środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Tu może chodzić o wywołanie konfliktów społecznych

15.12.2009 00:00
O przepychankach pomiędzy władzami Lubomi a inwestorem zamierzającym budować zbiornik przeciwpowodziowy Racibórz Dolny rozmawialiśmy z wójtem Czesławem Burkiem.
– Artur Marcisz – Wspólnie z radą gminy zdecydował pan, że Lubomia odstępuje od propozycji sprzedaży 64 hektarów gruntów Regionalnemu Zarządowi Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Teraz gmina chce sprzedać grunty komukolwiek, kto zdecyduje się na ich zakup.
Czesław Burek - Zmieniona uchwała nie zamyka nam wcale drogi do tego, by jeśli zapadnie stosowne porozumienie między gminą a RZGW sprzedać te grunty właśnie inwestorowi zbiornika, tym bardziej, że nabycie tych gruntów przez RZGW zostało wcześniej zaakceptowane przez Franciszka Pisteloka (dyrektora RZGW Gliwice – przyp. red.). Ale pan dyrektor Andrzej Markowiak (zastępca dyrektora RZGW ds. budowy Zbiornika Racibórz Dolny – przyp. red.) twierdzi, że będzie potrzebował je dopiero za 5-6 lat. To absurd. W 2014r. zbiornik ma być gotowy, rok później rozliczony, a RZGW w tym czasie chce skupować grunty, bo twierdzi, że potrzebne będą dopiero wtedy by uzyskać pozwolenie na użytkowanie. Niestety ktoś tu jest niekonsekwentny. Od nas gruntów w przyszłym roku RZGW kupić nie chce, ale już teraz skupuje grunty od zwykłych ludzi wraz z ich domostwami. No to jak? Od nas nie potrzebuje, a od innych tak? I mówimy o gruntach nie pod budowę obwałowań, ale o gruntach w niecce zbiornika, czyli takich jak nasze.
 
– Dyrektor Markowiak twierdzi, że RZGW nie ma środków na utrzymywanie gruntów i płacenie od nich podatku. Co więcej, byłoby to sprzeczne z interesem Państwa.
– Przecież RZGW mogłoby się do nas zwrócić z prośbą o umorzenie podatku, ze względu na interes publiczny, którym jest przecież Zbiornik Racibórz.  Ponadto część oferowanych RZGW gruntów – ok. 53 ha (po przejęciu ich przez RZGW) jest ustawowo zwolniona z podatku rolnego. A jeśli chodzi o utrzymanie tych gruntów to przecież po ich wykupie, RZGW mogłoby je gminie przekazać w użyczenie, czyli bezpłatną umowę i to gmina mogłaby je w dalszym ciągu utrzymywać. Nie widzę żadnych racjonalnych powodów, dla których RZGW nie może tych gruntów zakupić już teraz. Po prostu król jest nagi. Dyrektor Markowiak mówi o interesie państwa. A ja się pytam, jaki to interes, skoro w 2005 grunty w Nieboczowach kosztowały średnio 2 zł za metr kwadratowy, a dziś ich cena waha się w zależności od przeznaczenia od 4 zł do nawet 10 zł? Czy w RZGW liczą, że za 4 albo 5 lat cena tych gruntów będzie niższa? Przecież to kolejny absurd. Cena na pewno będzie wyższa. I gdzie tu jest ten interes państwa?
 
– Również gmina, sprzedając te grunty za kilka lat mogłaby zarobić więcej, niż sprzedając je w przyszłym roku. Po co więc się spieszyć?

– Owszem, ale my zaplanowaliśmy sobie pewne inwestycje, które musimy wykonać i na które potrzebujemy środków własnych już teraz ze względu na pozyskanie środków unijnych. Wcześniej zapewniano nas, że pewne plany możemy sobie poczynić. Przecież wicewojewoda śląski Stanisław Dąbrowa w swoim piśmie do RZGW wyraźnie zaznaczył, że aby uzyskać pozwolenie na budowę zbiornika i dokończyć jego budowę RZGW będzie musiało dysponować własnością gruntów również w czaszy zbiornika, a więc m.in. tymi, które my chcieliśmy RZGW sprzedać. I co? RGZW nic sobie z tego nie robi.
Podam inny przykład. W maju ubiegłego roku byłem na posiedzeniu sejmowej komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, na której poruszany był temat zbiornika. Ówczesny szef Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej Andrzej Sadurski stwierdził publicznie wobec posłów i gości, że inwestor we współpracy z gminami Lubomia, Krzyżanowice, Racibórz, i Kornowac bierze na siebie zapewnienie źródeł finansowania kanalizacji sanitarnej ( tu wójt pokazuje stenogram z posiedzenia komisji sejmowej z 29.05.2008). Minęło półtorej roku, a od RZGW nie mogę się doczekać porozumienia na budowę kolektora sieci kanalizacyjnej z Raciborza do Lubomi. Dla nas to istotny problem, bo 1,5 km tego kolektora musi zostać ułożone w jednym wykopie z rurą wodociągową, którą będziemy się zaopatrywać w wodę z Raciborza. Innego wyjścia nie ma. Tymczasem budowa wodociągu rozpocznie się już na wiosnę. Planowo do sierpnia wodociąg ma być gotowy, być może ten termin ulegnie pewnemu przesunięciu. A my w dalszym ciągu nie wiemy co z kolektorem, czy RZGW pokryje koszty jego budowy czy nie? Sami nie damy rady go wybudować.  A jeśli RZGW się jednak zgodzi, ale za pół roku, albo później, to przecież nikt nie pozwoli mi po raz drugi przekopywać się przez dopiero co naprawione drogi. Dlatego jeszcze wyślę do RZGW pismo o przemyślenie swojej strategii względem gminy. Jeśli to nie pomoże, zwrócę się do parlamentarzystów o pomoc. Oczywiście można liczyć na to, że za rok nie będę już wójtem, bo może nim zostać ktoś inny. Ale skąd ta pewność, że mój ewentualny następca będzie bardziej ugodowy? I skąd ta pewność dyrektora Markowiaka, że za kilka lat dalej będzie piastował obecne stanowisko?
 
