środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Siedem tysięcy mieszkańców i tylko dwóch lekarzy

07.05.2013 00:00 red

Dlaczego w powiecie wodzisławskim brakuje lekarzy rodzinnych

W liczącej około 7 tys. mieszkańców gminie Mszana działają dwa ośrodki zdrowia – w sołectwie Mszana właśnie i w Połomi. W każdym z nich pracuje tylko jeden lekarz. Wypada po około 3500 osób na lekarza. To poniżej wytycznych NFZ, według których na jednego lekarza rodzinnego może przypadać maksymalnie 2750 osób. W sołectwie Mszana lekarz przyjmuje codziennie od godz. 8.00 do 14.00. – Potem, do godz. 18.00 mam wizyty domowe – mówi Dariusz Chałupski, lekarz rodzinny i pediatra. – Kolejek oczekujących na tę wizytę nie ma, wszystko jest realizowane na bieżąco. W tygodniu takich wizyt domowych jest około 7-8. Głównie proszą o nie ludzie starsi.

A co w sytuacji, gdy jeden z lekarzy zachoruje lub po prostu wybiera się na urlop? – Kiedy mój kolega z Połomi się rozchoruje, to ja go zastępuję i pacjenci przyjeżdżają do mnie do ośrodka – mówi doktor Chałupski. – Kiedy trzeba, mnie zastępuje kolega z Połomi. Przyznaje, że to trudna sytuacja, bo lekarz ma wtedy dwa razy tyle pacjentów, co zwykle. – Ale na rynku nie ma bezrobotnych lekarzy i bardzo trudno znaleźć „wolnego” lekarza na zastępstwo, zwłaszcza, gdy sytuacja wymaga tego z dnia na dzień – dodaje Chałupski. – Jeśli chodzi o planowane zastępstwo w czasie urlopu, to czasem uda się „załatwić” dodatkowego lekarza.

Sporo mieszkańców szuka lekarza rodzinnego poza gminą Mszana. Starają się zapisać do przychodni poza Mszaną, np. na Wilchwy. I spotykają się z odmową, bo przychodnia ma komplet.

Sytuacja jeśli chodzi o dostęp do lekarzy rodzinnych w gminach powiatu jest różna. Na pierwszej stronie opisaliśmy sytuację w Mszanie. Pora na kolejne gminy. Są ośrodki, w których dostępny jest tylko jeden lekarz, np. w Łaziskach (około 1,5 tys. mieszkańców), do którego lepiej umówić się telefonicznie, bo godziny przyjmowania wywieszone na drzwiach gabinetu są czysto orientacyjne i może zdarzyć się, że lekarza akurat w ośrodku nie ma. Nie najgorzej zdaje się wyglądać sytuacja w Gołkowicach, gdzie pacjenci mają do dyspozycji trzech lekarzy – rodzinnego, internistę i pediatrę, a w ramach działającej tu poradni rehabilitacyjnej również przez dwa dni lekarza rehabilitacji medycznej oraz codziennie dwie fizjoterapeutki. Zadania POZ w Godowie i Skrzyszowie wykonują ci sami lekarze – rodzinny i pediatra. Zarówno w jednym jak i drugim ośrodku w wybrane dni dostępni są również internista i neurolog. Do tego zarówno w Godowie jak i Skrzyszowie działają poradnie stomatologiczne, wykonujące kontrakty NFZ.

Dobrze w Gorzycach

Dość dobrze wygląda sytuacja w Gorzycach, gdzie w budynku ośrodka zdrowia działa kilka różnych NZOZ i poradni. Dostępni są interniści, pediatrzy, stomatolodzy. Jest również poradnia dla kobiet oraz prywatna poradnia okulistyczna. W sumie  na terenie gminy działają jeszcze cztery inne ośrodki zdrowia – w Olzie, Rogowie, Czyżowicach i Turzy Śl. Np. w Czyżowicach dostępnych jest dwóch lekarzy – rodzinny i internista. W Turzy Śl. oprócz lekarza rodzinnego, w wybrane dni można też skorzystać z porady pediatry.

Niewątpliwie w najkorzystniejszej sytuacji są mieszkańcy Lubomi. W miejscowości zamieszkiwanej przez około 3 tys. ludzi działają dwa ośrodki. W jednym, funkcjonującym od roku w sąsiedztwie urzędu gminy pacjenci mają do dyspozycji dwóch internistów (codziennie dostępny jest przynajmniej jeden z nich), a w wybrane dni dermatologa, pediatrę i radiologa. Działają również gabinety prywatne: ginekologiczny i okulistyczny. W drugim (działającym od dawna) ośrodku zdrowia pacjenci mają do dyspozycji aż czterech internistów i dwóch pediatrów. Teoretycznie codzienne do godz. 18.00 przyjmuje przynajmniej jeden lekarz, co w innych ośrodkach wcale nie jest normą. Przy ośrodku działa też gabinet stomatologiczny. Być może stosunkowo dobra opieka medyczna wiąże się poniekąd z zainteresowaniem jakie przejawiał do tej pory tym tematem samorząd. Co roku na jedną z sesji rady gminy zapraszani byli kierownicy ośrodków zdrowia, działających na terenie gminy. Tam przedstawiali funkcjonowanie swoich placówek – m.in. ilu mają zadeklarowanych pacjentów, ile deklaracji zostało wycofanych i dlaczego tak się dzieje. - Oczywiście my nie mamy żadnego wpływu na właścicieli ośrodków, które przecież są niepublicznymi placówkami. Możemy jedynie prosić o przybycie i zreferowanie działalności. Do tej pory kierownicy tych placówek z naszych zaproszeń korzystali. I chyba to dobra tradycja. W końcu chodzi o zdrowie naszych mieszkańców – mówi Maria Fibic, zastępca wójta Lubomi, a w przeszłości pielęgniarka w ośrodku zdrowia w Lubomi. W 2012 roku nie było jednak sesji z udziałem lekarzy.

