Pasja pozwala pokonywać granice
O pasji, która pozwoliła w niewielkim Rogowie stworzyć markę rozpoznawalną na całym świecie Artur Marcisz rozmawiał z dr Andreasem Glenzem, założycielem Prevacu.
W 1996 roku powstał Prevac. Miał Pan możliwość rozwijania tego biznesu w Niemczech. Postawił Pan na niewielki Rogów. Dlaczego?
- Dobre pytanie. Złożyło się na to wiele aspektów. Przede wszystkim kierowała mną chęć zrobienia czegoś dla tego miejsca, dla tego terenu, z którego pochodzę. Na Zachodzie pozyskałem bardzo wiele wiedzy. I tak się zastanawiałem co robić? Czy iść w kierunku naukowym, w profesurę, czy też spełniać się pod kątem czegoś, co tworzy nowy świat szybciej aniżeli od strony naukowej? Wybrałem drugi wariant. No i tak pomalutku kompletowałem narzędzia, materiały, sprzęt, uczyłem ludzi i tworzyłem miejsca pracy.
Wtedy były to chyba niełatwe czasy dla rozwoju takiego biznesu?
- Były przejścia graniczne, wszystkie towary z UE podlegały odprawom celnym w urzędach celnych, bardzo nieprzyjazne i skomplikowane przepisy. Wielu ludzi się dziwiło, że podjąłem takie wyzwanie, często było to dla nich niezrozumiałe, że mając dobrą stałą posadę w Niemczech na uniwersytecie, rezygnuję z niej na rzecz własnego biznesu w Polsce podejmując tak duże ryzyko biznesowe. Dziś też nie jest łatwo prowadzić działalność gospodarczą z wielu względów, ale firma jest na tyle duża że jest podział kompetencji i odpowiedzialności w poszczególnych działach.
Sporo Pan ryzykował.
- Jestem człowiekiem, który lubi wyzwania, ma swoje pasje i który lubi je spełniać. Wtedy jakiekolwiek granice i utrudnienia są nieistotne. Człowiek idzie do przodu, nie ogląda się za siebie. Na zasadzie takiego zaparcia, wizji stworzenia czegoś, dochodzi się do pewnych rozwiązań, które jak widać są możliwe do zrealizowania. Oczywiście do tego dochodzi ogrom pracy. Do dziś wiele osób z tego regionu oczekuje jakichś dóbr, nie chcąc wiele inwestować. Ja takiego postępowania nie rozumiem, uważam że tylko rzetelną, ciężką pracą można dojść do konkretnych efektów. Dzięki temu udało mi się stworzyć w miejscowości z której pochodzę coś co po mnie kiedyś może pozostanie.
Skąd zainteresowanie akurat technologiami próżniowymi?
- Jak to często bywa zarządził przypadek. Wyjechałem z Polski w latach osiemdziesiątych gdzie przy sterach władzy była tzw. „komuna”, nie widząc tutaj przyszłości dla siebie. Trafiłem do Niemiec. Tam starałem się orientować gdzie można znaleźć dobrą firmę, która daje szanse rozwoju. Od wielu osób dostałem namiary na topową wówczas firmę w dziedzinie nowych technologii. Los zrządził, że zostałem zatrudniony w tej firmie. Jako technik, a nie inżynier, chociaż byłem już po studiach inżynieryjnych. Chciałem się po prostu nauczyć od podstaw wszystkich procesów, technologii, rzeczy których wtedy w Polsce nie było możliwości nauczenia się. Kiedy już opanowałem kruczki technologiczne i techniczne zacząłem się piąć coraz to wyżej w hierarchii firmy, stałem się fachowcem do „zadań specjalnych”. Tak też podczas instalacji w Ameryce pierwszego na świecie spektrometru do badań wysokociśnieniowych otrzymałem interesującą propozycję pracy na uniwersytecie w Heidelbergu. Tam pracowałem 14 lat jako szef techniczny i pracownik naukowy. Zdobyłem sporo wiedzy naukowej głównie z dziedziny fizyki i procesów badawczych, pracowałem z wieloma noblistami, od których wiele się nauczyłem. Można powiedzieć, że o ile w firmie dowiedziałem się wiele pod kątem technicznym i technologicznym, to na uniwersytecie uzupełniłem wiedzę pod kątem naukowym i zarządczym. Wyszedł miks pomiędzy techniką, nauką i biznesem. W ten sposób do dziś realizuję pomysły naukowców, spełniam ich marzenia, budując im odpowiednie narzędzia w postaci aparatur naukowo-badawczych na których głównie powstają nowe materiały a tym samym nowe technologie. Działamy globalnie w zakresie wyrafinowanej mechaniki, elektroniki i oprogramowania.
Przekuwa pan teorię naukową w praktykę.
- Tak, w naszym przypadku jasno to można podkreślić. To co aktualnie jest na rynku, my to wiedzieliśmy już ileś lat wcześniej dzięki naszemu uczestnictwu w różnych projektach naukowych. I również dziś wiemy co nas będzie czekało za kilka czy kilkanaście lat. Bo budując kolejną aparaturę wiemy, do czego będzie stosowana i co nas czeka w najbliższej i dalszej przyszłości.
Dziękuję za rozmowę
Najnowsze komentarze