środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Wywiad z nowym dyrektorem

21.09.2010 00:00 red
W czwartek 16 września Henryk Stawarczyk objął stanowisko dyrektora szpitala w Wodzisławiu. Rozmawialiśmy z nim w pierwszym dniu urzędowania.
Rafał Jabłoński: Od dzisiaj pełni Pan funkcję dyrektora (rozmowa odbyła się 16 września). Czy zamierza Pan zmienić najważniejsze decyzje swojego poprzednika Henryka Wojtaszka? Mam tutaj na myśli m.in. przeprowadzkę oddziałów szpitalnych?
Henryk Stawarczyk: Decyzja dotycząca zmiany lokalizacji oddziałów jest słuszna z ekonomicznego punktu widzenia. Popierałem ją wcześniej jako zastępca dyrektora do spraw  ekonomiczno-eksploatacyjnych i popieram ją teraz już jako dyrektor. Do końca roku powinniśmy opuścić pomieszczenia przy ul. Wałowej i działający tutaj oddział wewnętrzny II przenieść do głównej siedziby szpitala przy ul. 26 Marca w miejsce oddziału dziecięcego. Milion zł dotacji otrzymanej ze starostwa nie wystarczy na zmiany organizacyjne. Będziemy musieli dołożyć z własnych środków licząc, że ten wydatek się zwróci. Robimy to przecież, by były oszczędności. Pojawiają się one także w przypadku laboratorium. Przewidujemy, że prywatna firma wykona te usługi taniej o prawie 500 tys. zł. w stosunku rocznym.
 
– Jakie inne działania zamierza Pan podjąć, by ratować finanse szpitala? Jego zadłużenie sięga ok. 14 mln zł?
– Podobne zadłużenia mają inne szpitale w regionie i nie zanosi się na to, by na śląską służbę zdrowia trafiło więcej pieniędzy, w przeciwieństwie do innych rejonów kraju, gdzie wzrost nakładów sięgnie nawet ponad 4%. Nasza sytuacja jest trudna. Zamierzam kontynuować działania już rozpoczęte, o których  wspomniałem a także inne, jak na przykład przekazanie kuchni prywatnej firmie. Przetarg już rozstrzygnęliśmy. Posiłki wykonane przez przedsiębiorstwo KSM trafią do pacjentów od 1 października.
 
– Inne działania?
– Jest wiele drobnych spraw, w których trzeba szukać nawet niewielkich oszczędności. Nie zapominajmy jednak, że ok. 80% kosztów stanowią wynagrodzenia dla pracowników.
 
– Jak więc ocenia Pan podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek, zatwierdzone przez Pana poprzednika na krótko przed odejściem ze stanowiska?
– Ta decyzja była niepotrzebna w tym momencie. Gdyby były na to pieniądze, sam chętnie bym te podwyżki przyznał. Obecna sytuacja finansowa szpitala jest bardzo trudna i najpierw powinniśmy krok po kroku wychodzić na prostą. W przypadku lekarzy, tylko do końca roku podwyżki będą nas kosztować ok. 400 tys. zł, a w okresie 12 miesięcy ok. 1 mln zł. Jeśli chodzi o pielęgniarki to odpowiednio 100 i prawie 300 tys. zł.   
 
– Pana poprzednik Henryk Wojtaszek pracował jako ordynator chirurgii urazowo – ortopedycznej na pół etatu. Jak dzisiaj wygląda jego umowa o pracę?
– Pracuje na pełny etat jak inni ordynatorzy. Podpisałem aneks do umowy. To naturalne.
 
– A więc informacje jakoby były dyrektor na odchodne sam przygotował dokument zwiększający jego wynagrodzenie dla pełnego wymiaru czasu pracy i podsuwał do podpisu swojemu drugiemu zastępcy są plotkami?
– ……
 
– Czy jako zastępca dyrektora ds. technicznych popierał Pan najważniejsze decyzje dyrektora Wojtaszka?
– Tak. Uważałem, że są konieczne z punktu widzenia finansów szpitala. Popierałem te decyzje,  choć może należało zmienić sposób ich wdrażania. Uważam, że zawiodła komunikacja na linii dyrektor– pracownicy.
 
– Jak dzisiaj wyglądają Pana relacje z poprzednim dyrektorem?
– Uznałbym je za poprawne.
 
– Wygląda na to, że już na starcie ma Pan przeciw sobie związki zawodowe, które walczyły o podwyżki, i byłego dyrektora, który je przyznał. Nie obawia się Pan groźnych dla Pana ruchów oddolnych?
– Ze związkami zawodowymi już jako dyrektor jeszcze nie rozmawiałem. Nie zakładam tak negatywnego scenariusza. Jestem dobrej myśli…
  • Numer: 38 (515)
  • Data wydania: 21.09.10