środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Nie mamy parcia na szkło

12.07.2011 00:00 red

PSZÓW Zespół Digger świętuje 15. urodziny. 25 czerwca w MOK Pszów odbył się koncert urodzinowy, na który jubilaci zaprosili byłych członków zespołu, także zaprzyjaźnione kapele. Jedną z nich jest Pro-Creation, w której gra nasz redakcyjny kolega Adrian Czarnota. Impreza zgromadziła około 300 fanów i przyjaciół Diggera. Oprócz grania zespół pokazał nowy teledysk do utworu Bicz. W przerwie między występami kilka zdań zamieniliśmy z Dawidem Ratayem Ratajskim, wokalistą i tekściarzem Diggera.

– Tomasz Raudner – 15 lat, piękny jubileusz.

Dawid Ratay Ratajski – Dzięki wielkie.

– Macie koncert z przyjaciółmi i dla przyjaciół.

– Przede wszystkim to fajny koncert dla nas. To, że zaprosiliśmy przyjaciół – wiadomo, przez 15 lat uzbierało się trochę zespołów, które z nami grały. Także, żeby im podziękować, zapraszamy ich, żeby z nami zagrali, świętowali.

– 15 lat to szmat czasu. Jakbyś je podsumował?

– Ja bym tego nie podsumowywał, bo jeszcze najmniej 15 lat przed nami. Nie, ale jakbyś zapytał mnie o to 10 lat temu, to bym powiedział, że nie wierzę. A jeżeli pytasz dzisiaj, to powiem, że świetnie bawiliśmy się przez ten czas i dla nas wszystkich jest to meganobilitacja, że jesteśmy w stanie ze sobą wytrzymać, grać, poświęcić na to czas, pieniądze i czasami życie rodzinne.

– Jubileusz jubileuszem, ale nie zasypiacie gruszek w popiele. Nowa płyta, premiera teledysku, przypuszczam, że promocja płyty też.

– Teledysk nie jest jeszcze całkiem skończony. Dziś to pra prapremiera, ale chcieliśmy mieć coś przygotowanego na tę okazję. Także cisnęliśmy naszego reżysera, aby dał radę ze wszystkim. Zrobił tyle, ile mógł. Jest fajnie, może być lepiej, bo jeszcze będziemy nad tym pracować. Płyta. Nie wiadomo, kiedy się ukaże, bo jest cała zrealizowana. Wszystkie ścieżki są teraz w Warszawie i tam jest odpowiedni pan, który je miksuje. To ostatni szlif. Jak skończy i będzie nam się podobało, będzie premiera. Mam nadzieję, że stanie się to najszybciej, jak to możliwe.

– Czy wyobrażasz sobie Diggera, który jest nie tylko waszą pasją, ale też pracą, dzięki której zarabiacie na życie?

– Byłoby pięknie, ale jak będzie – nie wiadomo.

– No dobrze, ale działacie już 15 lat, więc masz na pewno jakieś wnioski, obserwacje z rynku. Więc twoim zdaniem kapele grające ciężką muzykę jak wasza mają szansę grać i utrzymywać się z tego?

– Że mają szansę grać, to my jesteśmy tego najlepszym dowodem. Nie wszyscy mają takie możliwości jak my. Wiadomo, sukces komercyjny jest jakimś przełożeniem i uwieńczeniem długoletniej pracy. Nie powiem ci, że na to czekamy, bo nigdy nie mieliśmy takiego podejścia. Nigdy nie mieliśmy parcia na szkło, żeby cisnąć z czymś, żeby się sprzedało. Generalnie muzyka, którą robimy musi się podobać nam.

– Ale jest jakiś kierunek, w którym podążacie, czy też spotykacie się, jest burza mózgów i gracie to, co się urodzi?

– Gramy ciężko, ostro, melodyjnie, ogólnie fajnie, przynajmniej w naszym odczuciu. Mamy dwóch kolesi grających na gitarach. Jeśli przynoszą coś na próbę i nam się podoba, to spoko, gramy. Jeśli nie, sorry, robimy następny numer.

– No dobrze, a jest jakaś strefa, w którą nie wkraczacie? Styl, w którym nie wyobrażacie sobie robienia muzyki?

– Przede wszystkim nie robimy niczego na siłę. Nie jest tak, że mówimy sobie – musimy zrobić coś melodyjnego, jakiegoś hiciora, byle go sprzedać. Gdybyśmy tak robili i mieli dużo szczęścia, to być może nie robilibyśmy 15. urodzin tutaj, ale w jakimś zaj....tym klubie w Warszawie. Muzyka musi nas ruszać od środka. Wtedy jest to uczciwe.

– MOK Pszów to chyba dobre miejsce na urodziny? Jesteście tu jak w domu.

– Tak, zdecydowanie, urodziny w tym miejscu są jak najbardziej na miejscu (śmiech). W większości jesteśmy z Pszowa. Gramy tu właściwie od początku z małym epizodem, rocznym, czy może dwuletnim, kiedy próby mieliśmy gdzie indziej. Jesteśmy związani z tym miejscem i ludźmi. Pomagamy sobie nawzajem.

  • Numer: 28 (557)
  • Data wydania: 12.07.11