środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Powodem zniszczeń szkody górnicze? Przecież ich tutaj nie ma

23.08.2011 00:00 red

SKRZYSZÓW – Tuż przy autostradzie i drodze dojazdowej na plac budowy sypią się domy. Wykonawca inwestycji twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego. Natomiast inwestor uważa, że to efekt szkód górniczych, których jak sprawdziliśmy w tym miejscu… nie ma.

Mieszkańcy ulicy 1 Maja w Skrzyszowie nie mają wątpliwości – odkąd w pobliżu trwa budowa autostrady A1, ich domy zaczęły ulegać powolnej, systematycznej destrukcji. Pękają ściany wewnętrzne, kominy. Sypią się tynki na zewnątrz budynków. – Długo żyłem w nieświadomości. Dopiero kiedy zaczęło mi się dymić w środku domu, a na podłodze zaczął osadzać się czarny osad – zdarłem tapetę i okazało się, że cały komin jest popękany. Dopiero wtedy zdjąłem tapety, przyjrzałem się ścianom i okazało się, że większość jest popękana – opowiada Henryk Herman, mieszkający naprzeciwko szkoły w Skrzyszowie. Ściany pękają nie tylko u niego. Podobne problemy ma większość jego sąsiadów, mieszkających nieopodal autostrady.

Alpine (nie)jedno ma imię

Część mieszkańców zaczęła interweniować w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz w firmie Alpine. Tak zrobiła m.in. Urszula Jordan. Zarówno inwestor jak i wykonawca zgodnie twierdzą, że nie są odpowiedzialni za pogarszający się stan domów. GDDKiA przyznaje co prawda, że wykonawca ma obowiązek naprawić uszkodzoną własność tak by odpowiadała ona stanowi sprzed robót. Ale z pewnymi zastrzeżeniami. – Odszkodowanie się nie należy gdy budynek jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji był w złym stanie technicznym i stan ten nie pogarsza się, lub gdy budynek znajduje się w dużej odległości od placu budowy przy drodze, po której odbywa się normalny ruch pojazdów, w tym pojazdów ciężarowych – wyjaśnia Dorota Marzyńska, rzecznik prasowy katowickiego oddziału GDDKiA.

Z kolei w firmie, która buduje autostradę usłyszeliśmy, że mieszkańcy nie interweniowali w sprawie szkód. – Nie dostaliśmy żadnych informacji od mieszkańców z ulicy 1 Maja o szkodach powstałych w wyniku naszej działalności – mówi Marcin Marciniak, zastępca dyrektora kontraktu Alpine Bau spółka z o.o.

Jak w takim razie tłumaczyć korespondencję Urszuli Jordan z… Alpine Bau? Mieszkanka Skrzyszowa po swoich pisemnych interwencjach dostała odpowiedź, że nie stwierdzono związku pomiędzy pracami budowlanymi a powstałymi uszkodzeniami. Marciniak wyjaśnia, że to korespondencja od firmy, która zajmowała się pierwszym kontraktem czyli… Alpine Bau spółki jawnej. – My zaś jesteśmy spółką z o.o. To zupełnie oddzielne firmy. Sprawami związanymi ze szkodami powstałymi w wyniku działalności poprzedniej firmy my się nie zajmujemy – ucina Marciniak.

Nie tylko my tu jeździmy

Pani Jordan otrzymała też odpowiedź od inżyniera kontraktu – firmy Lafrentz. Ten stwierdza, że uszkodzenia są efektem nieprawidłowej konstrukcji ulicy 1 Maja (drogi powiatowej, z której korzystają samochody budowy). I sugeruje, że wykonawca za pogarszający się stan domów nie może odpowiadać, bo z drogi korzystają również inne ciężarówki. – Ulicą 1 Maja poruszają się nie tylko transporty z materiałami do budowy autostrady, ale również do pobliskich hurtowni materiałów budowlanych – czytamy w piśmie inżyniera kontraktu skierowanym do Jordanów. – Ta odpowiedź to skandal. Ile tu tych aut do hurtowni przejedzie? – nie kryje zdenerwowania pani Urszula.

Wyimaginowane szkody górnicze

Interwencje mieszkańców nie przekonują GDDKiA, która również uważa, że budowa autostrady nie ma nic wspólnego z sypiącymi się domami. Na wniosek Henryka Hermana, domagającego się pokrycia kosztów związanych z naprawą komina i koniecznością remontu ścian GDDKiA odpowiedziała, że jego dom nie został zinwentaryzowany, bo leży ponad 200 metrów od placu budowy, więc założono, że nie zagraża mu niebezpieczeństwo uszkodzenia związanego z budową. Ponadto GDDKiA stwierdziła, że uszkodzenia jakie odniósł dom pana Henryka to efekt szkód górniczych. Na takie tłumaczenie mieszkańców 1 Maja ogarnia pusty śmiech. – Przecież tu nie były drążone chodniki – denerwuje się pan Henryk. Ten fakt potwierdziliśmy w Spółce Restrukturyzacji Kopalń, która zajmuje się zbyciem majątku po kopalni KWK 1 Maja. – W tym rejonie nie było prowadzone wydobycie. Chodniki zakończyły się o wiele wcześniej. Były plany, ale do ich realizacji nie doszło – przyznaje Antoni Tomas, kierownik rejonu SRK.

GDDKiA obawia się kombinacji

Co w takim razie pozostaje mieszkańcom 1 Maja? – W przypadku zinwentaryzowanych domów sprawa jest prosta. Jeśli właściciel uważa, że odniósł szkodę w wyniku prac budowlanych, to powinien pisać do wykonawcy i postarać się o zaświadczenie o braku w tym rejonie wyrobisk górniczych – wyjaśnia Artur Mrugasiewicz z warszawskiej centrali GDDKiA. Przyznaje, że sprawa jest bardziej skomplikowana w przypadku domów, które nie zostały zinwentaryzowane a ich mieszkańcy twierdzą, że szkody są efektem ciężkiego transportu. – Jeśli ktoś mieszka kilkaset metrów od placu budowy, to trudno uznać, że budowa ma jakiś wpływ na jego nieruchomość. Musimy uważać, bo przy okazji budowy ludzie mogą dojść do wniosku, że naszym kosztem wyremontują swoje stare domy – mówi Mrugasiewicz, zaznaczając jednak, że sprawie musi się przyjrzeć. Poprosił o przybliżenie jej pisemnie w korespondencji. Na razie jednak centrala GDDKiA nie odniosła się do opisywanych przez nas przypadków.

Gmina pomoże?

Tymczasem mieszkańcy zapowiadają połączenie swoich wysiłków. U wykonawcy i inwestora będą interweniować wspólnie. Złożyli również wspólne pisma do urzędu gminy, w którym proszą o pomoc w sprawie. W gminie potwierdzają, że pismo od mieszkańców wpłynęło. – W miarę możliwości spróbujemy pomóc naszym mieszkańcom. Sprawę poruszymy na najbliższym spotkaniu z przedstawicielami Alpine – deklaruje Tomasz Kasperuk, zastępca wójta Godowa.

Artur Marcisz

  • Numer: 34 (563)
  • Data wydania: 23.08.11