Tak mnie wnuczek urządził
Maria Kozielska (80 lat) z Krostoszowic w gminie Godów kilkanaście lat temu przepisała dom wnukowi i jego żonie w zamian za dożywotnią opiekę. Dobrze było jedynie parę lat. Potem już tylko awantury i ostatecznie separacja „młodych”. W marcu tego roku dom strawił pożar, a rodzinne kłótnie opóźniają odbudowę. – Wszystko przez mojego wnuka, który blokuje procedurę. Powiedział, że mamy mieszkać na chodniku, a gdy zdechnę to on będzie triumfował – płacze staruszka. Mężczyzna zaprzecza. Twierdzi, że nie komplikuje sprawy tylko walczy o swoje, a babci nigdy nie obraził.
Osiemdziesięcioletnia dziś Maria Kozielska w dobrej wierze przepisała dom wnuczkowi i jego żonie. Przygarnęła ich do siebie, gdy nie mieli się gdzie podziać. Spokojne były pierwsze lata. Potem już tylko rodzinna gehenna – wzajemne oskarżenia, nienawiść, walka o pieniądze, której przyglądają się dzieci. Czarę goryczy przepełnił pożar. W marcu tego roku strawił poddasze domu. Walka rozgorzała na dobre.
Babcia nas przygarnęła
On, Dariusz, ma 37 lat i jest sztygarem w kopalni Jankowice. Ona, Ewa, o dwa lata młodsza, jest sprzedawczynią w niewielkim sklepie, obecnie na urlopie wychowawczym. Jej ojciec zmarł, gdy miała 11 lat, matka odeszła do wieczności 9 lat temu. Ślub wzięli w 1993 r., mieszkali u rodziny Darka. Z powodu konfliktu pewnej nocy musieli się wynieść. – Z córką, która nie miała wówczas jeszcze dwóch lat, uciekliśmy do babci męża, Marii Kozielskiej. Ona nas przygarnęła – wspomina Ewa.
Znikał z domu
Żyli zgodnie. Po dwóch latach pani Maria przepisała cały majątek młodym w zamian za bezpłatną, dożywotnią opiekę. – Było dobrze. Remontowali, dbali o dom i obejście. Do 2006 r. Od tego momentu wnuk zaczął znikać z domu, a jak się pojawiał to pijany wszczynał awantury – wspomina Maria Kozielska. W podobnym tonie wypowiada się jego żona. – To było nie do zniesienia. Szarpaniny były na porządku dziennym aż dostał zakaz zbliżania się do mnie. Okazało się potem, że mieszka z inną kobietą. Sprawa wyszła na jaw. Przychodził, przepraszał, błagał o zgodę. Uwierzyłam. Jakiś czas było dobrze. Do czasu kiedy zaszłam w ciążę z drugą córką. To był 2008 r. Wtedy znowu mi się oberwało. Uciekłam – relacjonuje Ewa.
Kobieta zamieszkała u siostry w Marklowicach. On pozostał w domu w Krostoszowicach. Mieszkał tam z inną kobietą… i z babcią, która musiała to znosić. Ostatecznie Darek wystąpił o rozwód. Sąd uznał, że najwłaściwsza będzie separacja, którą orzekł w listopadzie 2009 r. Jednocześnie nakazał mężczyźnie opuścić dom. Ewa wróciła więc do Krostoszowic i zamieszkała z osiemdziesięciolatką. On wyniósł się do Skrzyszowa, do swoich rodziców. Układa sobie tam życie z inną kobietą.
