Ojciec Józef Huwer – kandydat na ołtarze z Rogowa
ROGÓW – Historia werbisty, zdolnego ekonoma, żołnierza, męczennika za wiarę, oczekującego na beatyfikację
Józef Huwer urodził się w czwartek, 14 marca 1895 r. w Rogowie nad Olzą, w rodzinie Jana Huwera i Joanny Mrozek. Miał trzy siostry i brata. Ochrzczony został przez ks. Franciszka Kałużę w starym, drewnianym kościele pw. Trójcy Świętej w Rogowie nad Olzą. Rodzina utrzymywała się z siedmiohektarowego gospodarstwa. Rodzice Józefa byli bardzo pobożni. Ojciec codziennie przy porannym obrządku w gospodarstwie śpiewał godzinki ku czci Maryi. Matka zabierała małe dzieci na nabożeństwa odprawiane w kościele. Józef był ministrantem. Edukację zdobywał w szkole podstawowej w rodzinnej miejscowości. Na jego obowiązkowość, dyscyplinę i posłuszeństwo oraz wybór późniejszej drogi życiowej wpłynął Jan Niemela – organista i kierownik szkoły. 3 października 1909 r. wstąpił do Zgromadzenia Słowa Bożego – Societatis Verbo Domini (SVD), a tym samym rozpoczął naukę w werbistowskim Niższym Seminarium Misyjnym Świętego Krzyża w Nysie. 17 lipca 1914 r. zdał pomyślnie egzamin końcowy i od września kontynuował edukację w Międzynarodowym Wyższym Seminarium Misyjnym na terenie centralnego Domu Misyjnego Sankt Gabriel w Mödling pod Wiedniem.
Ranny na froncie
W grudniu 1914 r. przerwał naukę, gdyż jako ochotnik zgłosił się do wojska. Służył w pruskim VI Batalionie Strzelców (2 Śląskim) w Oleśnicy. W 1915 r. został ranny w plecy na froncie francuskim, zaś w 1917 r. odznaczono go krzyżem żelaznym II klasy.
Po zakończeniu I wojny światowej, 16 marca 1919 r. powrócił do Mödling, gdzie rozpoczął nowicjat oraz studia filozoficzno-teologiczne. Cała formacja odbywała się w zamknięciu i oderwaniu od świata. W trakcie formacji zakonnej, prowadzonej pod okiem rektora – o. Josepha Grendela SVD, 29 września 1923 r. złożył śluby wieczyste.
Prymicje w Rogowie
13 maja 1925 r. – w wieku 30 lat przyjął święcenia kapłańskie z rąk arcybiskupa wiedeńskiego – kard. Friedricha-Gustava Piffla. Prymicyjną mszę świętą celebrował w Rogowie nad Olzą. W tym miejscu warto przypomnieć, że w czasie studiów podróżował pociągiem na trasie z Bogumina przez Ołomuniec do Wiednia. Do ówczesnej granicy polsko-czechosłowackiej zawoził go ojciec na furmance.
Przełożeni zakonni skierowali ks. Józefa Huwera do pracy duszpasterskiej i misyjnej w Polsce. W latach 1926-1928 był regionalnym ekonomem w Domu Misyjnym św. Józefa w Górnej Grupie, położonym przy drodze Świecie – Grudziądz, w południowej części Kociewia. Swoje zajęcia dzielił również ze studiami na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym na Uniwersytecie Poznańskim. Jednakże w trakcie przeprowadzania eksperymentu uległ zatruciu. W konsekwencji musiał niezwłocznie wyjechać na leczenie do Blatten w Szwajcarii. Z powodów zdrowotnych został przeniesiony do Domu Misyjnego Najświętszego Serca Jezusowego w Bruczkowie Wielkopolskim, małej miejscowości między Lesznem a Jarocinem. Tu również sprawował funkcję ekonoma, zarządzając pałacem, zespołem folwarcznym, gospodarstwem rolnym i parkiem krajobrazowym. Ponadto uczył przedstawicieli tzw. „starszych powołań” języka niemieckiego i matematyki w otwartym w pałacu Niższym Seminarium Misyjnym. Był pobożny, mądry i ufał Bożej Opatrzności. Okazał się zdolnym gospodarzem. Planował rozbudowę pałacu i budowę kaplicy – 24 maja 1939 r. Zarząd Generalny Zgromadzenia Słowa Bożego zatwierdził go na stanowisku rektora i prefekta uczniów. Dbał o dobre warunki bytowe robotników pracujących w folwarku, za co przez niektórych bruczkowskich gospodarzy był uszczypliwie nazywany „komunistą”.
