Pierwsze zwycięstwo Czarnych, Silesia wygrywa w końcówce
Niemało emocji w klasie okręgowej. Nerwowo w Syryni i Skrzyszowie.
Górnik Pszów – Rymer Rybnik 3:1
Bramka dla Górnika: Bartosz Stawarski (k), Artur Sobala, Zbigniew Grasman
Do przerwy mimo przewagi Górnika bramka nie padła. Dopiero 10 minut po zmianie stron gospodarze wyszli na prowadzenie, wykorzystując rzut karny. W 68 min przyjezdni zdołali wyrównać, ale Górników to nie załamało. W 79 min dobrze bita z rzutu wolnego piłka uderzyła w poprzeczkę i spadła pod nogi Sobali, a ten nie miał problemów z ulokowaniem jej w siatce. W samej końcówce szybka kontra Górnika zakończyła się bramką Grasmana. – Cieszymy się ze zwycięstwa tym bardziej, że jest ono zasłużone. W dalszym ciągu martwi nieskuteczność drużyny, przez którą w zasadzie prawie do samego końca musieliśmy drżeć o wynik. Przypadkowa bramka dla gości mogła by nas pozbawić zwycięstwa. Dopiero ostatnia bramka przypieczętowała nasz sukces – mówi Tomasz Gajewski, trener Górnika.
Bramka dla Górnika: Bartosz Stawarski (k), Artur Sobala, Zbigniew Grasman
Do przerwy mimo przewagi Górnika bramka nie padła. Dopiero 10 minut po zmianie stron gospodarze wyszli na prowadzenie, wykorzystując rzut karny. W 68 min przyjezdni zdołali wyrównać, ale Górników to nie załamało. W 79 min dobrze bita z rzutu wolnego piłka uderzyła w poprzeczkę i spadła pod nogi Sobali, a ten nie miał problemów z ulokowaniem jej w siatce. W samej końcówce szybka kontra Górnika zakończyła się bramką Grasmana. – Cieszymy się ze zwycięstwa tym bardziej, że jest ono zasłużone. W dalszym ciągu martwi nieskuteczność drużyny, przez którą w zasadzie prawie do samego końca musieliśmy drżeć o wynik. Przypadkowa bramka dla gości mogła by nas pozbawić zwycięstwa. Dopiero ostatnia bramka przypieczętowała nasz sukces – mówi Tomasz Gajewski, trener Górnika.
Gosław Jedłownik (GKS 1962 Jastrzębie) – Naprzód Czyżowice 5:2
Bramki dla Naprzodu: Zbigniew Adamczyk, Rafał Mandera
Dość niespodziewanie prowadzenie w meczu mogli objąć goście, którzy już na początku meczu nie wykorzystali dwóch dobrych okazji Adamczyka i Kubicy. Trafili za to gospodarze, którzy wykorzystali rzut karny. Podopieczni Antoniego Jelenia szybko wyrównali. Adamczyk przeprowadził indywidualny rajd, ośmieszając defensywę gospodarzy trafił do siatki. Ostatecznie jednak na przerwę w lepszych nastrojach schodzili gospodarze, którzy wykorzystali jedną z dobrych okazji. Po zmianie stron jastrzębianie nadal atakowali i zdobyli kolejne dwa gole. Przy stanie 4:1 około 65 min straty zmniejszył Mandera, który trafił do siatki z ostrego kąta. – Graliśmy z faworytem numer jeden do awansu i myślę, że wynik oddaje to co działo się na boisku. Drużyna Jastrzębia to po prostu nie ta liga – uważa Antoni Jeleń, trener Naprzodu.
Bramki dla Naprzodu: Zbigniew Adamczyk, Rafał Mandera
Dość niespodziewanie prowadzenie w meczu mogli objąć goście, którzy już na początku meczu nie wykorzystali dwóch dobrych okazji Adamczyka i Kubicy. Trafili za to gospodarze, którzy wykorzystali rzut karny. Podopieczni Antoniego Jelenia szybko wyrównali. Adamczyk przeprowadził indywidualny rajd, ośmieszając defensywę gospodarzy trafił do siatki. Ostatecznie jednak na przerwę w lepszych nastrojach schodzili gospodarze, którzy wykorzystali jedną z dobrych okazji. Po zmianie stron jastrzębianie nadal atakowali i zdobyli kolejne dwa gole. Przy stanie 4:1 około 65 min straty zmniejszył Mandera, który trafił do siatki z ostrego kąta. – Graliśmy z faworytem numer jeden do awansu i myślę, że wynik oddaje to co działo się na boisku. Drużyna Jastrzębia to po prostu nie ta liga – uważa Antoni Jeleń, trener Naprzodu.
