środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Ja ne krad - wydusił złodziej złapany przez mieszkańca Gołkowic

21.04.2015 00:00 red

Plaga kradzieży rowerów w miejscowościach graniczących z Czechami

GOŁKOWICE To była akcja jak w sensacyjnym filmie. Pan Grzegorz - pracownik Zespołu Szkół w Gołkowicach, przy rzędzie rowerów zaparkowanych przy szkole zauważył mężczyznę z nożycami do cięcia metalu. Gdy ten zaczął uciekać ścigał go przez kilkaset metrów, dopadł i przekazał policji.

W piątek, 10 kwietnia, pan Grzegorz - szkolny konserwator pracował na dachu budynku szkoły podstawowej w Gołkowicach. Naprawiał rynnę. Było ok. 8.30. - Podchodzę na skraj budynku i widzę „gościa” kręcącego się przy rowerach, tuż przy wejściu do szkoły - opowiada. - Facet rozglądał się po rowerach, jakby wybierał, który najładniejszy. Patrzę, a z plecaka wystają mu żółte, metrowe nożyce do cięcia metalu. Złodziej, pomyślałem.

Za złodziejem przez pola

Pan Grzegorz czym prędzej zszedł z dachu. W międzyczasie pod szkołę zaczęły podjeżdżać samochody, którymi rodzice przywozili dzieci na lekcje. Złodziej, by nie wzbudzać podejrzeń odszedł od rowerów, wyjął komórkę i udawał, że dzwoni. - Kiedy zszedłem z dachu mężczyzna był już na drodze obok szkoły. Podbiegłem do niego, krzycząc by się zatrzymał - mówi pan Grzegorz. - Kiedy do niego dobiegłem złapałem za te nożyce, które wystawały mu z plecaka i zapytałem co to jest. „Ja nic ne mam, ne mam” - usłyszałem czeską mowę. I nagle zrobił taki ruch jakby chciał mnie uderzyć. Odsunąłem się, ale dalej trzymałem te nożyce. Facet mi się wyrwał i zaczął uciekać.

Złodziej biegł przez pobliskie pola, przeskakiwał przez płoty prywatnych posesji. A pan Grzegorz za nim, krzycząc cały czas: „policja, policja, policja!”. W pewnym momencie mężczyzna zniknął mu z pola widzenia. Pan Grzegorz dobiegł do głównej ulicy i intuicyjnie poszedł na tyły budynku pobliskiego sklepu spożywczego. - Tam go dopadłem. A ten facet mówi zdyszany: „ja uż ne, poddaje sie, uż ne umiym”. Zapytałem go o wiek, powiedział, że ma 33 lata. A ja mu na to: a widzisz, a ja mam 53 i jeszcze cię dorwałem - uśmiecha się  szkolny konserwator. - Przy sklepie pilnowałem go do czasu przyjazdu policji, którą zawiadomił ktoś obserwujący całe zajście.

Nie pierwsza taka akcja

Pan Grzegorz łapiąc złodzieja niemalże na gorącym uczynku wykazał się nie lada refleksem i odwagą. - Nie bałem się, to był odruch - mówi. - Ale po czasie człowiek się nad tym zastanawia. Kiedy z krzykiem biegłem za tym złodziejem nikt więcej nie zareagował, nikt mi nie pomógł. Z jednej strony człowiek zrobił to, co powinien, ale z drugiej strony zastanawia się, czy warto się tak narażać. Ale i tak, gdybym znów znalazł się w podobnej sytuacji, zareagowałbym tak samo, bo to ma się chyba we krwi.

Mieszkaniec Gołkowic dodaje, że jest szczególnie wyczulony na złodziei rowerów, bo nieraz miał z nimi do czynienia. Kiedyś jego synowi ukradli rower sprzed podstawówki. A na tydzień przed ostatnią akcją przy szkole, jadąc samochodem drogą prowadzącą do przejścia granicznego w Gołkowicach, przyuważył innego mężczyznę na rowerze, któremu z plecaka też wystawały nożyce do metalu. - Jechał w stronę Czech. Zawróciłem i zauważyłem ten rower przy sklepie, już za czeską granicą - wspomina pan Grzegorz. - Zacząłem robić zdjęcia komórką. Czech wyszedł ze sklepu i jakby nigdy nic poszedł dalej piechotą, udając, że z rowerem nie ma nic wspólnego. No to ja do auta i jadę za nim. Kiedy się z nim zrównałem opuściłem szybę w samochodzie, wyjąłem komórkę i robiąc mężczyźnie zdjęcia krzyknąłem: „ej, zapomniałeś roweru”. - „Ja ne krad, ja ne krad” - wybełkotał wystraszony złodziej. Nie goniłem go dalej, bo to było za granicą. U siebie w kraju człowiek się boi, a cóż dopiero na nieznanym terenie - mówi pan Grzegorz. - Zgłosiłem kradzież na policję.

