Wtorek, 30 lipca 2024

imieniny: Julity, Ludmiły, Rościsława

RSS

W filmie ma być sobą

02.01.2013 00:00 red

16-letni Marcin, uczeń wodzisławskiego gimnazjum, zagra jedną z głównych ról w filmie „Gabi”.

WODZISŁAW O takiej przygodzie marzy wielu. Zdarzyła się akurat jemu – 16-letniemu Marcinowi, wychowankowi Powiatowego Domu Dziecka w Gorzyczkach, który obecnie mieszka w Wodzisławiu i stawia pierwsze kroki ku samodzielności. Debiutujący reżyser z Krakowa Paweł Chorzępa zaproponował mu udział w filmie dokumentalnym o sokole imieniem „Gabi”. Marcin gra w nim po prostu siebie – zafascynowanego przyrodą, trochę zamkniętego w sobie chłopaka, który stopniowo otwiera się na świat. Zdjęcia rozpoczęły się w listopadzie. Ich zakończenie nastąpi w lutym.

Marcin, ustaliliśmy już, że Gabi to sokół. Kogo ty zagrasz w filmie?

Marcin: Gram rolę chłopca, który opiekuje się sokołami.

Danuta Skoczylas, opiekunka Marcina:
W filmie są dwie równorzędne role. Jedną z nich otrzymał znany w środowisku krakowskim sokolnik, który jest entuzjastą oraz hodowcą tych ptaków. To on wprowadza Marcina w świat przyrody, pokazuje, jak poprzez kontakt z nią można otworzyć się na innych ludzi. Rola Marcina jest mówiona, jednak liczą się przede wszystkim mimika i gesty. Nie ma potrzeby uczenia się tekstu, wszystko jest spontaniczne.

Jak to się stało, że otrzymałeś rolę?

M: Pan reżyser jeździł po różnych placówkach i organizował warsztaty filmowe. Po jakimś czasie zaproponował mi rolę.

DS: To były luźne warsztaty, podczas których dzieci i młodzież oswajali się z kamerą. Wtedy nie było jeszcze mowy o żadnym filmie.

Jak wygląda dzień na planie zdjęciowym?

M: Wyjeżdżamy do Krakowa około godz. 7.00-8.00 rano, a wracamy mniej więcej o 20.00. A więc spędzamy tam cały dzień.

DS: Musimy się ciepło ubrać, bo teren nad Wisłą jest malowniczy, ale chłód dojmujący. Przydaje się gorąca herbata w termosie. Marcin musi pamiętać, by nie patrzeć w kamerę i po prostu być sobą.

M: Biorę sokoła na rękę i kręcimy na przykład polowanie na bażanty.

Na czym polega takie polowanie z sokołem?

DS: To w zasadzie bezkrwawe zajęcie pasjonatów, którzy fascynują się tym, że sokół wznosi się albo nalatuje z olbrzymią prędkością. Chodzi nie tyle o schwytanie bażanta, ile o pewną obrazowość i technikę.

M: Taki sokół, kiedy swobodnie spada, może osiągnąć prędkość nawet 300 km/h. W polowaniu biorą też udział psy.

DS: Pies tworzy z sokołem parę. Kiedy ten pierwszy wytropi bażanta pozostaje w bezruchu aż do momentu, kiedy opiekun nie wypuści sokoła. Pada odpowiednia komenda, pies płoszy bażanta i sokół wkracza do akcji.

Marcin, mówisz o tym wszystkim tak spokojnie, ale przecież pierwszy kontakt z tak drapieżnym ptakiem musiał być nie lada wyzwaniem?

M: Z psami nie było trudno się oswoić. Z sokołem nie tak łatwo. Dostałem rękawicę, na której ptak już był. Trzyma się go przy twarzy. Na początku bałem się, że mnie dziobnie i prawie mu się udało!

DS: Może Marcin tego nie powie, ale bardzo szybko nawiązuje kontakt ze zwierzętami. Psy momentalnie pozwalały się głaskać. W ogóle Marcin lubi przyrodę. Sam ma w domu psiaki, którymi się zajmuje. Wraz z tatą chodzi z nimi na spacery. O sokołach nie wiedział nic, a teraz poszczególne potrafi rozróżniać.

M: Mój ulubiony to sokół wędrowny. Dużo czytam o tych ptakach w internecie.

Była jakaś zabawna historia na planie?

M: Widzieliśmy jak sokolnik suszył sokoła suszarką. Bo sokoły wracają z polowania wilgotne, a żeby znów polować muszą być całkiem suche.

DS: Wyglądało to przekomicznie. Sokół chętnie, cierpliwie i z gracją zbliżał skrzydełka do suszarki.

Marcin, jesteś w 3 klasie gimnazjum. Jakie są twoje pasje? Jakie plany na przyszłość?

M: Od jakiegoś czasu uczęszczam na karate. To moja pasja. Poza tym myślę o zawodzie cukiernika.

DS: Bo to naprawdę słodki chłopak.

A twój ulubiony aktor?

M: Franciszek Pieczka. Często razem z tatą oglądam serial „Czterej pancerni i pies”.

DS: Informacja o tym, że Pieczka pochodzi z Godowa, jeszcze bardziej zwiększyła jego zainteresowanie tym aktorem.

Kiedy będzie można obejrzeć film „Gabi”?

DS: Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to prawdopodobnie już latem zostanie wyświetlony w Wodzisławskim Centrum Kultury. To na pewno nie będzie lekki i łatwy film, bo traktuje o budowaniu więzi i otwieraniu się.

Marcin, a czy praca na planie zmieniła coś w Twoim życiu?

M: Nie, cały czas jestem sobą. I nie nastawiam się, że nastąpią jakieś zmiany. Ale chciałbym jeszcze kiedyś zagrać.

DS: Tak daleko myślą nie sięgamy. Skupiamy się na tym, by skończyć ten film. Przed nami jeszcze kilka wyjazdów do Krakowa. Najwięcej w czasie ferii.

W takim razie życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Magdalena Sołtys

  • Numer: 1 (634)
  • Data wydania: 02.01.13