Czarni Gorzyce – LKS Krzyżanowice 2:0
Bramki dla Czarnych: Marcin Płaczek, Marcin Ogierman (k)
Pierwsze zwycięstwo Czarnych! Około 20 min Czarni wyprowadzili akcję prawą stroną boiska. Piłka po dośrodkowaniu w pole karne została zgrana do tyłu, gdzie na 18 metrze stał Marcin Płaczek. Ten zdecydował się na strzał a piłka tuż przy słupku wpadła do bramki przyjezdnych. Kiedy wydawało się, że do przerwy wynik nie ulegnie już zmianie, w polu karnym sfaulowany został Skrzyszowski. „Jedenastkę” pewnie wykorzystał Marcin Ogierman i piłkarze zeszli do szatni. Po zmianie stron wynik nie uległ już zmianie. – Cieszy nas niezmiernie to pierwsze zwycięstwo. Przede wszystkim chwała chłopakom za to, że potrafili się jeszcze zmobilizować i że wierzą w utrzymanie – podkreśla Jan Adamczyk, opiekun drużyny.
Bramki dla Czarnych: Marcin Płaczek, Marcin Ogierman (k)
Pierwsze zwycięstwo Czarnych! Około 20 min Czarni wyprowadzili akcję prawą stroną boiska. Piłka po dośrodkowaniu w pole karne została zgrana do tyłu, gdzie na 18 metrze stał Marcin Płaczek. Ten zdecydował się na strzał a piłka tuż przy słupku wpadła do bramki przyjezdnych. Kiedy wydawało się, że do przerwy wynik nie ulegnie już zmianie, w polu karnym sfaulowany został Skrzyszowski. „Jedenastkę” pewnie wykorzystał Marcin Ogierman i piłkarze zeszli do szatni. Po zmianie stron wynik nie uległ już zmianie. – Cieszy nas niezmiernie to pierwsze zwycięstwo. Przede wszystkim chwała chłopakom za to, że potrafili się jeszcze zmobilizować i że wierzą w utrzymanie – podkreśla Jan Adamczyk, opiekun drużyny.
Silesia Lubomia – Płomień Połomia 3:1
Bramki dla Silesii: Marcin Dzierżęga, Andrzej Mięsopust, Artur Janeta
Bramka dla Płomienia: Paweł Pawel
Już w 1 min precyzyjne dośrodkowanie Janety na bramkę zamienił Marcin Dzierżęga. Niespełna kwadrans później goście wyrównali. Piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego do bramki Silesii skierował Paweł Pawela. Przez kolejnych kilkanaście minut kibice oglądali chaotyczne zawody. Ostatnie 10 minut pierwszej części gry należało jednak do gości, którzy kilkakrotnie zagrozili bramce miejscowych. Bramkarz Silesii za każdym razem wychodził z opałów obronną ręką. Po zmianie stron podrażniona Silesia narzuciła przyjezdnym swój styl gry. Płomień z rzadka starał się kontratakować, a jego akcje był z reguły przerywane w zarodku. Jego sytuacja skomplikowała się kwadrans przed końcem. Caniboł obejrzał drugą żółtą kartkę i przed czasem powędrował do szatni. Mimo przewagi gospodarzy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów. Końcówka Silesii była jednak piorunująca. W 89 min Andrzej Mięsopust zdecydował się na strzał z rzutu wolnego, piłka przeszła przez dziurawy mur Płomienia i zatrzymała się dopiero w siatce. W doliczonym czasie gry szybką kontrę wykończył Artur Janeta, który przelobował bramkarza gości. – Byliśmy lepszym zespołem, ale szczególnie w pierwszej połowie Płomień sprawił nam sporo kłopotów i chyba nawet sprawiał lepsze wrażenie. W drugiej połowie dominowała całkowicie moja drużyna – uważa Bolesław Buchalik, trener Silesii.
– Bramki traciliśmy po głupich błędach. Szkoda, bo nie zasłużyliśmy na porażkę. Jakiś pech nas prześladuje – mówi Franciszek Krótki, trener Płomienia.
Bramki dla Silesii: Marcin Dzierżęga, Andrzej Mięsopust, Artur Janeta
Bramka dla Płomienia: Paweł Pawel
Już w 1 min precyzyjne dośrodkowanie Janety na bramkę zamienił Marcin Dzierżęga. Niespełna kwadrans później goście wyrównali. Piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego do bramki Silesii skierował Paweł Pawela. Przez kolejnych kilkanaście minut kibice oglądali chaotyczne zawody. Ostatnie 10 minut pierwszej części gry należało jednak do gości, którzy kilkakrotnie zagrozili bramce miejscowych. Bramkarz Silesii za każdym razem wychodził z opałów obronną ręką. Po zmianie stron podrażniona Silesia narzuciła przyjezdnym swój styl gry. Płomień z rzadka starał się kontratakować, a jego akcje był z reguły przerywane w zarodku. Jego sytuacja skomplikowała się kwadrans przed końcem. Caniboł obejrzał drugą żółtą kartkę i przed czasem powędrował do szatni. Mimo przewagi gospodarzy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów. Końcówka Silesii była jednak piorunująca. W 89 min Andrzej Mięsopust zdecydował się na strzał z rzutu wolnego, piłka przeszła przez dziurawy mur Płomienia i zatrzymała się dopiero w siatce. W doliczonym czasie gry szybką kontrę wykończył Artur Janeta, który przelobował bramkarza gości. – Byliśmy lepszym zespołem, ale szczególnie w pierwszej połowie Płomień sprawił nam sporo kłopotów i chyba nawet sprawiał lepsze wrażenie. W drugiej połowie dominowała całkowicie moja drużyna – uważa Bolesław Buchalik, trener Silesii.
