Paczki dostają wszyscy potrzebujący
Monika Sobik była w zeszłym roku liderką akcji Szlachetna Paczka w gminie Godów. W tym roku akcja powiększa zasięg na cały powiat wodzisławski. Liderka w rozmowie z „Nowinami Wodzisławskimi” opowiada o reakcjach ludzi na Szlachetną Paczkę, efektach akcji, doświadczeniach wolontariuszy i wyjaśnia, jak można zaangażować się w pomoc.
– W tym roku Szlachetna Paczka będzie pierwszy raz organizowana w całym powiecie wodzisławskim. Jak do tego doszło?
– Z dobrego zeszłorocznego doświadczenia z gminy Godów. Udało nam się pomóc 28 rodzinom. Wolontariusze zaangażowani w akcję byli bardzo zadowoleni. Była to dla nich niesamowita satysfakcja i stwierdziliśmy, że dobrze byłoby zorganizować akcję na większą skalę, pomóc większej liczbie osób, zaangażować więcej wolontariuszy. Również deklaracje współpracy składane przez kierowników i pracowników instytucji zajmujących się pomocą społeczną zdopingowały nas do poszerzenia zasięgu.
– Dlaczego akurat Godów był pierwszą gminą, w której przeprowadziliście Szlachetną Paczkę?
– Jestem pracownikiem socjalnym w tej gminie. Znam środowisko, w którym mieszkam. Jest tam sporo osób, którzy mi pomagają, w tym pozostali pracownicy socjalni, władza lokalna też się zaangażowała.
– W Godowie nie będą się martwić, że gmina zostanie zaniedbana, skoro zajmiecie się całym powiatem?
– Absolutnie nie. Godów dalej aktywnie uczestniczy. Właściwie baza i trzon ludzi pracujących w akcji to właśnie Godów. Tutaj jest nasz magazyn. Rodzinom z Godowa też oczywiście w tym roku pomożemy.
– Decyzja o objęciu akcją całego powiatu nie była pewno łatwa.
– Tak, trzeba było zaangażować dużo większą liczbę osób. Trzeba było pozyskać adresy osób oczekujących pomocy. Trzeba było udać się do odpowiednich instytucji, jak ośrodki pomocy społecznej, kółka charytatywne działające przy parafiach, również osoby prywatne zaangażowane w pomoc osobom potrzebującym. Natomiast, powtarzam, ubiegłoroczni wolontariusze zadeklarowali pomoc również w tym roku i wywiązują się z tego wyśmienicie. To oni zdobywają adresy, pukają do instytucji, bo sama nie jestem w stanie tego zrobić.
– Z jakimi reakcjami spotykają się wolontariusze pukając do tych instytucji? Wiemy doskonale, jak bywają traktowani ludzie przedstawiający się jako pomagający komuś.
– W zeszłym roku wieść o akcji w Godowie rozniosła się po powiecie. Już wówczas zgłaszały się do nas instytucje z deklaracją włączenia się do kolejnej edycji. Zapowiadały, że bardzo chętnie udostępnią adresy ludzi w potrzebie i proszą o kontakt w przyszłym roku. Nie było więc żadnych problemów z otrzymaniem adresów. Jesteśmy pod tym względem chyba wyjątkowym powiatem. Podczas szkolenia rozmawiałam z innymi liderami i mówili, że spotykali się z niechęcią instytucji, które bały się wchodzić w akcję.
– O ile większa jest skala tegorocznej akcji?
– W zeszłym roku było 15 wolontariuszy i pomogliśmy 28 rodzinom. W tym roku mamy obecnie 34 wolontariuszy i około 70 adresów osób, które zgodziły się na kontakt z nami. Dodatkowo mamy bazę zapasowych adresów.
– Na czym polega praca wolontariusza z rodziną?
– Wolontariusz dostaje ode mnie 3 adresy osób. Umawia się z nimi na spotkanie i przeprowadza ankiety wstępne. Dowiaduje się, co jest powodem trudnej sytuacji rodziny, jakie są dochody. Wolontariusz pyta też o potrzeby – czy to jest żywność, środki czystości, inne rzeczy. Potem w swoim domu wolontariusz sporządza opis rodziny i wprowadza go do systemu. Ten opis jest zatwierdzany przeze mnie i potem przez lidera regionu, czyli kogoś nade mną oraz przez audyt, czyli osoby, które decydują, czy dany opis zostanie umieszczony w systemie, czy nie. Potem wolontariusz obserwuje w systemie, czy dana rodzina znalazła darczyńcę. W momencie, kiedy darczyńca się znajduje, kontaktuje się z nim. Informuje go, że jest opiekunem rodziny i pomoże w przygotowaniu paczki. Udziela szczegółowych informacji, co rodzinie jest potrzebne. Podczas finału akcji, czyli 8 i 9 grudnia spotyka się z darczyńcą w magazynie, zabiera paczkę, zawozi do rodziny, jest obecny przy rozpakowaniu paczki. Potem w domu sporządza opis tego, jak paczka została przyjęta przez rodzinę.
