Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Czy strażnicy miejscy w Wodzisławiu stracą pracę?

26.02.2013 00:00 red

WODZISŁAW Zlikwidować staż miejską w Wodzisławiu! Z taką inicjatywą wystąpiła grupa mieszkańców i zainaugurowała akcję zabierania podpisów pod wnioskiem o zamiarze przeprowadzenia referendum w tej sprawie.  – Część wolontariuszy zbiera podpisy chodząc „od drzwi do drzwi”, inni wśród znajomych i rodziny. Pierwsze dni wróżą sukces, coraz więcej osób jest zaangażowanych – podkreśla jeden z pomysłodawców akcji, Ryszard Zalewski. Dlaczego straż miejska powinna zniknąć? Ich zdaniem  chociażby po to, by nie nękać fotoradarami i mandatami za złe parkowanie. – Straż miejska to nie tylko fotoradary i blokady. A taki mit „strażnika łupiącego kierowców” tworzy się ostatnio w mediach. Strażnicy w ubiegłym roku założyli tylko 11 blokad na koła. A zdjęć wykonanych fotoradarem też było dużo mniej, niż w latach wcześniejszych – mówi komendant Janusz Lipiński.

8 lutego do wodzisławskiego magistratu wpłynęło podpisane przez 7 mieszkańców pismo informujące o zamiarze wystąpienia z inicjatywą przeprowadzenia referendum lokalnego w sprawie likwidacji straży miejskiej w Wodzisławiu. – Chcielibyśmy, aby mieszkańcy mieli możliwość wypowiedzenia się w czasie jednego referendum w tych trzech bardzo ważnych dla miasta sprawach – pokreślają inicjatorzy akcji, którzy zbierają również podpisy pod wnioskiem o odwołanie prezydenta i rady miejskiej. Łącznie potrzebują ich ponad 4 tysiące. –  Tyle jest konieczne, by złożyć wniosek o referendum lokalne do komisarza wyborczego w Bielsku-Białej – informuje Ryszard Zalewski i dodaje, że do piątku udało się zebrać 800 podpisów poparcia.

Zwolennicy likwidacji straży uważają, że formuła tej jednostki wyczerpała się. –  wiele zadań straży miejskiej dubluje się z zadaniami, do realizacji których powołana jest policja – podkreślają. Efektem likwidacji mają być oszczędności. – Między innymi nie będzie konieczności utrzymywania kosztownego taboru samochodowego, w tym samochodu z fotoradarem. Mieszkańcy nie będą nękani mandatami, kiedy nie ma to uzasadnienia – stwierdzają.

Czy słusznie straż miejska kojarzy się głównie z zakładaniem blokad na koła, łapaniem kierowców na fotoradar albo przeganianiem ulicznych handlarzy? Komendant wodzisławskich strażników przekonuje, że nie. I na potwierdzenie przedstawia dane liczbowe. – W ciągu ostatnich trzech lat straż miejska w Wodzisławiu podjęła ogółem 15,5 tys. interwencji, co daje ponad 5 tys. rocznie – informuje komendant Janusz Lipiński i dodaje, że blisko 10 tys. były to zgłoszenia samych mieszkańców, którzy prosili funkcjonariuszy o reakcję chociażby w kwestii bezpańskich psów, nieprawidłowego parkowania czy tego, że sąsiad spala śmieci. – Zdaję sobie sprawę, że gdybyśmy roznosili kwiatki i czekoladki, wszyscy by nas lubili. Ale straż została powołana do ochrony porządku publicznego. Osoby, które go naruszają, są przez nas karane – podkreśla komendat. Zauważa jednak, że wokół działalności strażników narasta wiele niesłusznych mitów. – Na przykład, że tylko wypisujemy mandaty. Tymczasem od 1 stycznia nałożyliśmy 63 mandaty, a udzieliliśmy aż 218 pouczeń. Więc nie jest tak, że każda interwencja kończy się mandatem – zapewnia Lipiński. Dodaje też, że w 2012 roku fotoradar zarejestrował 659 wykroczeń, podczas gdy wszystkich innych było 2565. – A w tym roku fotoradar nawet nie wyjeżdżał. Nie da się ukryć, że strażnicy reagują na wykroczenia drogowe. Są one na tyle nagminne, że nie można obok nich przechodzić obojętnie – podkreśla. Komendant wkazuje też na fakt, że coraz więcej czasu strażnicy muszą poświęcać na wyłapywanie bezpańskich oraz agresywnych zwierząt. – Przez ostatnie 3 lata funkcjonariusze przewieźli do przytuliska 358 psów – zaznacza.