Wojenna męka
Wybuch II wojny światowej przerwał pomyślny rozwój Domu Misyjnego w Bruczkowie Wielkopolskim. Okupanci zajęli pałac i gospodarstwo. 14 marca 1940 r. utworzyli tu obóz przejściowy dla duchownych, w którym więzili 56 polskich księży i 12 zakonników. Ojciec Huwer, który też został internowany, dbał teraz o ich potrzeby duchowe i materialne. Po kilku tygodniach Niemcy zaproponowali zatrzymanym dobrowolny wyjazd do Generalnej Guberni. Ojciec Huwer zdecydował się jednak pozostać na miejscu, bo uważał, że nie może opuścić ludzi, powierzonych jego opiece. Nie zmienił swojej decyzji nawet po rozmowie z przełożonymi zakonnymi, którzy namawiali go do przesiedlenia się do klasztoru ojców bernardynów na Wzgórzu Karczówka, położonym na południowy zachód od centrum Kielc. Nie podpisał on również volkslisty, co dawałoby mu nietykalność.
15 sierpnia 1940 r., w uroczystość Wniebowzięcia NMP, o. Józef Huwer został aresztowany. Z walizką w ręku przewieziono go do Poznania. Osadzono na kilka godzin w areszcie gestapo i Obozie Przejściowym Fortu VII Twierdzy Poznań. Strażnicy obozowi bili go, poddawali wojskowej gimnastyce oraz ośmieszali za wiarę i poniżali za kapłaństwo. 16 sierpnia 1940 r. o. Huwer opuścił Poznań. W transporcie kolejowym, liczącym 490 więźniów – głównie duchownych, został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie koło Weimaru, gdzie otrzymał numer obozowy 2401 i przydział na blok 50. W obozie spotkał się od razu ze szczególną nienawiścią strażników oraz kryminalistów i komunistów niemieckich, którym władze obozowe powierzały stanowiska kapo. Żywili oni szczególną nienawiść do kapłanów i Kościoła. Poddano go nagłym rewizjom; kazano mu czołgać się po ziemi lub podskakiwać w przysiadzie z rękami wyciągniętymi przed siebie; strzelano do niego na postrach z rewolweru lub szczuto psami. Swoje siły fizyczne wyczerpał szybko w ciężkiej pracy w kamieniołomach.
Niejasna śmierć
13 listopada 1940 r. o. Huwer został przeniesiony na blok 33, gdzie miał dojść do siebie. Podobnie jak inni duchowni otrzymał modlitewnik i różaniec. Już 6 grudnia 1940 r. – po wyjeździe większości księży do obozu koncentracyjnego w Dachau – został przeniesiony na rewir, gdzie wkrótce zmarł w czwartek, 9 stycznia 1941 r., o godz. 1.35 w niewyjaśnionych do końca okolicznościach. Jako oficjalną przyczynę zgonu władze obozowe podały niewydolność serca przy zapaleniu opłucnej. Przed śmiercią miał gorączkę i prawdopodobnie odczuwał silny, kłujący ból w klatce piersiowej, nasilający się przy głębszych oddechach i suchym kaszlu. Jego ciało zostało spalone na terenie obozu, a prochy przekazane bratu Szczepanowi Rackiemu SVD. On też tymczasowo złożył urnę z prochami Sługi Bożego w grobowcu rodziny Lisowskich na cmentarzu parafii św. Jakuba Starszego w Cerekwicy Starej, a następnie w grobowcu prowincjała o. Tomasza Puchały SVD na cmentarzu parafii Pocieszenia NMP w Borku Wielkopolskim. Obecnie prochy o. Huwera spoczywają na cmentarzu zakonnym Domu Misyjnego św. Józefa w Górnej Grupie, gdzie zostały przeniesione 4 marca 1999 r.
Do dziś w Rogowie nad Olzą żyje bliska rodzina o. Huwera, która czynnie angażuje się w starania, aby został ogłoszony błogosławionym. Bratanek Sługi Bożego, Józef Huwer, wyjaśnia, że jego wujek miał być wyświęcony wraz z grupą męczenników, których w 1999 r. beatyfikował w Polsce Jan Paweł II. Wtedy jednak nie doszło to do skutku. Okazało się, że dokumentacja jest niepełna i nie można go było zakwalifikować do tamtego procesu.
Na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku rozpoczęły się starania o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego drugiej grupy polskich męczenników za wiarę z okresu II wojny światowej – ofiar nazizmu. 24 maja 2011 r. wszystkie dokumenty przesłano z Pelplina do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie. Oficjalny tytuł całego procesu beatyfikacyjnego brzmi następująco: „Sprawa Pelplińska o beatyfikacji, czyli deklaracji męczeństwa Sług Bożych Henryka Szumana, kapłana diecezjalnego i 121 towarzyszy, kapłanów diecezjalnych, zakonników i zakonnic, oraz wiernych świeckich mężczyzn i kobiet, którzy, jak się mniema, zostali zabici z powodu nienawiści do wiary”.
Ks. Henryk Olszar
Najnowsze komentarze