środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Dni prezesa Spółdzielni Orłowiec policzone?

04.12.2012 00:00 OQL

Mieszkańcy zbulwersowani drastycznymi podwyżkami cen ciepłej wody rozpoczęli zbieranie podpisów za odwołaniem rady nadzorczej i prezesa Mariusza Ganity

W SM Orłowiec wrze. Powodem niezadowolenia ludzi są drastyczne podwyżki cen za podgrzanie wody. W ubiegłym tygodniu pod biblioteką w Rydułtowach zaczęto zbierać podpisy pod wnioskiem o odwołanie rady nadzorczej spółdzielni.

– Aby odwołać prezesa, musimy odwołać radę nadzorczą. Jesteśmy zdesperowani. Ludzie się gotują. Ja rozumiem, że spółdzielnia miała doprowadzić do indywidualnego rozliczania w każdym bloku, bo takie są wnioski z lustracji, ale doprowadzić to nie znaczy wprowadzić z dnia na dzień. Jeśli zarząd posiadał kalkulacje, że wystąpią tak duże różnice w cenach, to powinien najpierw usunąć tego przyczyny, a dopiero później decydować się na zmiany – uważa Jolanta Otawa, członek spółdzielni. – Nawet nas nie poinformowano, że w każdym z bloków założono nowe liczniki. Sam rozwieszałem kartki w tym temacie – dodaje Zygmunt Murański, członek spółdzielni. Do zarzutów odnosi się prezes Mariusz Ganita. – Pani Otawa była w okresie 2004 -2009 członkiem Rady Nadzorczej. Mogła się wykazać i naciskać na ciepłownię, by wyremontowano węzły cieplne. Nie zrobiła kompletnie nic. Potrafi tylko dużo mówić, a do roboty ma dwie lewe ręce – uważa Ganita.

– Chcemy płacić mniej zamiast słuchać ich gadania – bulwersowali się mieszkańcy osiedla Orłowiec, wychodząc z czwartkowego spotkania w sprawie podwyżek za podgrzewanie wody

Pierwsze spotkanie spółdzielnia zaplanowała 26 listopada. Głównym tematem miała być paląca kwestia wzrostu cen za ciepłą wodę. Przypomnijmy, że od listopada mieszkańcy osiedla Orłowiec otrzymują nowe rozliczenia za jej podgrzanie. Podwyżka dotknęła wszystkich, ale nie w takim samym stopniu. Wcześniej lokatorzy jednakowo płacili za metr sześcienny 36 zł, teraz – w zależności od bloku – od 40 zł aż do 60 zł. Na spotkanie przyszło jednak tyle osób, że sala biblioteki okazała się za mała i spotkanie przełożono. Taka decyzja nie spotkała się z przychylnością mieszkańców.

Upust niezadowoleniu

Gdy z biblioteki wyszedł prezes Mariusz Ganita, rozległo się głośne buczenie. Prezes poinformował zgromadzonych, że wszelkie wyjaśnienia usłyszą na kolejnym spotkaniu, gdy będą ku temu sprzyjające warunki lokalowe. – Żeby tu dzisiaj przyjść, musiałam zwolnić się z pracy. Bo muszę pracować, żeby opłacić drogie mieszkanie – bulwersowała się jedna z mieszkanek. – Czy pan myślał, że przyjdzie ze 20 osób? Za pana prezesury miało być tak dobrze. Prosimy pana tu na środek. Nie pada, jest ciepło! – krzyczeli inni. Prezes przeprosił za zaistniałą sytuację, jednak zdania nie zmienił. Zdecydował się jednak odpowiadać na indywidualne pytania, które kierowali do niego mieszkańcy. Łącznie rozmawiał z nimi przez około godzinę.

Kolejne spotkanie odbyło się 29 listopada. Sala Rydułtowskiego Centrum Kultury wypełniła się po brzegi. Mieszkańcy opuszczali ją jednak niezadowoleni, bo przez blisko 2 godziny słuchali, jak przedstawiciele Spółdzielni Mieszkaniowej Orłowiec i Ciepłowni Rydułtowy boksują się na argumenty. – To spotkanie było potrzebne jak zeszłoroczny śnieg. Gadają, gadają i nic z tego nie wynika, bo płacić będziemy tyle samo. To jest kpina! – irytowali się lokatorzy.

