środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Dwie Emmy i dwie tragedie

31.12.2013 00:00 red

Tegoroczny grudzień to 100 - lecie największej tragedii jaka miała miejsce na obecnej kopalni Marcel (dawniej Emma) w Radlinie

Na tej kopalni, 30 lat po jej uruchomieniu,  doszło do śmiertelnego wypadku. Miał on miejsce z 7 na 8 grudnia 1913 roku.  Podczas tego tragicznego wydarzenia  śmierć poniosło 17 górników. Jedną z namacalnych pamiątek po tej katastrofie jest monumentalny pomnik na cmentarzu parafialnym w wodzisławskiej dzielnicy Radlin II.

Tydzień później, bo 14 grudnia 1913 roku równie tragiczny wypadek miał miejsce na kopalni Emma, ale w pobliskiej Ostravie. Śmierć poniosło w tym wypadku 7 górników w większości  byli to młodzieńcy. Przyczyną wypadku na radlińskiej Emmagrube był groźny pożar, który wybuchł na skutek spięcia  w kablu elektrycznym. Przyczyną tragedii w Ostravie było zerwanie liny przy windzie wyciągowej.

Emmagrube w Radlinie.

Od  130 lat kopalnia „Marcel”, czyli popularna Ema jest obecna w świadomości  mieszkańców Wodzisławia Śląskiego i okolic.  Ta kopalnia, można by rzec, była lata żywicielką i dobrodziejką okolicznych mieszkańców. Kopalnia powstała w roku 1883 a jej właścicielem od roku 1899 był Fritz Friedlander z Berlina, wówczas nominalny  właściciel Wodzisławia i Wolnego Mniejszego Państwa Wodzisław na Górnym Śląsku. Kopalnia od roku 1903 stała się własnością Rybnickiego Gwarectwa Węglowego, którego twórcami byli Friedlanderowie.  Fortuna rodziny Friedlanderów została zapoczątkowana przez Szymona, karczmarza z Bytomia, który na początku XIX wieku opanował warsztaty szewskie dostarczające obuwie dla armii Napoleona.

Na cześć komunistycznego działacza

Kopalnia Emma w latach 1945-1949 nosiła nazwę „Ema” a od 27 kwietnia nosi nazwę Marcel  na cześć komunistycznego działacza Józefa Kolorza o pseudonimie  - Marcel. Urodzony w Radlinie w roku 1900 zginął w roku 1938 w Hiszpanii  walcząc w tamtejszej wojnie domowej po stronie komunistycznej. Zgoda na wydobycie węgla na tym terenie była już jednak wydana w roku 1857. W dokumencie napisano, że pokłady węgla znaleziono  „na gruncie i ziemi, które należały do chałupników Lorenz i Georg Collors z Górnego Radlina ” (1). Pokłady węgla znajdowały się na głębokości 64 metrów.  Wydobywanie węgla  na Emmie rozpoczęto w 1883r. i odbywało się przez dwa szyby. Były to szyby Grundman, zwany potem Antoni oraz Mauwe, (Wiktor). Na tym ostatnim doszło do wspomnianej tragedii przed stu laty. Szyby te były systematycznie pogłębiane. Warto też wspomnieć, że elektryczność wprowadzono na kopalni ponad 100 lat temu.

Kolonia przy grubie

Przy kopalni tak jak to było w zwyczaju, powstała kolonia  Emma.  Pierwsze budynki zaczęto budować już na koniec XIX wieku. Był do nich podłączony wodociąg. Sto lat temu kolonia miała już ponad 60 budynków dla urzędników i robotników. Na Obszarach  koło stacji kolejowej zbudowano także domy noclegowe dla pracowników z dalszych okolic i cudzoziemców. Usytuowanie tych budynków na terenie gminy Obszary, gdzie płacić musiała kopalnia większe podatki od nieruchomości spowodowało, że kierownictwo Emmy podjęło starania o przyłączenie Obszar do Radlina. To zostało zrealizowane sto lat temu. Przy kopalni działał także dom towarowy,, łaźnia, pralnia, restauracja. Budynki posiadały kanalizacje i elektryczne oświetlenie.  Kopalnia uruchomiła także szkołę. W roku 1913 na kopalni doszło do wielkiego strajku robotniczego. Kiedy doszło do wspomnianej tragedii na Emmie  pracowało aż 3800 ludzi.

