Nie będą nas straszyć windykatorami
Mieszkańcy oburzeni działalnością gminnej spółki wodnej
„Ostrzegamy, że w przypadku nieterminowej wpłaty lub jej braku, dane dotyczące dłużnika i jego zadłużenia mogą zostać przekazane do Rejestru Dłużników”. Taką adnotację na drukach zawiadomień o zapłacie składki członkowskiej na Gminną Spółkę Wodną Mszana, znaleźli mieszkańcy Połomi i Gogołowej (składki nie płacą mieszkańcy sołectwa Mszana, które kilka lat temu zawiesiło działalność w spółce). Ta czerwona pieczątka podziałała na nich jak czerwona płachta na byka.
To wymuszanie
– W tej sprawie dzwoniło do mnie wielu mieszkańców, telefon był rozgrzany do czerwoności – mówi radny Alojzy Wita. – Ludzie wściekali się, pytając czy komuna powraca, żeby tak straszyć ludzi firmą windykacyjną.
Składkę (12 zł od nieruchomości lub jeśli jest gospodarstwo powyżej 1 ha – 10 zł od ha) należy uiścić do końca marca br. – To takie wymuszanie. Wszystko jest na wariackich papierach, nie wiemy co z tym robić – mówi Stanisław Wilk z Połomi.
Przewodniczącym Gminnej Spółki Wodnej Mszana jest Henryk Kucharczyk. – Składka na spółkę zawsze była obowiązkowa – wyjaśnia. – Ale niektórzy nie płacą i w tym problem. Ale to, że na drukach zapłaty pojawiła się pieczątka firmy windykacyjnej, to nie jest dobre. To takie zmuszanie do zapłaty – mówi Kucharczyk. – Lepiej to zostawić po staremu.
Umowa na pieczątkę
Druki z pieczątką windykacyjną wysyła Rejonowy Związek Spółek Wodnych Melioracyjnych (RZSWM) z Wodzisławia, do którego należą trzy spółki wodne: Gorzyce, Lubomia i Mszana. Od Zygmunta Migasa, kierownika RZSWM usłyszeliśmy, że składka na spółkę wodną (a istnieje ona od lat 60. ubiegłego wieku), zawsze była obowiązkowa dla wszystkich mieszkańców. Tak mówi prawo wodne. A że była słaba ściągalność składek, Zarząd RZSWM, w którego skład wchodzą przedstawiciele gminnych spółek wodnych ustalił, że zgłosi się po pomoc do firmy windykacyjnej. Umowę podpisano w styczniu 2012r. i zaczęto wysyłać druki zapłaty opatrzone stosowną pieczątką. W ubiegłym roku takie opieczętowane druki otrzymali już mieszkańcy gminy Gorzyce i Lubomia. Z danych RZSWM wynika, że dzięki czerwonej pieczątce, automatycznie poprawiła się tam ściągalność składek. W niektórych sołectwach sięga ona nawet ponad 90 proc.
A czy Związek stać na firmę windykacyjną? – Rocznie to 208 zł. Umowa obejmuje tylko możliwość posługiwania się pieczątką tej firmy – mówi Zygmunt Migas. – Jak na razie windykatorzy nie ściągają należności, stąd Związek nie płaci za ich pracę. W województwie śląskim jest ok. 97 spółek i część z nich korzysta z usług windykatorów. My do tej pory tego nie robiliśmy – dodaje Migas. – Od 19 lat jak działam w Rejonowym Związku, nikogo jeszcze nie podałem do komornika, czy urzędu skarbowego. Ja nie będę windykatora posyłał, chyba, że tak zdecyduje zarząd i delegaci.
Delegaci widmo?
Przy okazji sprawy z pieczątką firmy windykacyjnej, niektórzy z mieszkańców zaczęli się interesować tym, kto jest ich delegatem do spółki wodnej. Listę 20 osób – 7 delegatów z Gogołowej i 13 z Połomi otrzymaliśmy z RZSWM. Okazuje się jednak, że niektórzy, widniejący na liście, nie wiedzą, że są delegatami. A ci, wedle statutu są wybierani przez mieszkańców na zebraniach wiejskich, na 5-letnią kadencję. – Na zebraniu wiejskim nikt mnie nie wybierał – mówi Stanisław Wilk, jeden z delegatów na liście. To chyba jest tak, że najpierw tworzą zarząd, a potem dobierają sobie delegatów. A ludzie mają dwa prawa: cicho być i płacić składki.
Na liście jest także Elżbieta Skorupa z Połomi. – Nic o tym nie wiem, że jestem delegatem spółki wodnej – mówi. – Ta cała spółka to pic na wodę. Bez niej też byśmy sobie poradzili, a nie byłoby swady między ludźmi, że jeden płaci składkę, drugi nie.
Nie ma protokołu
Było więc zebranie sołeckie z wyborem delegatów do spółki wodnej? W Gogołowej tak, potwierdza to sołtys – Wioleta Szotek. Są na to dokumenty – mówi. A w Połomi? – Były wybory, na zebraniu sołeckim w 2000 roku, ale dokładnej daty nie pamiętam. Dlatego nie będę strzelać – mówi radna Maria Trojan, zasiadająca w komisji rewizyjnej gminnej spółki wodnej. Na temat wyborów delegatów na zebraniu wiejskim nic nie wie przewodniczący spółki – Henryk Kucharczyk.
Wicewójt gminy Mszana – Błażej Tatarczyk przeanalizował protokoły z zebrań wiejskich z ostatnich 5 lat. Nie ma tam wzmianki o wyborze delegatów spółki wodnej.
W Rejonowym Związku w Wodzisławiu nie ma protokołu z zebrania wiejskiego, potwierdzającego, że wybierano delegatów do spółki wodnej. – W 2010 r., ówczesna sołtys Połomi Stanisława Rduch podała nam telefonicznie listę delegatów wybranych na zebraniu wiejskim – mówi Stanisław Bujok z Rejonowego Związku Spółek Wodnych.
– Ludzie nie garną się do tej pracy – dodaje kierownik Zygmunt Migas. Ale nie wierzę, że nie było zebrania sołeckiego z wyborem delegatów spółki.
Wodne zebranie
W 2010 r. sołtysem Połomi była Stanisława Rduch. Zapytaliśmy więc ją o wybory delegatów. – To się odbywało po zebraniu wiejskim. U nas nikt nie chciał należeć do spółki wodnej, więc już przed zebraniem sołeckim pytałam tę, czy inną osobę, czy nie zgodziłaby się być delegatem spółki. Jeśli wyrazili zgodę, to po zebraniu sołeckim ich zatwierdzaliśmy. To zawsze tak się odbywało i nikt tego nigdy nie kwestionował – mówi Stanisława Rduch.
7 marca, o godz. 9.00, w ośrodku kultury w Połomi odbędzie się zebranie gminnej spółki wodnej, na które kierownik Migas zaprasza wszystkich mieszkańców. Sądząc po zgłaszanych przez nich problemach dotyczących funkcjonowania spółki wodnej, spotkanie do najłatwiejszych należało nie będzie.
Anna Burda-Szostek
Najnowsze komentarze