Agnieszka Patalong wygrała JOT!
RADLIN Agnieszka Patalong i jej partner Kamil Niemyjski zwyciężyli w sobotę V edycję “Jak oni tańczą”. Publiczność zachwyciła się ich zmysłową rumbą.
Uczestnicy show rozpoczęli przygotowania od wizyty w garderobach, gdzie emocje były nie mniejsze, niż później na scenie Miejskiego Ośrodka Kultury w Radlinie. - im bliżej godz. 19.00, tym większe napięcie. Wszyscy biegają, krzątają się - relacjonuje Stanisław Jaroch, nauczyciel w LO nr 1 w Rydułtowach, który ma zatańczyć jive’a. - Nasza choreografia obfituje w podnoszenia i przerzuty. Jeśli wyjdą, to będę zadowolony - zapewnia. Jako że wszyscy tańczyli do muzyki z lat 70-tych, stylistyki postarały się, by tancerki i tancerze wyglądali jak żywcem wyjęci z tamtego okresu. Oczy pań zostały podkreślone niebieskim cieniem do powiek, a ich policzki muśnięte różem. W przypadku panów makijaż polegał na kamuflażu. Zniknęły cienie pod oczami, a koloryt skóry się wyrównał. - Fryzury zostały dopasowane do make-upu, stroju i wyglądu danej osoby. Chciałyśmy, żeby każdy dobrze się czuł - podkreśla fryzjerka Marcelina Siedlaczek i dodaje, że najszybciej powstawały fryzury panów. - Głównie dlatego, że dwóch było łysych, więc wystarczyło założyć im peruki - uśmiecha się.
Imprezę czas zacząć
Najpierw przed publicznością zaprezentowali się uczestnicy poprzednich edycji “Jak oni tańczą”. Wspólnie wykonali walca. - Do tej pory każdą edycję otwierali uczestnicy poprzedniej, ale tym razem, ponieważ mamy mały jubileusz, tańczą wszyscy, którzy chcieli i mogli - wyjaśnia Grzegorz Święty, organizator i tancerz. Chwilę później swoje umiejętności pokazali goście zaproszeni do tegorocznej zabawy. Dwie pary wykonały jive’a, dwie cha-chę i jedna rumbę. Najwięcej głosów publiczności zdobyła nauczycielka śpiewu i dyrygentka chóralna, Agnieszka Patalong, której partnerował Kamil Niemyjski. Para zdecydowała się na gorącą rumbę. Drugie miejsce zajęli Zbigniew Podleśny (zastępca burmistrza miasta Radlin) i Anna Poloczek, a trzecie Czesław Skowronek (przedsiębiorca) i Agata Skaba. Pozostałe pary - Beata Młynarczyk (nauczycielka w ZST w Wodzisławiu Śl.) i Grzegorz Święty oraz Stanisław Jaroch (nauczyciel w LO nr 1 w Rydułtowach) i Agnieszka Długosz - otrzymały dyplomy i równie gromkie brawa jak pozostali uczestnicy.
Szczytny cel
Całkowity dochód z imprezy zostanie tradycyjnie już przeznaczony na wsparcie Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych Radlińska Przystań. - Coraz łatwiej jest zapraszać gości do tańca, bo impreza ma już markę w regionie. Pozwala uczestnikom zaprezentować się w innej roli niż zazwyczaj - podkreśla Grzegorz Święty. Podobnego zdania jest laureat drugiego miejsca, Zbigniew Podleśny. - Poza tym nie chodzi o próżną zabawę, bo cel jest szczytny. Cieszę się, że przyszło aż tyle osób - zaznacza i dodaje, że druga lokata, którą zdobył, to doskonały rezultat. - Traktuję ją jako wyraz sympatii publiczności, a nie uznania dla moich umiejętności tanecznych. Ania, moja partnerka, tańczy doskonale, natomiast ja nie potrafię wcale - mówi skromnie.
Magdalena Sołtys
Wywiad ze zwycięzcami, Agnieszką Patalong i Kamilem Niemyjskim
– Nowiny Wodzisławskie (NW): Jak wyglądało wasze pierwsze spotkanie?
– Kamil Niemyjski (KN): Pamiętam, że Agnieszka przyszła zaraz po pracy.
– Agnieszka Patalong (AP): W różowych, gumowych kapciach. Nie wiem, co sobie wtedy pomyślałeś. Na ogół chodzę w innym obuwiu...
– NW: Od razu poczuliście do siebie sympatię?
– KN: Od pierwszej chwili. Spojrzałem na partnerkę, pomyślałem “młoda, sympatyczna - będzie dobrze”.
– NW: Wybraliście rumbę. Dlaczego?
– AP: Podczas prób stwierdziliśmy, że rumba wychodzi nam najlepiej. Poza tym odpowiada mi jej klimat.
– KN: Każdy taniec polega na innych emocjach. Rumba jest bardzo zmysłowa. Partnerzy powinni stwarzać wręcz wrażenie, że są na siebie “napaleni”. Staraliśmy się to odzwierciedlić.
– NW: Agnieszka była pojętną uczennicą?
– KN: Bardzo szybko się uczy. Na pierwszej próbie w godzinę opanowała walca wiedeńskiego.
– AP: Dla mnie było to bardziej jak skrzyżowanie polki z walcem drogowym, ale cieszę się, że tak to odebrałeś.
– NW: Pani Agnieszko, od razu zdecydowała się pani na udział w JOT?
– AP: Nie! Grześ namawiał mnie już rok albo dwa lata temu, ale byłam bardzo oporna. W tym roku nie dał mi wyboru. Ale nie żałuję!
– NW: W materiale filmowym, który zobaczyliśmy przed waszym występem, powiedzieliście, że nie nastawicie się na wygraną...
– AP i KN: Rzeczywiście tak było. JOT to przede wszystkim show i dobra zabawa. A zwycięstwo okazało się wisienką na torcie.
– NW: Który moment z przygotowań najbardziej utkwił wam w pamięci?
– KN: W piątek, zaraz po moim treningu, przyjechałem zmęczony do MOK-u, gdzie Agnieszka prowadziła zajęcia. Wprowadziła mnie na salę, gdzie byli jej podopieczni, którzy śpiewają. Zatańczyliśmy dla nich, a w nagrodę otrzymaliśmy oklaski. To podniosło nas na duchu.
– NW: Pani Agnieszko, a jak czuła się pani otoczona sztabem fryzjerek i specjalistek od makijażu?
– AP: wyjątkowe doświadczenie. W życiu nie byłam tak dopieszczona. Nawet przed własnym ślubem.
– NW: Na zakończenie powiedzcie nieco na swój temat.
– AP: Pochodzę z Mikołowa, a mieszkam w Raciborzu. Pracuję w Radlinie, Raciborzu, Gostyni i jeszcze kilku innych miejscach. Wszędzie uczę śpiewu i prowadzę zespoły wokalne i chóry.
– KN: Ja uczę się w I LO w Wodzisławiu. Mam 17 lat i tańczę towarzysko.
Najnowsze komentarze