Na radlińskiej Emmie tak jak w każdej kopalni dochodziło do groźnych wypadków. Najgroźniejszy wypadek w dziejach kopalni Marcel miał miejsce z 7 na 8 grudnia 1913 roku.  Tragedia miała miejsce w nocy o godzinie 2.00. Podczas tej katastrofy zginęło na kopalni 17 górników, w tym jeden pochodzący z Ukrainy. Przyczyną tragedii sprzed stu laty był pożar, który powstał na poziomie 200 m pod szybem Wiktor.  Na dole były składowane zużyte materiały łatwopalne. Obok tej sterty materiałów położony był kabel elektryczny,  dostarczający prąd elektryczny do maszyny odwadniającej. W elektrycznym kablu nastąpiło spięcie i iskra zapaliła stertę składowanych materiałów łatwopalnych. Palące się materiały spowodowały wytwarzanie się silnych gazów trujących, które pod ziemią doszły nawet do poziomu 400 m.  Trujący gaz wyczulali pracujący tu górnicy. Jednym z pierwszych był górnik Teofil Pawlica. Powiadomił on dozór o spostrzeżeniach. Pracownicy  zaczęli domagać się od obsługującego górniczą windę Stauera, by po nich windę spuścił. Jednak Stauer uważał, że to podstęp i górnicy chcą po prostu wcześniej z kopalni wyjechać.  Innym powodem nie posłania szoli na dół był fakt, że miano nią spuścić do kopalni materiały potrzebne do prac dołowych. Jednak trujący swąd stale się nasilał. Górnicy nie doczekawszy się klatki wyciągowej postanowili uciekać chodnikami w głąb kopalni. Trujący gaz robił już swoje i wielu z nich nie mogło iść o własnych siłach. Silniejsi podtrzymywali słabszych. Jednak wkrótce trujący gaz ich zabił. Ponieważ sygnały z dołu zanikły, chyba wówczas na powierzchni zdano sobie sprawę, że musiało się coś wydarzyć.  W końcu wysłano ekipę ratunkową. Jednak znaleziono w większości martwe ciała. Wszystkich przewieziono do rydułtowskiego szpitala. Jednym z wyciągniętych z kopalni ocalałych górników był Wolny, który jednak po kilku dniach zmarł. Natomiast szczęśliwie zakończyła się ta tragedia dla innego górnika, wspomnianego już Pawlicy. Uznany za zmarłego wraz z innymi trupami został umieszczony w szpitalnej kostnicy. Miejscowy lekarz zadecydował przeprowadzić na nim sekcję zwłok. W chwili gdy doktor przygotowywał się do tej czynności Teodor Pawlica ocknął się i odzyskał świadomość. Ocalały cudownie górnik leczył się w szpitalu rydułtowskim a potem powrócił do pracy na Emmie, ale już na powierzchnię. Jednak trauma związana z tym co przeżył  w grudniową noc roku 1913 skłoniła go do zmiany miejsca pracy. Przeszedł do roboty na kopalnię w Rydułtowach. 

Pomnik na pamiątkę

Wypadek z roku 1913 na Emmie to największa tragedia w dziejach tej  wiekowej kopalni. Tragedie z roku 1913 upamiętnia pomnik na cmentarzu parafialnym w Radlinie II. Tu pochowano ośmiu spośród 17 zmarłych górników. Zostali pochowani na cmentarzu parafialnym, bowiem kopalnia należała do parafii  w Radlinie, która na początku XX wieku została odłączona od parafii wodzisławskiej. W 25. rocznicę tych tragicznych wydarzeń w roku 1938 kopalnia Emma ufundowała pomnik na tym cmentarzu. Wówczas też odbyło się żałobne nabożeństwo upamiętniające katastrofę  z roku 1913. Wtedy to z czytelnikami ówczesnej prasy swymi wspomnieniami podzielił się cudownie ocalały  Teofil Pawlica. 