– Podczas głosowania nad wspomnianą uchwałą, dotyczącą sprzedaży gruntów wyraził się pan niezbyt pochlebnie o dyrektorze Andrzeju Markowiaku, twierdząc, że to osoba  władcza i zapalczywa. To mocne słowa, które raczej nie pomogą w kolejnych negocjacjach.
– Swoje zdanie podtrzymuję. Pan Markowiak nie jest dobrą osobą do tego, by zajmować się budową zbiornika. Wiele osób mnie o tym uprzedzało, w tym lokalni politycy, ale uważałem, że z każdym można się dogadać. W przypadku pana dyrektora sam się przekonałem, że jest to niemożliwe. To osoba zapalczywa, prowokująca do konfliktu i gierek o każdą, nawet drobną sprawę. Jeśli pan dyrektor mówi mi w rozmowie telefonicznej przed spotkaniem z pełnomocnikiem rządu ds. budowy Zbiornika, wojewodą dolnośląskim Jurkowlańcem, które odbyło się kilka tygodni temu, że nie wiadomo czy  nowe Nieboczowy w ogóle powstaną, bo nie wiadomo czy zbiornik powstanie, to ja słysząc te słowa nie jestem zdenerwowany, tylko jestem wku…ny. Bo nawet gdyby budowa zbiornika miała się odwlekać w czasie, to nie wyobrażam sobie by ci ludzie, którzy w Nieboczowach jeszcze zostali, mieli tam mieszkać w dalszym ciągu. Przecież tam kwitnie teraz wydobycie żwiru. Na okrągło jeżdżą tam ciężkie samochody. Zaczynają się konflikty społeczne, bo ludziom zaczyna to wszystko przeszkadzać. Coraz częściej mam wrażenie, że panu dyrektorowi chodzi o wywołanie konfliktów społecznych.
 
– A po co niby miałby je wywoływać?

– Po to, by powoli doprowadzić do tego, że ludzie zniechęceni całą tą sytuacją, zaczną się wyprowadzać z Nieboczów pojedynczo.
Przecież sytuacje świadczące o tym, że tak jest miały miejsce już wcześniej. Właściciele nieruchomości zostali zaproszeni przez dyrektora Markowiaka na rozmowy do RZGW w Raciborzu celem określenia swojej opcji co do dalszej przyszłości poza Nieboczowami. Ledwo zaczęły się rozmowy, jeden z mieszkańców, który w nich uczestniczył wraz z rodziną, przyszedł do mnie ze skargą i pretensją, dlaczego nie będzie nowej wsi. Twierdził, że RZGW doradzało mu, aby wybudował sobie dom w Krzyżanowicach i zostanie mu jeszcze na auto, zamiast słuchać mrzonek o nowej wsi..Dyrektora Markowiaka trzeba więc nieustannie pilnować w zakresie budowy nowej wsi, bo nigdy nie był on i nie jest jej zwolennikiem. Lubi „łowienie ryb w mętnej wodzie”.
 
– Czy istnieje jeszcze szansa na ugodę?
– My jesteśmy otwarci na rozmowy. Ale ze swojego stanowiska nie ustąpimy ani o krok, bo kilka razy już ustępowaliśmy. Przypomnę, że jeszcze kilka lat temu mieszkańcy Nieboczów w ogóle nie chcieli słyszeć o przeprowadzce. Ja rozumiałem, że to wyższa konieczność, której niestety uniknąć się nie da. Pomogłem ugasić bunt społeczny. Wielokrotnie w tej sprawie występowałem przeciwko indywidualnemu interesowi moich mieszkańców – wyborców w imię interesu ogólnopaństwowego, czyli budowy Zbiornika Racibórz. Niech teraz RZGW wykaże się dobrą wolą w stosunku do mieszkańców Nieboczów i gminy Lubomia.
 
O odpowiedź na zarzuty stawiane przez wójta Lubomi poprosiliśmy Andrzeja Markowiaka, zastępcę dyrektora RZGW ds. budowy Zbiornika Racibórz Dolny. Pan dyrektor odmówił. – Skoro Pan wójt ma do mnie jakieś zarzuty, to proszę, niech je skieruje bezpośrednio do mnie. Zawsze może do mnie napisać. Poprzez prasę nie będę z nim rozmawiał – powiedział nam Andrzej Markowiak.
  • Numer: 50 (475)
  • Data wydania: 15.12.09