Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Szefowie miast i powiatu bez ubezpieczeń od błędów

19.03.2013 00:00 red

Tylko wójtowie Lubomi i Godowa zdecydowali się ubezpieczyć od błędnych decyzji. Polisy popularniejsze są wśród urzędników niższego szczebla, choć opłacają składki z prywatnej kieszeni

Karę w wysokości 12 pensji może ponieść urzędnik za udowodnioną mu błędną decyzję. Czy to oznacza, że nasze władze lokalne i pracownicy urzędów ubezpieczają się od odpowiedzialności cywilnej? Niekoniecznie. Z władz lokalnych indywidualne polisy mają tylko wójtowie Lubomi i Godowa oraz ich zastępcy. Czesław Burek, wójt Lubomi, Mariusz Adamczyk, wójt Godowa, Tomasz Kasperuk, jego zastępca mają polisy na 150 tys. zł. Maria Fibic, zastępca wójta Lubomi ma polisę na 100 tys. zł. Pozostali włodarze albo nie kwapią się do wykupienia polis, albo dopiero rozważają ten krok. – Zgodnie z prawem za błędną decyzję urzędnik może zostać ukarany kwotą 12-krotności swojej pensji – wyjaśnia przyczyny decyzji o ubezpieczeniu Czesław Burek, wójt Lubomi. Ponadto ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej jest każdy pracownik Urzędu Gminy Lubomia na kwotę od 30 do 50 tys. zł w zależności od stanowiska. W Godowie oprócz wójtów ubezpieczony jest każdy urzędnik wydający decyzje administracyjne. Wszyscy ubezpieczeni płacą z własnej kieszeni. Urzędników w obydwu gminach ubezpiecza Ergo Hestia.

Starosta wodzisławski Tadeusz Skatuła postanowił się nie ubezpieczać. Co innego pracownicy starostwa. 40 ma polisy. Sami płacą składki. W Urzędzie Miasta Wodzisławia sytuacja jest zgoła inna. Polis nie mają nie tylko prezydent i zastępcy, ale też urzędnicy. – Urzędnicy chętnie by się ubezpieczali, ale polisy są zbyt drogie. Kiedy robiliśmy rozeznanie, okazało się,  że składki miesięczne wynosiłyby nawet 150 zł, a i tak nie dostalibyśmy takiego zakresu ubezpieczenia, na jakim by nam zależało – mówi Barbara Chrobok, rzecznik wodzisławskiego magistratu. Zaznacza, że temat ubezpieczenia co pewien czas wraca i niewykluczone, że urzędnicy jednak się ubezpieczą.

Ubezpieczenia urzędników

W Radlinie w urzędzie miasta nie ma ubezpieczeń na wypadek błędnych decyzji urzędniczych. Nie korzystają z niego ani burmistrz Barbara Magiera, ani jej zastępca Zbigniew Podleśny. – Jednak rozeznajemy rynek w tym zakresie oraz współpracujemy z brokerem ubezpieczeniowym. Planujemy, aby ubezpieczeniem tym mogli być objęci nie tylko burmistrz i zastępca burmistrza, ale również wszyscy pracownicy, którzy wedle obowiązków służbowych mogą być zainteresowani takim ubezpieczeniem – podkreśla rzecznik urzędu, Marek Gajda i dodaje, że chodzi przede wszystkim o pracowników wydających decyzje administracyjne. – Opłacanie takich składek oczywiście musi się odbywać samodzielnie, z prywatnych pieniędzy danego pracownika – zaznacza. Ubezpieczeń w zakresie odpowiedzialności cywilnej funkcjonariuszy publicznych nie wykupuje też Urząd Miasta w Rydułtowach. – Jako urząd nie robimy tego. Ustawa nakłada ewentualną odpowiedzialność, ale na urzędnika, a nie na instytucję go zatrudniającą. Być może nasi pracownicy mają takie ubezpieczenia, ale to ich prywatna sprawa – tłumaczy sekretarz miasta, Krzysztof Jędrośka i dodaje, że od kilku lat miasto ubezpiecza się kompleksowo.

Pszów z polisą od wszystkiego

Kompleksowo ubezpiecza się także Pszów. – W zasadzie od wszystkiego. Ubezpieczamy przez brokera całą gminę – wyjaśnia wiceburmistrz Tomasz Dzierżawa. Z ubezpieczeń w zakresie odpowiedzialności zawodowej nie korzysta jednak ani on, ani burmistrz Marek Hawel. – Jest to ściśle skorelowane z rodzajem działalności, którą prowadzimy. Po analizie doszliśmy do wniosku, że nie widzimy obszarów stanowiących zagrożenie. Zaistnienie jakiejś pomyłki urzędniczej jest w naszym przypadku marginalne. Ustawa o odpowiedzialności jest dedykowana przede wszystkim urzędnikom skarbowym. Tam istnieją rygory związane z natychmiastową egzekucją czy przewlekłością postępowań – tłumaczy Dzierżawa i dodaje, że poza tym funkcja burmistrza czy zastępcy wiąże się bardziej z odpowiedzialnością z tytułu nadzoru, natomiast merytoryczne rozstrzygnięcia zapadają na poziomie referatów czy wydziałów. – Dlatego spotkaliśmy się z urzędnikami, którzy z naszego upoważnienia podpisują decyzję, i proponowaliśmy zbiorowe ubezpieczenia. Ale ostatecznie doszliśmy do wniosku, również po konsultacjach z brokerem, że nie ma to sensu – zaznacza burmistrz Hawel.

Gorzyce się zastanawiają

Ubezpieczenia nie mają włodarze gminy Gorzyce. Czyżby więc byli aż tak pewni podejmowanych przez siebie decyzji? Tego nie wiadomo. Jak wyjaśnia nam rzecznik UG w Gorzycach Wioletta Langrzyk, wcześniej po prostu nie rozpatrywano ewentualności ubezpieczenia. Ale podejście włodarzy ma się zmienić. – W związku z rosnącą liczbą nakładanych na samorządy grzywien wójt ma zamiar ubezpieczyć się od odpowiedzialności cywilnej – mówi Langrzyk.

Ubezpieczenia na wypadek błędnie podjętych decyzji nie mają włodarze gmin Marklowice i Mszana. Choć samorządowcy z Mszany już podjęli pierwsze kroki w tym kierunku. – Rozeznaliśmy ofertę firm ubezpieczeniowych i w najbliższym czasie mamy zamiar się ubezpieczyć – mówi Joanna Szymańska, sekretarz gminy Mszana. Każdy z ubezpieczających się będzie na to łożył z prywatnych środków, nie wolno bowiem tego robić z publicznych pieniędzy. Ubezpieczenie w zakresie odpowiedzialności cywilnej funkcjonariuszy publicznych obejmie osoby decyzyjne, a więc wójta i jego zastępcę, sekretarza i skarbnika gminy, a także kierowników referatów.

W Marklowicach urzędnicy nie mają wykupionych indywidualnych ubezpieczeń od podjętych błędnie decyzji. – Tam chodzi o winę umyślną. A takie rzeczy powinien ścigać prokurator – mówi sekretarz gminy, Benedykt Kołodziejczyk.

abs, mas, art, tora

  • Numer: 12 (645)
  • Data wydania: 19.03.13