środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Mamy dla kogo budować

15.10.2013 00:00 red

– Takiego inwestycyjnego „boom”, jakie miasto przeżywa w ostatnich latach, jeszcze nie było – mówi, burmistrz Radlina Barbara Magiera.

Magdalena Sołtys:

– 15 lat temu Radlin odłączył się od Wodzisławia i od tamtego czasu mieszkańcy sami stanowią o swojej przyszłości. Puśćmy wodze fantazji i wyobraźmy sobie Radlin za kolejne 15 lat.

Barbara Magiera:
– Gdyby ktoś zapytał mnie 15 lat temu, jak Radlin będzie wyglądał dziś, nie byłoby to proste do przewidzenia. Sytuacja finansowa była trudna. Dziś jest zupełnie inaczej, więc spróbuję. Kanalizacja będzie zrealizowana w 100 procentach, a drogi w bardzo dobrym stanie. Nowością będzie obiekt, który powstaje nie tyle z udziałem miasta, co kopalni. Mam na myśli zwałowisko. Rzadko można obserwować, że w mieście powstaje góra. Już teraz porasta ona zielenią, spotyka się tam ptaki i sarny. Bryłę trzeba będzie zagospodarować. Nie wiem, czy powstanie lądowisko, trasy spacerowe, zjazdy, czy jeszcze coś innego. Ale wierzę, że stanie się nową atrakcją.

– W ciągu 15 ostatnich lat miasto poczyniło wiele dużych inwestycji.

– Muszę tu wspomnieć o moim pierwszym wywiadzie w 1997 roku. Podkreślałam, że budżet miasta był niezwykle skromny. Właściwie zaczynaliśmy nie od inwestycji, a od porządkowania i czyszczenia, bo jako część Wodzisławia byliśmy zaniedbani. Ale sukcesywnie, w miarę posiadanych środków, inwestycji było coraz więcej. MOSiR został kompleksowo zmodernizowany, gimnazjum na Marcelu rozbudowane, wszystkie placówki oświatowe mają boiska. W ostatnich latach doszła budowa kanalizacji i dróg. Takiego inwestycyjnego „boom”, jakie Radlin przeżywa, jeszcze nie było. Środki na różne zadania zostały zwielokrotnione. Oczywiście największą jubileuszową inwestycją stała się fontanna. Myślę, że przysporzyła mnóstwo radości i stała się wizytówką miasta. Podobnie jak pomnik obok.

– Jakie są mocne strony Radlina?

– Na pewno dobra lokalizacja przy drodze krajowej, niedaleko autostrady oraz granicy. Jesteśmy niejako plecami przyklejeni do Rybnika, który jest dużą aglomeracją. Wielu naszych mieszkańców pracuje tam i uczy się, a z kolei rybniczanie, którzy poszukują swojego miejsca, znajdują je u nas. Powstaje mnóstwo domów jednorodzinnych. Tym bardziej, że od 2001 roku zawsze mamy aktualny plan zagospodarowania przestrzennego. To, że sporo osób chętnie pozostaje w Radlinie lub decyduje się tu osiedlić, przekłada się na stabilną liczbę mieszkańców oraz ilość urodzeń. Nie odnotowujemy problemu wyludniania, stąd nasze kolejne inwestycje oświatowe. Mamy dla kogo budować.

– Wspomniała pani, że Radlin plecami przyklejony jest do Rybnika. Więc twarzą obrócony w kierunku Wodzisławia. Jak układa się współpraca między miastami? Sprawa wyjścia z MZK czy eksmitowanie dłużników z Wodzisławia do Radlina nadszarpnęły ją?

– Topór wojenny z okresu odłączenia się Radlina od Wodzisławia już dawno został zakopany. To już przeszłość. Wspólnie z Wodzisławiem i innymi gminami udało nam się pozyskać ogromne środki na budowę kanalizacji. Należy się z tego cieszyć. Natomiast nie ukrywam, że zaskoczyła nas decyzja Wodzisławia o opuszczeniu struktur MZK. Sprawiło nam to kłopot, bo jako miasta jesteśmy połączonymi organizmami i trudno było przekonać mieszkańców co do racjonalności takiego działania. Ale staramy się nie rozczulać. Wodzisław jest samorządny, więc musieliśmy się po prostu odnaleźć w nowej sytuacji.