– Bramki traciliśmy po głupich błędach. Szkoda, bo nie zasłużyliśmy na porażkę. Jakiś pech nas prześladuje – mówi Franciszek Krótki, trener Płomienia.
Start Pietrowice – Naprzód Syrynia 3:1
Bramka dla Naprzodu: Roman Kowalczyk
Naprzód przez długi czas był równorzędnym przeciwnikiem dla Startu. Do przerwy remisował 1:1, a bramkę zdobył Kowalczyk, który dostał ze skrzydła piłkę na 5 metr i bez problemu pokonał bramkarza gospodarzy. W drugiej części gry przyjezdni zostali rozbici na własne życzenie, popełniając fatalne błędy w grze obronnej. – Nasza gra była z pewnością lepsza niż wskazuje na to wynik. A już na pewno nie zasłużyliśmy na tak wysoką przegraną. W zasadzie wszystkie bramki padły po naszych niewymuszonych błędach. Gramy nieźle, ale brakuje nam takiego napastnika jakiego mają chociażby Pietrowice w osobie Bawoła. Ten jak dostanie piłkę to rzadko się myli – podsumował spotkanie Wiesław Bugdoł, trener Naprzodu.
Bramka dla Naprzodu: Roman Kowalczyk
Naprzód przez długi czas był równorzędnym przeciwnikiem dla Startu. Do przerwy remisował 1:1, a bramkę zdobył Kowalczyk, który dostał ze skrzydła piłkę na 5 metr i bez problemu pokonał bramkarza gospodarzy. W drugiej części gry przyjezdni zostali rozbici na własne życzenie, popełniając fatalne błędy w grze obronnej. – Nasza gra była z pewnością lepsza niż wskazuje na to wynik. A już na pewno nie zasłużyliśmy na tak wysoką przegraną. W zasadzie wszystkie bramki padły po naszych niewymuszonych błędach. Gramy nieźle, ale brakuje nam takiego napastnika jakiego mają chociażby Pietrowice w osobie Bawoła. Ten jak dostanie piłkę to rzadko się myli – podsumował spotkanie Wiesław Bugdoł, trener Naprzodu.
Gwiazda Skrzyszów – Baterex Nędza 0:4
W kolejnym meczu Gwiazda bez szans. Goście z Nędzy przyjechali jak po swoje i już do przerwy prowadzili 2:0. Gwiazda w tej części miała jednak swoje szanse. Sporo kontrowersji wywołała sytuacja, po której Nędza zdobyła drugą bramkę. W akcji pod bramką Nędzy piłkarze Gwiazdy domagali się rzutu karnego, za zagranie ręką zawodnika Nędzy, sędzia jednak nie zareagował a goście wyprowadzili skuteczną kontrę. – Powinien być karny dla nas. Zamiast tego straciliśmy drugą bramkę. Gdybyśmy wyrównali wynik mógłby być inny – denerwuje się Krzysztof Surowiec, prezes Gwiazdy. Podłamani gospodarze nie mieli już pomysłu na nawiązanie skutecznej walki w drugiej części gry i stracili kolejne dwa gole. – Myślę, że nie zagraliśmy aż tak źle jak wskazuje na to wynik, który uważam za wysoki – mówi Surowiec.
W kolejnym meczu Gwiazda bez szans. Goście z Nędzy przyjechali jak po swoje i już do przerwy prowadzili 2:0. Gwiazda w tej części miała jednak swoje szanse. Sporo kontrowersji wywołała sytuacja, po której Nędza zdobyła drugą bramkę. W akcji pod bramką Nędzy piłkarze Gwiazdy domagali się rzutu karnego, za zagranie ręką zawodnika Nędzy, sędzia jednak nie zareagował a goście wyprowadzili skuteczną kontrę. – Powinien być karny dla nas. Zamiast tego straciliśmy drugą bramkę. Gdybyśmy wyrównali wynik mógłby być inny – denerwuje się Krzysztof Surowiec, prezes Gwiazdy. Podłamani gospodarze nie mieli już pomysłu na nawiązanie skutecznej walki w drugiej części gry i stracili kolejne dwa gole. – Myślę, że nie zagraliśmy aż tak źle jak wskazuje na to wynik, który uważam za wysoki – mówi Surowiec.
oprac. (art)
Najnowsze komentarze