Zacisnęliśmy pasa, ale nie było tragedii
W minionym roku opinia publiczna oburzyła się informacją o wymuszeniu na Lasach Państwowych przekazania do budżetu państwa 800 mln zł i kolejnych środków przez następne lata. Wbrew zapowiedziom opozycji, nie zabiło to lasów, a pracownicy leśni dalej robią to co do nich należy. Na nasze pytania o miniony i bieżący rok odpowiedział Janusz Fidyk, nadleśniczy Nadleśnictwa Rybnik.
Red. Co nowego udało się wprowadzić w naszym nadleśnictwie w ubiegłym roku?
Janusz Fidyk. Leśnictwo jest dziedziną bardziej tradycyjną, więc te nowinki nie pojawiają się zbyt często. Jest czas gdy się tnie, jest też czas, kiedy się sadzi. Cała nasza praca jest regulowana przez naturę. Jesteśmy przygotowani do wiosny. Na powierzchniach, które będziemy odnawiać jest już poorana gleba, są ogrodzone i przygotowane do prac. Ciekawostką są działania wokół naszej Zagrody Leśnika, czyli szkółki na Paruszowcu. Dla leśnictwa budynek nadleśnictwa w środku Rybnika jest piękny, ale to nie jest jeszcze ten klimat. Dlatego staramy się rozbudowywać i upiększać teren na Paruszowcu. Postawiliśmy tam kapliczkę Św. Huberta, który łączy leśników i myśliwych. To miejsce spotkań dla wszystkich czujących ten leśny klimat. Na terenie nadleśnictwa ciągle urozmaicamy miejsca rekreacyjne i ścieżki rowerowe. Akcja urządzania miejsc dla samochodów uzyskała już pewien etap. Mamy dziś ok. 30 takich parkingów. Teraz staramy się organizować miejsca odpoczynku w lesie. Przy ścieżkach ustawiamy ławki, gdzie można usiąść, zjeść kanapkę. To robimy z środków, które zostają po posadzeniu lasu i innych priorytetowych pracach. W tym roku osoby jeżdżące po lesie mogą się zdziwić, że gdzieś wyrosła ławeczka.
Coś jeszcze?
W obrębie Zagrody Leśnika chcemy również urządzić izbę edukacyjną. Taki obiekt znajduje się przy nadleśnictwie, jednak chcemy, aby było to bliżej lasu. Zależy nam, aby szczególnie młodym ludziom przybliżać nie tylko eksponaty, ale żeby mogli to zweryfikować w lesie. Np. posłuchać na żywo ptaka, którego głos był zaprezentowany z płyty. To kolejny element, który mamy w planie na ten rok. Oczywiście w ramach dostępnych środków i wsparcia sponsorów.
Ale chyba nie narzekacie na brak osób odwiedzających las?
Rzeczywiście gości w naszych lasach jest bardzo dużo. My również nie żałujemy środków, aby zachęcić ludzi do takiej formy spędzania czasu. Pewnych naszych działań nawet można nie zauważyć. Np. w ubiegłym roku rozpoczęliśmy wykaszanie pasów o szer. 120 cm przy poboczach dróg leśnych. Tak prosta rzecz przekłada się znacząco na bezpieczeństwo, bo kiedy taką drogą jedzie ciężki wóz z transportem drewna, rowerzysta musi uciekać gdzieś na bok. Kiedy pobocze jest zakrzewione, stwarza to zagrożenie. Tego typu inicjatywy wynikają z sugestii, które gdzieś usłyszymy, które ktoś nam podsunie. Zachęcamy również do przysyłania na naszą skrzynkę maili z takimi sugestiami i pomysłami bywalców naszych lasów. Mam również zamysł, aby wszystkie te miejsca postoju samochodów w lesie połączyć z jakimiś wydarzeniami historycznymi, które gdzieś w pobliżu mogły się wydarzyć. Poszukujemy takich historii, bo można taki parking wzbogacić o jakąś informacyjną tablicę.
Wracając do sprawy przekazania środków do budżetu państwa w ubiegłym roku, muszę zapytać, czy Nadleśnictwo Rybnik bardzo odczuło ten ubytek?
Mamy ten komfort, że istnieje możliwość przesuwania środków między jednostkami. To obciążenie nie każde nadleśnictwo dotknęło jednakowo. Ci bardziej dochodowi płacą więcej, mniej dochodowi analogicznie płacą mniej. Nie jest tak źle, żeby groził nam upadek, ale trzeba było ograniczyć niektóre wydatki, m.in. inwestycje, bo właśnie z tej puli musieliśmy przekazać pieniądze. Taka krótka pomoc nie jest dla nas jakoś rujnująca. Nieco inaczej wygląda sytuacja z dodatkowymi corocznymi środkami, które mamy przekazywać. Obecnie jest dość duża koniunktura na drewno, więc ten zysk jest możliwy do wypracowania, ale jeśli będzie spadek popytu, może to być groźne. To zresztą nie jedyna danina, którą będziemy płacić, bo mamy odprowadzać do budżetu 2 proc. dochodu, a dodatkowo dochodzi jeszcze podatek leśny, którego płaciliśmy 50 proc., a wzrośnie on do 100 proc. Nie oceniam katastrofalnie ubiegłego roku, ale trzeba było nieco zacisnąć pasa.
Ile planujecie pozyskać drewna w tym roku i ile nasadzeń przeprowadzić?
Drewna pozyskujemy dużo, sprzyja temu również pogoda, choć brak mrozów nie sprzyja drogom leśnym, bo 30-tonowe samochody wyrządzają sporo szkód. Przez wiele lat było tak, że do pewnych terenów można było dojechać dopiero, kiedy bagniska zamarzły. Obecnie musimy inaczej radzić sobie z tym problemem. Mamy zaplanowane do pozyskania ok. 78 tys. metrów sześciennych, na które są już spisane umowy z odbiorcami. Tu nie ma sentymentów, bo jeśli nie dostarczymy surowca, zapłacimy kary umowne. Powierzchnie przeznaczone do odnowień są przygotowane. To ok. 160 ha lasu do posadzenia w tym roku. Już też planujemy co będziemy ciąć i sadzić w 2016 roku. Musimy planować to z wyprzedzeniem, aby nie zawalił się plan finansowy na najbliższe lata. Rocznie tniemy ok. 80 tys. m sześć. Są jeszcze działania, które mogą nas dotknąć i wymusić cięcia, np. budowa drogi Pszczyna-Racibórz. Przez to pewnie trochę lasu ubędzie.
Czy brak zimy zmienia coś w waszej pracy?
Prognozy mówią, że zima może pojawić się dopiero w marcu, co już widzieliśmy w poprzednich latach. To opóźni nowe nasadzenia. Drugą sprawą jest niebezpieczeństwo pożarowe. Kiedy pada śnieg, suche trawy z zeszłego roku kładą się nisko i są mniej wyeksponowane na wysuszający wiatr. Obecnie wszystko stoi, co może kusić podpalaczy. Nie chcę wywoływać wilka z lasu, ale znam ze swojej kariery bardzo poważne pożary w styczniu.
Rozmawiał Szymon Kamczyk
Najnowsze komentarze