Nie przenoście św. Jana Nepomucena
Rzeźba wróci do Lubomi prawdopodobnie tuż przed świętami
LUBOMIA Spore kontrowersje wywołały rozważania dotyczące tego czy poddaną renowacji rzeźbę św. Jana Nepomucena należy ustawiać na dotychczasowym miejscu. Kilka tygodni temu w rozmowie z naszym tygodnikiem Czesław Burek, wójt Lubomi przyznał, że ma wątpliwości co do tego czy odrestaurowaną rzeźbę ponownie ustawiać pod lipami, na skrzyżowaniu ulicy Asnyka i Jana Nepomucena w Lubomi, w sąsiedztwie Grabówki. Podobne wątpliwości ma Sławomir Kulpa, dyrektor wodzisławskiego muzeum, który był obecny na ostatniej sesji rady gminy w Lubomi. Znaczna jej część poświęcona była właśnie rzeźbie św. Jana Nepomucena.
Wyjątkowe dzieło
- Rzeźb Nepomucenów na Śląsku jest wiele, ale w takim przedstawieniu jak to z Lubomi tylko dwie – podkreśla Sławomir Kulpa. I dodaje: - Najprawdopodobniej jest to dzieło wybitnego rzeźbiarza doby baroku Jana Melchiora Österreicha – mówi dyrektor muzeum. Österreich jest autorem m.in. Kolumny Maryjnej w Raciborzu czy rzeźby Matki Boskiej przy ścianie ratusza w Gliwicach. Jak mówi Kulpa dobrze się stało, że gmina zdecydowała się na odnowienie rzeźby. - Ona w każdej chwili mogła się przewrócić, a to byłaby ogromna strata, bo ta rzeźba to prawdziwy skarb – przyznaje.
To miejsce niegodne
Sporo kontrowersji wywołuje planowany powrót rzeźby na dawne miejsce. Dyrektor muzeum nie ma wątpliwości, że zasadne byłoby ustawienie jej gdzie indziej. - Ta rzeźba, w tym miejscu gdzie stała do tej pory, będzie dalej zagrożona. Wykonana jest z piaskowca, materiału plastycznego, ale też miękkiego, podatnego na uszkodzenia. Ekspansja tych drzew będzie trwać. Osady i tłuszcze z drzew będą w dalszym ciągu zagrożeniem dla tej rzeźby. Co się stanie jeśli spadnie na nią gałąź? I trzeba sobie zadać pytanie czy to miejsce będzie godne tej rzeźby, kiedy zobaczycie jak po renowacji będzie ona wyglądać? Kiedyś ten świat inaczej wyglądał, nie było tu drogi o takim natężeniu ruchu, był dwór. Jeździły furmanki, a nie ciężarówki. Świat się zmienił. Eksponowanie zabytku w tym miejscu będzie moim zdaniem jego deprecjacją. Oczywiście nie chcę nikomu nic narzucać. Ale można się zastanowić, czy nie ma w gminie lepszego miejsca, którego ta rzeźba byłaby prawdziwą ozdobą. Niech mieszkańcy się wypowiedzą, ale niech przy tym wiedzą o wszystkich zagrożeniach jakie czekają rzeźbę w tym miejscu – zwracał się do radnych Sławomir Kulpa.
Mieszkańcy przenosin nie chcą
Padły propozycje, by figura trafiła na Grabówkę, której właścicielami byli Lichnowscy, fundatorzy rzeźby. Mogła by stać przy domu kultury lub kaplicy. Ale ten pomysł nie wszystkim przypadł do gustu. Zaoponowała Maria Fibic, zastępca wójta. - Chciałabym przypomnieć, że od figury mamy ulicę Jana Nepomucena. I przy tej ulicy ta figura powinna stać, a nie na Grabówce, z którą one nie jest tak związana. Można ją przesunąć w dół ulicy, usypać kopiec, ale powinna stać nieopodal historycznego miejsca – uważa Maria Fibic. Na ten temat wypowiedzieli się też mieszkańcy Grabówki. Napisali do wójta petycję, podpisaną przez kilkadziesiąt osób, w której proszą by figura trafiła na swoje dawne miejsce. - Od wieków jest ona wizytówką Grabówki, tu od trzech wieków św. Jan jest czczony, dlatego prosimy by ta rzeźba wróciła na stare miejsce lub żeby została postawiona tuż obok – argumentują mieszkańcy.
Rzeźba zostanie zabezpieczona
I to ich argumentacja, a może też brak porozumienia co do tego w jakim innym miejscu rzeźba miałaby zostać umieszczona, ostatecznie przesądziły o tym, że św. Jan Nepomucen trafi na „stare miejsce”. Dostanie jednak dodatkową ochronę w postaci zadaszenia, które będzie go chronić przed spadającymi z drzew liśćmi i gałęziami, które zresztą zostaną przycięte. Gotowy jest już fundament rzeźby - Konserwatorzy zapewniają, że trafi ona z powrotem do nas jeszcze przed świętami – mówi wójt. Co nie oznacza, że to już koniec prac przy rzeźbie. Do końca lipca konserwatorzy będą prowadzić dalsze prace na miejscu. W sumie odrestaurowanie wraz z nowym cokołem i dodatkowymi zabezpieczeniami może pochłonąć nawet 100 tys. zł. - To spora kwota, ale w tym przypadku na pewno warto ją wydać – przekonuje wójt.
Artur Marcisz
Najnowsze komentarze