Nerwy puszczają przed REFERENDUM
Podczas Dni Wodzisławia mieszkańcy wypowiedzą się na temat przyszłości straży miejskiej, tydzień później zdecydują o być albo nie być prezydenta i rady miejskiej
Już wiadomo, że referendum za likwidacją Straży Miejskiej w Wodzisławiu odbędzie się 2 czerwca, czyli podczas Dni Wodzisławia, a referendum za odwołaniem prezydenta i rady miejskiej tydzień później, czyli 9 czerwca. Dyskusja o terminach stała się tłem dla sytuacji, która swój finał może znaleźć w sądzie. Podczas sesji rady miasta wiceprzewodniczący Ireneusz Skupień zwrócił się do radnego Ryszarda Zalewskiego z pytaniem, czy – jako jeden z sygnatariuszy wniosku o odwołanie prezydenta i rady w dalszym ciągu podtrzymuje zarzuty zawarte w uzasadnieniu? Z kolei prezydent Mieczysław Kieca zasugerował, by radny Zalewski ustosunkował się do każdego z akapitów uzasadnienia. Oburzony Zalewski wstał i wyszedł z sali. – Przepytywanie mnie w temacie uzasadnienia do wniosku mogło mieć znamiona prowadzenia kampanii referendalnej – uważa radny Zalewski. – Jeśli wyniki analizy potwierdzą nasze podejrzenia, że punkty zapisów ustawy o referendum lokalnym zostały naruszone, to sąd jest właściwym miejscem do rozpatrzenia sprawy – podkreśla. Tymczasem sam trafił do sądu w trybie wyborczym. Pozwała go rodzina prezydenta za umieszczone na Facebooku zdjęcie z posłem Grzegorzem Matusiakiem na tle zakładu Foto Kieca. Pozywający domagał się usunięcia zdjęć i wpłaty 10 tys. zł na cele społeczne. Zdaniem Mirosławy M. z rodziny prezydenta Kiecy, zdjęcie miało zostać zamieszczone w celu uzyskania rozgłosu i mogło narazić zakład na straty. – Nie komentuję sprawy, nie zależy mi na rozgłosie – ucina w rozmowie z nami. Rozprawa odbyła się 26 kwietnia o godz. 16.00 w rybnickim wydziale zamiejscowym Sądu Okręgowego w Gliwicach. Sprawa zakończyła się oddaleniem wniosku. Sąd orzekł, że zdjęcie wykonał poseł i znajdowało się ono na jego prywatnym koncie, a nie na stronie jakiejś instytucji związanej z referendum. – Uczestnik postępowania nie miał wpływu na treść publikowanych przez posła zdjęć – mówi sędzia Tomasz Pawlik, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach. – Różnych rzeczy mógłbym się spodziewać, ale nie czegoś takiego. Nie wiem, czy to nie jest jakieś zastraszanie? – komentuje Zalewski.
Mieszkańcy do urn
Na sesji 24 kwietnia wodzisławscy radni decydowali o wyznaczeniu terminu referendum za likwidacją Straży Miejskiej w Wodzisławiu, które w całości organizowane jest przez miasto, w przeciwieństwie do referendum za odwołaniem prezydenta i rady miejskiej, gdzie wnioski weryfikuje komisarz wyborczy w Bielsku i to on podjął już decyzję o przeprowadzeniu go 9 czerwca.
Wskazania i warunki techniczne
Wyborowi terminu towarzyszyła zacięta dyskusja. Radny Ryszard Zalewski, jeden z inicjatorów przeprowadzenia referendów, zaproponował, by obydwa odbyły się w jednym terminie, to jest 9 czerwca. – Myślę, że wodzisławianie tego oczekują. Inaczej będzie to dla nich niezrozumiałe. Pokażmy społeczeństwu, że myślimy rozsądnie i logicznie – argumentował Zalewski. Przewodniczący rady, Jan Grabowiecki, wyjaśnił radnemu, że – zgodnie z zaleceniami Państwowej Komisji Wyborczej – nie jest wskazane organizowanie dwóch referendów w tym samym czasie, m.in. z racji warunków technicznych. Każdy lokal musiałby zostać przygotowany do przeprowadzenia dwóch odrębnych czynności wyborczych, „podwójnie” wyposażony, a nie we wszystkich budynkach jest to możliwe do zrealizowania. Większość radnych opowiedziała się więc za tym, by referendum za likwidacją Straży Miejskiej w Wodzisławiu odbyło się 2 czerwca.