– Były mocne strony Radlina. Przydałoby się troszkę dziegciu. Co takiego spędza pani sen z powiek?

– Radlin ma powierzchnię 12,5 km kw i niewiele wolnych terenów. Chciałoby się mieć ich więcej. Każdy skrawek ziemi musimy szanować, każdy odpowiednio zagospodarować. Zdajemy sobie również sprawę z ogromnego zapotrzebowania na mieszkania komunalne, a przede wszystkim socjalne, co jest pokłosiem tego, że w minionych latach w ramach jednej spółdzielni byli tu przeprowadzani mieszkańcy. Teraz mamy obowiązek zapewnić im lokale socjalne. Staramy się prowokować ich do działania, sprawić, by podjęli pracę, zmienili styl życia, a nie tylko wyciągali ręce po świadczenia.

– Ostatnio sporo mówi się o rewitalizacji Marcela. Powstają kolejne projekty, na przykład studenckie. Jak pani ją sobie wyobraża?

– Postrzegam ją kompleksowo. Z jednej strony jako pracę nad materią. Sporo już osiągnęliśmy. Jeżeli porówna się obecny Marcel z tym, co było w latach 90., to widać ogromne zmiany. Szluchta prezentuje się zupełnie inaczej. Budynki, których jesteśmy właścicielami, podobnie. Zostały wyremontowane od poszyć dachów przez poszczególne mieszkania. Z drugiej strony następuje praca nad ludźmi. Bliskie sąsiedztwo OPS procentuje. Mieszkańcy są pobudzani do aktywności społecznej.

– A jak układa się współpraca z największymi zakładami pracy? Koksownią czy KWK Marcel?

– W ostatnim czasie udało się pozytywnie uzewnętrznić działanie kopalni dla miasta. Mam na myśli budowę parkingów. Wiadomo, że dziś pracownicy dojeżdżają głównie samochodami, które są lokowane na terenie całego Marcela. Ogromną ulgę w tej kwestii stanowią kolejne parkingi, a wiem, że kopalnia ma też plany następnych. W kwestii dużych zakładów zmieniło się też wiele w podejściu do ochrony środowiska. Dzięki proekologicznym działaniom nie wyróżniamy się już negatywnie na śląskiej mapie zanieczyszczeń. Zaczyna budzić się u nas nowa roślinność, zamieszkują nowe gatunki ptaków.

– W tym punkcie nie mogą pominąć tematu szkód górniczych.

– Wszędzie tam, gdzie kopalnie eksploatują, szkody górnicze sprawiają problem. Kiedyś był on może mniej widoczny. Dzisiaj coraz więcej pokładów nakłada się na siebie i to sprawia, że ziemia osiada. Kopalnia realizuje naprawy, ale nie zawsze w takim zakresie, jak oczekują tego mieszkańcy. Trudno pogodzić dwie strony. Tym bardziej, że nie jesteśmy jedną z nich. Ale na pewno w miarę możliwości staramy się pomagać, tłumaczyć i wyjaśniać.

– Miasto słynie z organizacji pozarządowych. Z czego to wynika? Radlin napędza do działania?

– To dobre określenie. Co ważne nie mamy do czynienia z aktywnością okazjonalną, ale z zaplanowanymi i całorocznymi działaniami. Na pewno nie można powiedzieć, że w mieście mało się dzieje. Działają organizacje dla osób w każdym wieku. Liderzy są doskonale wyszkoleni, nauczyli się pozyskiwać środki na działalność swoich grup i oferta organizacji jest naprawdę bogata. W Radlinie nigdy nie brakowało ludzi aktywnych w różnych dziedzinach. Sporcie, turystyce, kulturze. Z wielu tych dziedzin wywodzą się osoby, które dalej zaszczepiają i rozwijają u innych potrzebę działania.

– Pani burmistrz, zapytam wprost – czy będzie pani kandydować na ten sam urząd w kolejnych wyborach?

– Spróbuję. Nauczyłam się dobrze pracować i chciałabym nadal wykorzystywać swoje doświadczenie. Współpraca z młodym wiceburmistrzem, panem Zbigniewem Podleśnym, układa się dobrze i warto ją kontynuować. Wzajemnie się uzupełniamy. Wynegocjowaliśmy podział obowiązków, który się sprawdza.

Rozmawiała Magdalena Sołtys

  • Numer: 42 (675)
  • Data wydania: 15.10.13