Dom ciągle bez dachu
Byłby pewnie względny spokój, gdyby nie pożar, który 10 marca tego roku strawił poddasze. Budynek do dzisiaj nie nadaje się do zamieszkania. Woda leje się przez plandeki pokrywające tymczasowo spaloną więźbę, sufit na parterze przemoczony, wszędzie potworna wilgoć. – Straty oszacowałam na 130 tys. zł. Ubezpieczyciel chce wypłacić 90 tys., ponieważ wyposażenie nie było objęte polisą – wyjaśnia Ewa. Po pożarze ponownie wróciła do siostry, a babcia zamieszkała u syna w Skrzyszowie. Czy korzysta ze wsparcia Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Godowie? Nie wiadomo. Zarówno ona jak i urzędnicy nie chcą o tym mówić. – Bez zgody zainteresowanych nie mogę udzielać takich informacji – mówi Mirela Tront, kierownik GOPS w Godowie.
Zmienił zdanie
Rozpoczęła się próba odbudowy domu. Już dwa tygodnie po pożarze Dariusz spisał umowę użyczenia, na mocy której jego żona mogła zająć się remontem. Kobieta podpisała z kolei dokument, w którym zobowiązała się, że po remoncie zgodzi się na sprzedaż domu i ewentualny podział majątku. Przygotowała dokumentację wraz z projektem budowlanym i otrzymała od starosty pozwolenie na odbudowę. W międzyczasie Dariusz zmienił zdanie i w ostatnim dniu upływającego terminu odwołał się do wojewody. Nie podpisał się osobiście, co wydłuża procedurę o kolejne dni. Dom niszczeje. – Nie mogłem się na to zgodzić, ponieważ w dokumencie są niekorzystne dla mnie zapisy – mówi mężczyzna. – Tylko ona funkcjonuje jako inwestor, choć ja też jestem właścicielem domu. Poza tym istnieje tam zapis, że po zakończeniu remontu tylko ona będzie miała prawo tam mieszkać. Na to nie mogę się zgodzić. Ona chce mnie stamtąd wykopać na zawsze. Nie wiem czy jak podpiszę to przy podziale majątku nie okaże się, że nic mi się nie należy – mówi Dariusz.
Mieszkajcie na chodniku
Mieszkajcie na chodniku
Druga strona przedstawia sprawę zupełnie inaczej. – To są tylko wymówki. Chodzi mu tylko o to byśmy żyli w niepewności. Powiedział nam, że mamy mieszkać na chodniku – mówi Ewa. – Jak może narzekać, że nie jest wpisany jako inwestor, skoro sam podpisał umowę użyczenia budynku bym mogła się zająć remontem? Co do dalszego zamieszkania to jest oczywiste, że nie będzie tam mieszkał, bo sąd orzekł wobec niego eksmisję. Jemu chodzi tylko i wyłącznie o zniszczenie mojego życia – twierdzi Ewa.
Wygląda na to, że najbardziej cierpią dzieci i pani Maria, która przed laty przepisała dom wnukowi, a dzisiaj nie ma się gdzie podziać. – Co prawda syn mnie przygarnął, jednak wiadomo, że najlepiej czułam się całe życie właśnie tutaj, we własnym domu – mówi drżącym głosem kobieta. – Decyzji o przekazaniu majątku wnukowi nigdy nie odżałuję. Jak on tak może postępować? Nie ma litości. Celowo utrudnia odbudowę, by nas wykończyć. Powiedział mi, że dopiero wtedy będzie triumfował, kiedy zdechnę – płacze pani Maria.
Wojewoda uchyli pozwolenie?
Zarówno jedna jak i druga strona o zgodzie nie chce nawet słyszeć. Jest niemal pewne, że wojewoda uwzględni odwołanie Dariusza, ponieważ jest on współwłaścicielem tej nieruchomości i musi zaakceptować warunki. Nad możliwością interwencji w tej sprawie zastanawiał się wójt Mariusz Adamczyk. – Niestety nawet nasze pisma do wojewody sprawy nie zmienią. Konieczna jest zgoda obu stron – mówi gospodarz gminy.
Wiele wskazuje na to, że jeszcze długo dom będzie niszczał, a sprawa znajdzie finał w sądzie. Tam strony będą walczyć o swoje, a babcia w dalszym ciągu będzie się tułać po rodzinie i znajomych.
Rafał Jabłoński
Najnowsze komentarze