rafał Łazarczyk, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Rybniku. – Nie wyznaczono jeszcze jednostki do prowadzenia tej sprawy – mówi naszemu tygodnikowi inspektor Andrzej Gąska, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Co ciekawe, wycofanie zawiadomienia przez dyrektora Bushido może zakończyć całą sprawę. – W myśl nowych przepisów, jeśli pokrzywdzony stwierdzi, że się pojednał ze sprawcą, nie ma powodu aby prowadzić takie postępowanie i można je umorzyć – przyznaje prokurator Rafał Łazarczyk. – Nie mam zamiaru nikogo przepraszać. To już doszło za daleko – zapowiada Janik.
Magdalena Kulok, Adrian Czarnota
Najnowsze komentarze