Pracujący na nocną zmianę górnicy nie spodziewali się takiej tragicznej sytuacji. Niewielki w sumie pożar spowodował, że zabójczy dym uśmiercił tak wielu ludzi. Tragedia mogła być jeszcze większa, bo ludzi pracowało tam więcej, jednak wielu z nich wcześniej wyjechało na powierzchnię i taki sposobem zabójczy dym ich nie dosięgał. Oddziałowi ratunkowemu, który po jakimś czasie przybył na pomoc zaczadzonym, udało się znaleźć 3 ludzi żyjących. Rannych przetransportowano do szpitala w Rydułtowach. 

Emma w czeskiej Ostravie.

Tydzień później równie tragiczny wypadek miał miejsce w kopalni Emma lecz tym razem w pobliskiej Ostravie.  W piątkowe popołudnie 14 grudnia 1913 roku straszliwą śmiercią zginęli górnicy a w zasadzie można by powiedzieć w dużym stopniu dzieci. Bowiem wśród ofiar byli chłopcy mający po 14, czy 16 lat. Przyczyną tragedii było urwanie się liny do której przywiązana była  winda do transportu górników. Szola z górnikami runęła w ponad 300 metrową przepaść.  Lina nie była konserwowana i po dłuższym używaniu przerdzewiała i to spowodowało jej przerwanie a w konsekwencji śmierć górników. 

Kopalnia Emma  położona, jak wówczas mówiono w Polskiej Ostravie była własnością  hrabiego Wiczka i była eksploatowana w latach 1861 do 1934. Od roku 1874 była połączona z kopalnią Lucie z Poruby. Nazwa kopalni podobnie jak to jest w przypadku naszej radlińskiej Emmy pochodziła od imienia córki założyciela kopalni. Podobieństw do naszej kopalni jest więcej. Wydobywany tu koksujący węgiel dostarczany był do pobliskiej koksowni. Przy ostrawskiej Emmie zbudowano także robotnicze osiedla  złożone z 36 domów w większości z dwupokojowymi mieszkaniami.  Pozostałością po tej kopalni jest  hałda, która stanowi wielką atrakcje turystyczną współczesnej Ostravy. Jest to bowiem najwyższy punki widokowy w mieście wynoszący 312 m n.p.m. Na hałdzie zgromadzono według szacunków około 226 mln t odpadów górniczych, nie tylko zresztą z jednej kopalni. Hałda jest dalej aktywna co powoduję, że zaklimatyzowało się tu wiele ciepłolubnych roślin. Jest także w dużej mierze  zagospodarowana a w dużym stopniu porastają tu brzozy. Z tego miejsca rozciąga się najlepszy widok w kierunku centrum Ostravy.

Będąc w Ostravie warto spojrzeć na to niecodzienne wzgórze i pamiętać, że każda taka przykopalniana hałda kryje wiele tajemnic  i ludzkich tragedii.

Kazimierz Mroczek


Echa tego tragicznego wydarzenia znalazły żywe odbicie w ówczesnych gazetach. Można w nich znaleźć zarzuty do władz kopalni, które nie za bardzo troszczyły się o bezpieczeństwo pracowników. Warto też pamiętać, że rok 1913, to rok wielkich niepokojów społecznych. Ówczesne Cesarstwo Niemieckie ogarnęła wtedy fala strajków robotniczych. Także na Emmie doszło do wielkiego 14- dniowego strajku robotniczego. W jego wyniku górnicy uzyskali 12 procentową podwyżkę zarobków(2).


Źródła:

(1) Henryk Rojek „120 lat kopalni Marcel  (1883-2003) - 100 lat Kopalnianej Stacji Ratownictwa Górniczego  kopalni Marcel”, Wydawca: Kopalnia Węgla Kamiennego „Marcel” w Radlinie, Radlin 2005, str. 60

(2) Eryk Holona, Błażej Adamczyk, Radlin- wypisy do dziejów, Radlin 2012, str. 231

  • Numer: 53 (685)
  • Data wydania: 31.12.13