Obecnie w wodzisławskiej straży miejskiej zatrudnienie znajduje 24 pracowników (20 pełnych etatów oraz 4 półetaty), w tym komendant, 14 strażników, 1 stanowisko urzędnicze, 7 pracowników obsługi monitoringu oraz 2 pracowników obsługi strefy płatnego parkowania. Zdaniem inicjatorów przeprowadzenia referendum po likwidacji straży miejskiej część strażników będzie nadal pracować w urzędzie miasta – z tym, że w charakterze urzędników, natomiast część z nich znajdzie zatrudnienie w policji, po zawarciu stosownej umowy między tą służbą a miastem. – To bzdura – uważa komendat Lipiński i wyjaśnia, że proces rekrutacji do pracy w policji jest dużo bardziej skomplikowany i by dostać się do tej służby, trzeba przejść przez wszystkie jego etapy. – W Żorach, przy likwidacji straży, miasto zawarło porozumienie z policją na 14 etatów z tego co pamiętam, i strażnicy przeszli do policji. Podobnie stosowna umowa powinna być zawarta między miastem Wodzisław a policją – uważa Ryszard Zalewski.

(mas)



Dobre rady z Rybnika

W Rybniku także próbowano odwołać straż miejską. Członkowie ugrupowania Kongresu Nowej Prawicy zebrali 14 tys. podpisów mieszkańców przeciwnych istnieniu strażników. Do referendum jednak nie doszło, m.in. ze względu na zbyt małą liczbę prawidłowych podpisów. Pytamy Szymona Kempnego, jednego z inicjatorów rybnickiej akcji, jak ocenia pomysł referendum w sprawie likwidacji straży w Wodzisławiu? Czy połączenie go z próbą odwołania prezydenta i rady to dobre posunięcie?

Szymon Kempny:
W mojej opinii zarówno pomysł odwołania władz Wodzisławia jak i likwidacji niewydajnej i horrendalnie drogiej straży miejskiej, jest słuszny. Jednak nie jestem przekonany, by organizator był w stanie zaproponować rozsądną alternatywę dla Wodzisławia. Połączenie obu inicjatyw referendalnych nie jest pozbawione sensu, jednak stwarza pewne niedogodności natury technicznej. Życzę powodzenia, jednak ostrożnie wypowiadałbym się o sukcesie.

NW: Jak mają działać wodzisławscy inicjatorzy akcji? Jakieś dobre rady?

Sz.K.: Akcja w Rybniku pokazała przede wszystkim, że władzy należy patrzeć na ręce na każdym etapie, dokumentować każde słowo i każdą decyzję, by poskromić zapędy do wykorzystywania stanowiska do własnych celów, i by mieć solidną dokumentację w postępowaniu administracyjnym. Ponadto należy skoncentrować się na samej idei, a nie na lansowaniu loga partyjnego. Z wiedzy, którą posiadam, akcja w Wodzisławiu organizowana jest przez tamtejszą opozycję i w mojej opinii jest kampanią przed wyborami, które mają być konsekwencją inicjatyw referendalnych.



Sonda: Czy straż miejska w Wodzisławiu jest potrzebna?

Genowefa Bombik

Nie przeszkadzają mi. Tyle lat mieszkam w rynku i ciągle widzę, że panowie chodzą i patrolują. W parku to samo. Jak psy brudzą, to zwracają właścicielom uwagę. Mi też kiedyś zwrócili. A mimo wszystko uważam, że straż powinna dalej funkcjonować.

Jan Kowalski z kolegą Lucjanem

Likwidować. Praktycznie w ogóle ich nie widać. A jest ich przecież dużo. Po parku by się przeszli, bo tam nawet usiąść na ławce nie można, jak młodzież nogi kładzie. No ale oni najwyraźniej boją się młodym coś powiedzieć. Częściej policja do parku zagląda.

  • Numer: 9 (642)
  • Data wydania: 26.02.13