Akcja informacyjna
Radnego Zalewskiego nie przekonały te wyjaśnienia. – Dwa terminy mogą wywołać pewne zamieszanie. Myślę, że prezydent i niektórzy radni obawiali się, że jeśli referenda będą w jednym terminie, to wymóg frekwencji zostanie osiągnięty i obydwa będą skuteczne – skomentował radny Zalewski. Dodał, że w tej sytuacji konieczne jest przeprowadzenie akcji informacyjnej, by do jak największej liczby wodzisławian dotrzeć z wiadomościami dotyczącymi referendów. – W możliwie najlepszy sposób. Planujemy akcję ulotkową, plakatową, może pojawią się jakieś banery. Frekwencja to nasz kluczowy cel. Wszystko to, co zostało już osiągnięte, czyli zebranie podpisów, to ogromny sukces, ale liczymy na dalsze – podkreślił.
Radny opuścił salę
Podczas sesji doszło do incydentu, który zakończył się tym, że radny Ryszard Zalewski w milczeniu opuścił salę obrad. Wcześniej wiceprzewodniczący rady, Ireneusz Skupień, zwrócił się do niego z pytaniem, czy – jako jeden z sygnatariuszy wniosku o odwołanie prezydenta i rady oraz uzasadnienia do tego wniosku – podtrzymuje zarzuty w nich zawarte – Odpowiem tylko raz. Nie chciałbym, żeby to wyglądało jak śledztwo. Jestem podpisany pod wnioskiem i uzasadnieniem. Z większością tych postulatów jak najbardziej się zgadzam. Ale nie będziemy tego analizować. Uprzedzam, że nie będę odpowiadał – stanowczo zaznaczył Zalewski. – Skoro to pismo dotyczy nas, radnych, to wnioskuję jednak o przeczytanie jego treści – zaproponował wówczas radny Janusz Wyleżych. Dodatkowo prezydent Mieczysław Kieca wniósł o to, by radny Zalewski ustosunkował się do każdego z akapitów uzasadnienia i doprecyzował, z którymi się utożsamia, a z którymi nie. W reakcji Ryszard Zalewski wstał i wyszedł z sali.
Jaka frekwencja?
9 czerwca wodzisławianie podejmą decyzję, czy na półtora roku przed wyborami chcą zmienić skład swoich władz samorządowych. Aby odwołać radę, „za” musi opowiedzieć się około 11 tys. uprawnionych do głosowania mieszkańców. W temacie odwołania prezydenta taką samą wolę musi wyrazić około 8 tys. osób. Po ewentualnym odwołaniu nowe wybory samorządowe odbywałyby się na starych zasadach, to jest według ordynacji proporcjonalnej. Wybory w okręgach jednomandatowych możliwe są dopiero w listopadzie 2014r. Szacuje się, że koszt jednego referendum to ok. 80 tys. zł – do pokrycia z miejskiej kasy.
Kampania referendalna? Będzie pozew?
Czy w sądzie, w trybie wyborczym, znajdzie się pozew grupy inicjatywnej jako reakcja na wydarzenia, które miały miejsce na ostatniej sesji rady miasta? – Działania związane z przepytywaniem mnie w temacie uzasadnienia do wniosku mogły mieć znamiona prowadzenia kampanii referendalnej – uważa radny Ryszard Zalewski i odwołuje się do zapisów ustawy o referendum lokalnym, z których wynika, że organom jednostki samorządu terytorialnego oraz członkom tych organów zabrania się uczestniczenia na koszt jednostki samorządu terytorialnego w kampanii referendalnej, która rozpoczęła się z dniem postanowienia komisarza wyborczego o przeprowadzeniu referendum i ulegnie zakończeniu na 24 godziny przed dniem głosowania. Takiej kampanii nie można prowadzić m.in. na terenie urzędów administracji rządowej i samorządowej oraz sądów. – Moim zdaniem wszystko to, co może mieć znamiona kampanii, działo się podczas sesji i było prowadzone na koszt jednostki – uważa Zalewski. Teraz grupa inicjatywna zamierza wspólnie z prawnikiem przeanalizować przebieg sesji i wtedy podejmie decyzję co do dalszych kroków. Czy to oznacza pozew w trybie wyborczym? – Jeśli wyniki analizy potwierdzą nasze podejrzenia, że punkty zapisów ustawy zostały naruszone, to sąd jest właściwym miejscem, gdzie sprawa powinna zostać rozpatrzona. Prawo musi być przestrzegane – podkreśla Ryszard Zalewski.
Na pytanie, dlaczego opuścił salę obrad odpowiada, że z dwóch powodów. Po pierwsze, bo nie było to odpowiednie miejsce, by prowadzić dyskusję na temat wniosku i uzasadnienia. – Sala obrad nie jest miejscem do prowadzenia kampanii referendalnej. Przecież w czasie wyborów samorządowych nikt z radnych też nie prowadzi swojej kampanii – argumentuje Zalewski. – Poza tym atak był jednostronny, a ja jestem tylko jedną z 15 osób z grupy inicjatywnej, i nie chciałbym odpowiadać za wszystkich – dodaje.
Magdalena Sołtys
Najnowsze komentarze