800 pacjentów po sześćdziesiątce

W ośrodku zdrowia w Marklowicach pracuje 3 lekarzy: dwóch lekarzy rodzinnych i jeden pediatra. W placówce są poradnie: ogólna, dziecięca i stomatologiczna, a także gabinet zabiegowy i fizykoterapii. Urząd gminy sponsoruje zatrudnienie rehabilitanta, który służy pomocą pacjentom marklowickiej przychodni.

Lekarze wyjeżdżają także na wizyty domowe. – Jest na nie ogromne zapotrzebowanie – mówi doktor Ruta Sikora. – Sama mam ok. 800 pacjentów po 65. roku życia, z których wielu potrzebuje właśnie wizyt domowych. Średnio wyjeżdżam codziennie na dwie takie wizyty. Jak mówi pani doktor, w marklowickiej placówce są zabezpieczone podstawowe potrzeby medyczne mieszkańców.

abs, art, mas, tora



Jak widać sytuacja w gminach bywa skrajnie odmienna. Ogólnie jednak patrząc na powiat wodzisławski, to lekarzy rodzinnych brakuje. – Mam nadzieję, że pacjenci w powiecie wodzisławskim i poza nim są dobrze zaopatrzeni, jednak pracowałoby nam się zdecydowanie lepiej, gdyby było więcej lekarzy rodzinnych. Sam chętnie przyjąłbym takiego specjalistę do pracy, ale ich brakuje. Proszę przyprowadzić, to go zatrudnię. Tak powie każdy jeden prowadzący NZOZ w powiecie i nie tylko – uważa Jan Warło, lekarz rodzinny, właściciel NZOZ Na Żeromskiego w Wodzisławiu.

Główną przyczyną braku lekarzy rodzinnych wskazywaną przez naszego rozmówcę jest niechęć samych medyków do specjalizowania się w tym kierunku a także nieatrakcyjne szkolenie.

Co zatem mają zrobić pacjenci uskarżający się na niedostateczny dostęp do lekarzy rodzinnych? Alarmować NFZ? Okazuje się, że Fundusz nie kreuje niczego dotyczącego jakiejkolwiek usługi medycznej. Nie wskazuje, w której miejscowości mogłoby coś powstać, nie sugeruje jakich usług brakuje i by się przydały, itd.

– To zupełnie poza naszymi kompetencjami i możliwościami – mówi Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego oddziału NFZ.

Fundusz ogłasza konkursy i potem płaci za usługi. Konkursy nie dotyczą jednak lekarzy rodzinnych podstawowej opieki zdrowotnej. Jeśli do NFZ zgłosi się podmiot spełniający wymogi na tego typu działalność, to wtedy fundusz z nim podpisuje umowę. – To co dzieje się już w ramach tego zakładu, np. liczba pacjentów, to jest poza naszą jurysdykcją. Każdy ma prawo swobodnego wyboru lekarza rodzinnego poprzez złożenie deklaracji – mówi rzecznik.

Gdyby jednak mieszkańcy konkretnej miejscowości uważali, że przydałaby się u nich poradnia, to wg Kopocza musiałaby to być jakaś inicjatywa oddolna, lokalna. – Urzędy powiatowe czy miejskie mają w swoich kompetencjach kreowanie polityki zdrowia. Taki urząd może stać się organem założycielskim, może stworzyć warunki, zaplecze. Tylko wtedy rzeczywiście muszą się pacjenci pojawić i złożyć deklaracje, bo nikt nie będzie do tego dopłacał – mówi rzecznik NFZ.

Jeśli chodzi o zadania własne, to opieka zdrowotna należy do powiatu. Jednak jak mówi Wojciech Raczkowski, rzecznik starostwa powiat może kreować politykę zdrowotną w bardzo ograniczonym zakresie. Robi tak np. poprzez dawanie lekarzom preferencyjnych warunków najmu lokali pod prowadzenie swoich praktyk. – Tak też robimy. Nie mamy natomiast żadnego wpływu na to, jakiego rodzaju są to usługi, nie możemy też nikomu dawać poleceń uruchomienia konkretnych rodzajów usług. Jest swoboda działalności gospodarczej, jeśli lekarz nie chce świadczyć usług jako rodzinny, nikt nie może go do tego zmusić – kończy rzecznik.

W miastach lepiej

– U nas nadal zapisujemy pacjentów, bo mamy wystarczającą liczbę lekarzy. Staramy się, by tak było. Można powiedzieć, że jesteśmy w komfortowej sytuacji – podkreśla Jolanta Depta, kierownik NZOZ Vitamed w Pszowie. – Mamy deklaracje pacjentów z Pszowa, Rybnika czy Turzy Śląskiej. Wybór należy do pacjenta i tu nie ma jakichś ograniczeń. Jeśli chodzi o dostępność do lekarzy rodzinnych, przez których rozumiem pediatrów i internistów, u nas tych pierwszych jest 4, a tych drugich 6. Wybór jest więc duży, a dostępność codzienna i jeśli pacjent się zgłasza, to nigdy nie jest odsyłany, tylko w danym dniu przyjęty. Myślę, że pacjenci nie narzekają. Wydaje mi się, że na 10 tys. kartotek dostępność do specjalistów jest korzystna – zaznacza Joanna Niewiem, kierownik NZOZ Koło Basenu w Rydułtowach.

  • Numer: 19 (652)
  • Data wydania: 07.05.13