Będziemy musieli pytać o zgodę
Negatywnie umowę ACTA oceniają wodzisławscy informatycy: Zbigniew Gamza i Arkadiusz Patasiński.
Na co dzień pracują w Urzędzie Miasta w Wodzisławiu. Ich zdaniem podpisanie dokumentu i ratyfikacja go w przyszłości wprowadzi kilka kontrowersyjnych rozwiązań. – Po pierwsze spowoduje, że praktycznie każda firma może mieć dostęp do naszych danych osobowych. Jeśli ktoś ściągnie coś z sieci może zostać podejrzanym i natychmiast sprawdzonym, a nawet bez orzeczeń sądu odcięty od internetu. To budzi słuszny, moim zdaniem, sprzeciw m.in. Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych – mówi Arkadiusz Ptasiński. Jego obawy budzi również fakt utajnienia części umowy ACTA. Brak przejrzystości, jak mówi, powoduje niepotrzebne niepokoje społeczne. – Dodatkową kwestią jest orzeczenie o winie internauty. Jeśli otworzę pocztę i do pamięci podręcznej mojego komputera trafi jakiś plik chroniony prawem autorskim wbrew mojej woli, to mogę mieć problemy – dodaje Arkadiusz Ptasiński.
Zbigniew Gamza zwraca z kolei uwagę na prawa patentowe, o które w dużej mierze toczy się bój. – Obecnie korzystając z tzw. oprogramowania wolnego, a więc chronionego prawami autorskimi ale bezpłatnego, nie musimy mieć zgody producenta aby go użyć nawet na skalę masową, na przykład jako składnik większego oprogramowania. Wystarczy podać kto tym producentem jest. Po wejściu w życie ACTA będziemy musieli dysponować taką zgodą – wyjaśnia Zbigniew Gamza.
Oboje informatycy uważają, że odpowiedzi na wiele pytań poznamy po wejściu w życie umowy. Wówczas okaże się, czy jest to straszak na poważnych przestępców czy niegroźnych użytkowników sieci.
(raj)
Najnowsze komentarze