środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Spór o niechcianą drogę

12.07.2011 00:00 red

RADLIN – Mieszkańcy uważają, że burmistrz uszczęśliwia ich na siłę robiąc drogę, której nie chcą. Barbara Magiera jest gotowa zrezygnować z inwestycji.

Władze miasta planują budowę drogi, której mieszkańcy nie chcą. Ich zdaniem szosa projektowana jest z myślą o zapewnieniu dojazdu do łąk i działki byłego zastępcy burmistrza Piotra Śmiei. Takie sformułowania irytują burmistrza, który jest w stanie z drogi zrezygnować.

Nasila się konflikt między grupą mieszkańców ulic Młyńskiej i Wypandów z władzami miasta. Chodzi o projektowany łącznik drogowy obydwu wymienionych ulic, który ma przebiegać częściowo po prywatnych łąkach. Z dokumentów wynika, że droga ułatwi dojazd do pól wzdłuż niej położonych. Tyle, że właścicielom łąk droga nie jest potrzebna. Utrzymują, że szosa projektowana jest z myślą o zapewnieniu dojazdu do łąk i działki byłego zastępcy burmistrza Piotra Śmiei. – Irytuje mnie podnoszenie argumentu, że robimy drogę dla burmistrza Śmiei. On ma dojazd z drugiej strony. Równie dobrze ktoś mógłby nam zarzucić, że na drodze najbardziej skorzysta nasz największy opozycjonista w tej sprawie – radny Henryk Rduch – bo będzie miał dobry dojazd do swojej łąki – odpowiada Zbigniew Podleśny, zastępca burmistrza Radlina.

Korytarz przez łąki

Temat drogi pojawił się na początku 2009 roku, czyli jeszcze w poprzedniej kadencji. Władze Radlina, w tym ówczesny zastępca burmistrza Piotr Śmieja, postanowiły skompletować dokumentację łącznika. Zbigniew Podleśny tłumaczy, że łącznik miał usprawnić komunikację między ulicami Młyńską i Wypandów. Oczywiście przy okazji poprawi się dojazd do łąk. Planowana szosa przebiegałaby w większości po śladzie wytyczonej geodezyjnie na mapie drogi gminnej. Obecnie jest to szczątkowy polny dukt. Brakujący teren miasto planowało pozyskać na mocy specustawy drogowej poprzez wywłaszczenia od prywatnych właścicieli. To 19 arów łąk należące do protestującej grupy mieszkańców, wśród których jest radny Henryk Rduch.

Oddają grunty

Ludzie w piśmie z 14 maja do burmistrza wnoszą o przeprojektowanie drogi, tak, by nie trzeba było ich wywłaszczać. Oferują nawet swoje grunty, dzięki którym miasto będzie mogło zrobić drogę dla byłego zastępcy burmistrza. Mieszkańcy piszą, że gdyby jednak miasto upierało się przy łączniku w planowanym przebiegu, to wnoszą o przejęcie całych łąk, a nie tylko wąskiego pasa. Według ludzi wykrojenie skrawka gruntu wyłączy znaczną część łąk z rolniczego użytkowania. Mieszkańcy zdają sobie sprawę, że na wywłaszczeniu mogą stracić finansowo. Miasto woli tę procedurę, bo jest łatwiejsza i szybsza. 

Spóźniona kampania

– Rozmawiałem na ten temat z radnym Rduchem. Pytałem go, dlaczego nie podnosił tematu wtedy, gdy powstawało to zadanie inwestycyjne i zostało wpisane do budżetu. Teraz robi kampanię, kiedy projektowanie drogi jest już na ukończeniu – mówi Zbigniew Podleśny.

Henryk Rduch nie zgadza się z punktem widzenia burmistrza. – 14 marca 2010 roku w piśmie do burmistrza wyłuszczyłem wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie. Pozostali zainteresowani mieszkańcy dowiedzieli się, że są stroną w sprawie dopiero 4 maja tego roku. Dlatego wcześniej nie zabierali głosu. Ja owszem mówiłem im, że są plany drogi, ale mówić to sobie można. Jeśli dany mieszkaniec miałby się do czegoś odnieść, to musi mieć jakiś dokument. Takim dokumentem jest właśnie pismo burmistrza z 4 maja, wymieniające osoby będące stroną w sprawie. Dopiero z tego pisma ludzie dowiedzieli się, że stroną w sprawie jest też były zastępca burmistrza – odpowiada Henryk Rduch. Krótko po tym fakcie mieszkańcy napisali pismo, w którym wnoszą o przeprojektowanie drogi. Burmistrz Podleśny odpowiadając mieszkańcom napisał, że ich propozycja wymagałaby zmiany projektu i warunków umowy z pracownią projektową i zwiększenia kosztów. Miastu nie jest też potrzebna cała łąka. Umowa, którą miast zawarło z pracownią projektową zakłada przygotowanie całej dokumentacji z pozwoleniem na budowę włącznie. Według szacunków burmistrza Podleśnego umowa została już zrealizowana w 75 procentach.

Interwencja u starosty

Niedawno w sprawę włączył się Piotr Cybułka, radny powiatu wodzisławskiego, podobnie jak  Henryk Rduch należący do stowarzyszenia Ruch Demokracji Lokalnej. 30 czerwca wystąpił do starosty o podjęcie mediacji z Barbarą Magierą, burmistrzem Radlina i pozostałymi stronami sprawy. Właśnie do starosty należy wydanie pozwolenia na budowę drogi. Piotr Cybułka apelował, by starosta starał się przekonać burmistrz Magierę do propozycji mieszkańców. Tadeusz Skatuła, starosta wodzisławski podjął się mediacji. – Ich efektem było uzyskanie deklaracji pani burmistrz, że jest gotowa zrezygnować z drogi, jeśli taką wolę wyrazi rada miasta Radlina. Do przekazania takiej odpowiedzi radnemu Cybułce upoważniła pani burmistrz starostę – mówi Wojciech Raczkowski, rzecznik prasowy starostwa.

Zwrot w sprawie?

Deklaracja szefowej Radlina oznacza istotny zwrot w sprawie. Wygląda więc na to, że teraz ruch należy do radlińskiej rady, której większość popiera Barbarę Magierę. Przy czym sprawa nie jest aż tak pilna. Droga byłaby budowana dopiero za kilka lat. Na razie pierwszeństwo w remontach mają ulice rozprute w związku z budową kanalizacji.

Tomasz Raudner

  • Numer: 28 (557)
  • Data wydania: 12.07.11