– Czy wielostopniowa kontrola ma wyeliminować osoby próbujące wyłudzić paczkę?
– Tak. Wolontariusz zna najlepiej sytuację rodziny. Natomiast jest też potrzebne spojrzenie z boku, aby później darczyńca nie miał wątpliwości, że dana rodzina rzeczywiście potrzebuje pomocy. Stąd jeśli w opisie brakuje informacji np. o dochodach, to dokument jest zwracany wolontariuszowi, a on uzupełnia braki. Wychodzimy z założenia, że nie każdemu pomoc się należy, ponieważ ta pomoc może spowodować jego demobilizację i przyzwyczai do otrzymywania.
– Jakie cechy kwalifikują osoby do udzielenia im pomocy?
– Najważniejszą jest niezawiniona bieda, jeżeli np. ktoś jest niepełnosprawny, uległ wypadkowi, stracił pracę, samotnie wychowuje dziecko. Bierzemy pod uwagę też sytuacje losowe, np. pożar, który doprowadza do drastycznego pogorszenia się sytuacji materialnej.
– A jakie cechy powinien mieć wolontariusz?
– Musi to być osoba pełnoletnia, gotowa wejść do świata, który zwykle jest zupełnie inny od tego, w którym żyje. Wolontariusze najczęściej po akcji mówią, że nie zdawali sobie sprawy z tego, że w ich otoczeniu żyje tylu ludzi na takim poziomie ubóstwa. Nie zdawali sobie sprawy, że ludzie nie mają ciepłej wody w domu, że muszą ograniczać się w jedzeniu tylko do chleba. Dla wolontariuszy to ogromne doświadczenie. Zaczynają doceniać, to co mają, w tym to, że są zdrowi.
– Jaka jest skuteczność akcji? Ile ze zgłoszonych rodzin dostaje paczki?
– W Szlachetnej Paczce niesamowite jest to, że jeszcze nie zdarzyło się, aby zgłoszone osoby nie dostały paczki. W zeszłym roku w Polsce było 12 tys. osób w systemie i wszystkie otrzymały pomoc. My mieliśmy 28 osób zakwalifikowanych i 28 dostało paczki. Ta skuteczność wynika z pozytywnego doświadczenia. Z roku na rok wzrasta liczba darczyńców. Myśmy też spotykali się z osobami, które już któryś raz były darczyńcami Szlachetnej Paczki. Były też sytuacje, kiedy ktoś był darczyńcą w zeszłym roku, a w tym jest wolontariuszem, bo chce zobaczyć to z innej strony. Jest też duża liczba wolontariuszy, którzy są jednocześnie darczyńcami. Zajmują się rodzinami i organizują paczki.
– Jak można ufundować paczkę?
– 17 listopada zostanie uruchomiona baza danych osób potrzebujących, w tym z naszego powiatu. Wystarczy wejść na stronę www.szlachetnapaczka.pl, wybrać rejon, w naszym przypadku to Wodzisław i okolice. Po wyborze rejonu pojawią się opisy rodzin zakwalifikowanych do akcji. Wystarczy wybrać rodzinę i przygotować paczkę. W tym momencie z darczyńcą będzie już w stałym kontakcie wolontariusz, który udzieli niezbędnych wskazówek. Potencjalny darczyńca może dobrać rodzinę do swoich możliwości, bazując na listach potrzeb dołączonych do opisów. Jeśli ktoś nie ma czasu, możliwości przygotowania paczki, a chciałby np. przekazać pieniądze, wtedy produkty kupi wolontariusz i zajmie się resztą. Oczywiście rozlicza się z darczyńcą, pokazuje zakupione towary. Bywają też sytuacje, kiedy darczyńca nie jest w stanie pokryć wszystkich potrzeb danej rodziny. Wtedy szukamy dla niego darczyńcy, który jest w podobnej sytuacji. Przygotowują wówczas wspólną paczkę. Ale to są rzadkie sytuacje.
Rozmawiał Tomasz Raudner
Szlachetna Paczka organizowana jest od 2001 roku. Przedsięwzięcie wymyśliło i prowadzi Stowarzyszenie Wiosna, którego prezesem jest ks. Jacek Stryczek. W akcję włączyli się m.in. para prezydencka Anna i Bronisław Komorowscy, czy piłkarz Jerzy Dudek. W 2010 r. wszystkich zaangażowanych w akcję pobłogosławił papież Benedykt XVI. Cel na ten rok to pomoc 11,9 tys. rodzin.
Najnowsze komentarze