Korozja, wycieki i prokuratura

Dyskusję rozpoczął prezes spółdzielni, Mariusz Ganita. Wyjaśnił, że przyczyną różnic w cenach za ciepłą wodę jest zły stan urządzeń i instalacji węzłów cieplnych, które należą do Ciepłowni Rydułtowy. Stwierdził, że ciepłownia nie przeprowadziła modernizacji wszystkich węzłów cieplnych, do której zobowiązała się już kilkanaście lat temu. Pokazał zdjęcia wspomnianych węzłów. – W części stacji wymienników stwierdzono brak cech legalizacyjnych liczników dla ciepłej wody użytkowej oraz centralnego ogrzewania. A jeśli liczniki nie są legalizowane, to należy uznać ich wskazania na niemiarodajne i nierzetelne – podkreślił i dodał, że w związku z tym spółdzielnia wystąpiła do ciepłowni o zwrot faktur naliczonych w oparciu o te liczniki, które legalizacji nie posiadają. –  W części stacji wymienników ciepła brakuje automatycznej regulacji podgrzania i przesyłu ciepłej wody, nie ma też możliwości zmniejszania intensywności jej cyrkulacji w godzinach nocnych. Brakuje również urządzeń utrzymujących właściwą temperaturę wody. My zamawiamy 55 st. C, a ciepłownia podaje nam 60 albo nawet 70 st. C. W wielu miejscach nie ma właściwej izolacji, co jeszcze bardziej zwiększa straty ciepła. Do tego korozja i wycieki – wyliczał prezes. Później poinformował zebranych, że spółdzielnia zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z nieprawidłowościami, jakich mogła dopuścić się Ciepłownia Rydułtowy. – Po zasięgnięciu opinii radców prawnych taki krok musiał zostać podjęty – wyjaśnił Ganita.

Straty na cyrkulacji

W odpowiedzi prezes Ciepłowni Rydułtowy Andrzej Wycisk stwierdził, że zaprezentowane zdjęcia są stronnicze, bo 75 proc. urządzeń i instalacji węzłów cieplnych zostało już zmodernizowanych. – Nikt Krakowa od razu nie zbudował. Ciepłownia poświęciła wiele lat, by doprowadzić węzły cieplne do stanu używalności – zapewnił Wycisk i dodał, że więcej nie będzie w tym zakresie polemizował, tylko skupi się na przedstawieniu sedna sprawy, czyli stratach na cyrkulacji, które w jego opinii są powodem za wysokich cen. – Czy macie państwo ciepło w piwnicach i na korytarzach? Czy macie tam rury, które nie posiadają izolacji? Jeśli tak, to jest to powód by twierdzić, że występuje nadmierne zużycie ciepła poprzez cyrkulację. Doradziłem panu prezesowi Ganicie, że należy przeprowadzić pełną gospodarkę energetyczną w obiektach budowlanych spółdzielni mieszkaniowej w zakresie izolacji termicznej. To zdecydowanie zmniejszy straty ciepła – zapewnił prezes Wycisk. – Jeśli część naszej sieci w piwnicach jest niezaizolowana, to pracujemy nad tym – odparł Ganita.  Z kolei główny energetyk ciepłowni Sławomir Kwiatoń odniósł się do kwestii legalizacji liczników. – Nie da się ukryć, że spółdzielnia trafiła na kilka miejsc, gdzie jest już po okresie legalizacji. Tu muszę uderzyć się w pierś, ale to nie jest coś, co stanowi gro naszych zasobów. Posiadamy ogólny certyfikat zgodności tych liczników – zapewnił Kwiatoń.

Prężenie muskułów

Lokatorów interesowało jednak to, czy i kiedy zapłacą mniej? O konkrety jednak nie tak łatwo. – Wierzę w kompromis, bo innej możliwości nie ma. Wierzę też, że mieszkańcy będą płacili mniej. Podjąłem już pierwsze kroki, które mają to spowodować – zapewnia prezes Ganita i wyjaśnia, że chodzi między innymi o zmniejszenie mocy zamówieniowej i wykonanie izolacji sieci wewnętrznej. O potrzebie porozumienia mówi też ciepłownia. – Jesteśmy na etapie prężenia muskułów. Każdy okopał się na swoim stanowisku i nie rozmawiamy. Proponujemy usiąść razem, rzetelnie wszystko policzyć, omówić co jest do zrobienia po obu stronach oraz znaleźć miejsca, które pozwolą na oszczędności. Według mnie istnieje możliwość, że mieszkańcy będą płacić mniej, ale musi się to wiązać ze wspólnym działaniem ciepłowni i spółdzielni – puentuje Kwiatoń.

Magdalena Sołtys

  • Numer: 49 (630)
  • Data wydania: 04.12.12