Czasem złodzieje przyjeżdżają na starych, rowerowych gratach, potem wybierają najlepsze, najładniejsze rowery, zostawiają te, na których przyjechali, a odjeżdżają na skradzionych. Tak było miesiąc temu. Złodziejską akcję zarejestrowały wtedy kamery szkolnego monitoringu. Nagranie nie jest najlepszej jakości, ale widać na nim, jak złodziej rozgląda się, potem nożycami rozcina linkę, którą rower był zabezpieczony, po czym zostawia stary rower i jak gdyby nigdy nic odjeżdża na nowiutkim bicyklu.

Obywatelska postawa

Dzień przed tym jak zatrzymano złodzieja w Gołkowicach rower skradziono również spod szkoły w Łaziskach. Należał do jednego z uczniów. - W ciągu roku siostrzeńcowi po raz drugi ukradziono rower. Rok temu w maju, cieszył się nowym rowerem przez cztery dni po komunii. Niedawno skradziono mu rower spod szkoły, w czasie lekcji, choć był przypięty solidnym łańcuchem – opowiada mieszkanka Łazisk.

Waldemar Paszylka, dyrektor Zespołu Szkół w Gołkowicach przyznaje, że kradzieże uczniowskich rowerów, to już plaga. - I to duża plaga. Sam kiedyś też złapałem dwóch złodziei, jechałem za nimi autem, dogoniłem i zmusiłem ich do odprowadzenia skradzionych rowerów. Niestety złodzieje uciekli.

W ciągu roku szkolnego sprzed szkoły w Gołkowicach giną średnio dwa rowery. - Do tej pory złodzieje kradli te, które nie były zabezpieczone. Po moich apelach uczniowie zaczęli rowery zapinać linkami. I teraz złodzieje zrobili się jeszcze bezczelniejsi, bo wożą ze sobą nożyce do metalu - mówi Waldemar Paszylka. - Jestem zadowolony, że tym razem złodziej został złapany i to dzięki takiej obywatelskiej postawie - chwali swojego pracownika dyrektor Zespołu Szkół w Gołkowicach. - Pan Grzegorz podjął bardzo odważną decyzję i złapał złodzieja. Dzięki temu potencjalnie jednego złodzieja rowerów mamy mniej.

Dyrektor Paszylka dodaje, że taką postawę obywatelską trzeba promować. Dlatego odważnego pracownika uhonoruje nagrodą finansową. - Za taką postawę premia bezwzględnie się należy - mówi dyrektor.

Bądźmy czujni

Odważnego pracownika gołkowickiej szkoły chwali także policja. - Oczywiście ten mężczyzna dobrze zareagował. Natomiast zawsze trzeba ocenić swoje siły i środki - mówi sierżant Joanna Paszenda, rzeczniczka wodzisławskiej policji. - Czy damy sobie radę w danej sytuacji. Nasze zdrowie i życie jest najważniejsze. Jeśli stwierdzimy, że nie damy sobie rady czasem wystarczy szybki telefon na policję,  informacje o tym jak wyglądał złodziej, zapamiętane numery rejestracyjne samochodu, którym się poruszał, cokolwiek. Chodzi po prostu o szybką reakcję. To skutkuje szybkim ujęciem sprawcy kradzieży.

Rzecznik przypomina, że podobna sytuacja miała miejsce w gminie Godów w listopadzie ubiegłego roku. Wtedy też złapano złodzieja, także obywatela Czech. - Pomogła informacja od mieszkańca, który zareagował błyskawicznie i przekazał nam informację o kradzieży. Złodziej został ujęty. 

W Czechach też plaga

Jak wynika z  naszych informacji plaga rowerowych kradzieży nasiliła się także po czeskiej stronie granicy. W ubiegłym roku tylko na terenie samej Opawy liczba kradzieży rowerów wzrosła o 300 procent. Większość spraw została zakończona pomyślnie. W Opawie wśród złodziei rowerów nie było Polaków. Natomiast „nasi“ na „gościnne występy“ jeżdżą do Ostrawy, gdzie kradzieże rowerów również stały się prawdziwą plagą.

(abs, art., AG)


Jaka kara?

„Zagraniczny” złodziej grasujący na terenie Polski za swój proceder odpowiada zgodnie z polskimi przepisami prawa. - Po wykonaniu wszystkich czynności policja całość materiałów kieruje do prokuratury. Prokurator decyduje o wysokości kary dla złodzieja - mówi rzeczniczka wodzisławskiej policji, sierżant Joanna Paszenda. - Za kradzież mienia grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. W przypadku sprawy mniejszej wagi sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 1 roku. 

W Czechach kradzież roweru o wartości do 5 tys. koron traktowana jest jak wykroczenie. Jeżeli przy tym złodziej wejdzie bezprawnie np. do piwnicy to jest już to kradzież skutkująca karą: od finansowej, po 2 lata pozbawienia wolności.


Złodziejska statystyka

W 2014 r.

do Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu z całego terenu powiatu wodzisławskiego wpłynęło ok. 55 zgłoszeń dotyczących kradzieży rowerów, z czego 20 zgłoszeń z terenu gminy Godów.

W 2015 r.

do tej pory na policję wpłynęło 12 takich zgłoszeń z terenu powiatu, z czego prawie wszystkie, bo aż 11 z terenu gminy Godów.

  • Numer: 16 (754)
  • Data wydania: 21.04.15
Czytaj e-gazetę