Kupili mieszkania stracili tysiące
Członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej Orłowiec w Rydułtowach, którzy wykupili mieszkania, czują się oszukani przez byłego już prezesa. Nowa rada nadzorcza obniżyła stawkę ponad dziesięciokrotnie. Triumfują ci, którzy poczekali. Jadwiga Dwojak (na zdjęciu z lewej) wykupiła mieszkanie w ubiegłym roku i zapłaciła ponad 7 tys. zł. Zofia Maciończyk (obok) przeczekała i dziś za swoje mieszkanie zapłaci tylko nieco ponad tysiąc złotych.
Bój o niższe ceny trwał od ponad roku. Poprzedni zarząd Orłowca wliczał bowiem w cenę zadłużenie spółdzielni wobec Skarbu Państwa.
– Zadłużenie, na które powoływały się poprzednie władze spółdzielni, a które było niebagatelne, bo wynosiło ponad 50 mln zł, nie jest wymagalne. Oznacza to, że Ministerstwo Skarbu nie ma instrumentów prawnych, aby ten dług wyegzekwować. Nie ma więc powodów, aby wliczać go do ceny mieszkania przy przekształceniu – mówi Mariusz Ganita, obecny prezes SM Orłowiec.
Kilka tysięcy mniej za mieszkanie
Za metr kwadratowy członkowie spółdzielni płacili 345 zł. Po zmianie uchwały kwota ta spadła do 30, 80 gr, czyli ponad dziesięciokrotnie. Skąd takie wyliczenia? Od ceny rynkowej mieszkania, ustalonej na podstawie operatu biegłych rzeczoznawców (w przypadku Rydułtów jest to 1540 zł za m kw.), rada nadzorcza zastosowała upust w wysokości 95 proc. Dało to 77 zł za m kw. Od tej sumy odjęto 60 proc. wkładu poszczególnych mieszkańców, co obniżyło stawkę do 30, 80 gr. Suma za metr nie jest ostateczna, bo dodatkowo za każdy rok członkostwa lokator może liczyć na kolejne 1,5 proc. upustu. Dla przykładu mieszkanie pełnostandardowe o pow. 54 m kw., które było zamieszkiwane od października 1994 roku przy przekształceniu będzie kosztowało niecałe 1290 zł. Podczas, gdy do tej pory było to około 8 tys.
Za metr kwadratowy członkowie spółdzielni płacili 345 zł. Po zmianie uchwały kwota ta spadła do 30, 80 gr, czyli ponad dziesięciokrotnie. Skąd takie wyliczenia? Od ceny rynkowej mieszkania, ustalonej na podstawie operatu biegłych rzeczoznawców (w przypadku Rydułtów jest to 1540 zł za m kw.), rada nadzorcza zastosowała upust w wysokości 95 proc. Dało to 77 zł za m kw. Od tej sumy odjęto 60 proc. wkładu poszczególnych mieszkańców, co obniżyło stawkę do 30, 80 gr. Suma za metr nie jest ostateczna, bo dodatkowo za każdy rok członkostwa lokator może liczyć na kolejne 1,5 proc. upustu. Dla przykładu mieszkanie pełnostandardowe o pow. 54 m kw., które było zamieszkiwane od października 1994 roku przy przekształceniu będzie kosztowało niecałe 1290 zł. Podczas, gdy do tej pory było to około 8 tys.
Z dobrodziejstw uchwały nowej rady nadzorczej może skorzystać nawet 2 400 członków. To ci, którzy mimo zawirowań w SM Orłowiec mieli na tyle mocne nerwy, aby przeczekać do wyklarowania się sytuacji. Na tę chwilę czekała Zofia Maciończyk z Rydułtów, która od początku była zaangażowana w walkę o niższe opłaty za wykup mieszkania. – Tyle miesięcy przepychanek. Przypłaciłam to zdrowiem. Opluwali mnie sąsiedzi. Warto jednak było wytrzymać te upokorzenia – mówi kobieta.
Inni liczą na zwroty
Niestety jest także 276 osób, które od 1 sierpnia 2007 roku, a więc od momentu wejścia w życie nowej ustawy, która dawała możliwość przekształcenia mieszkania na preferencyjnych warunkach, czuję się pokrzywdzone. Danuta Kosteczko mieszka w bloku na osiedlu Orłowiec. Swoje mieszkanie wykupiła w ubiegłym roku. – Spółdzielnia zachęcała, więc dałam się skusić. Zwłaszcza, że przestrzegano nas, iż w 2009 roku ceny mogą być jeszcze wyższe – opowiada. Pani Danuta za mieszkanie o powierzchni 53 m kw. zapłaciła 7 900 zł. Dziś ta kwota byłaby o kilka tysięcy niższa. – Mam nadzieję, że różnica będzie zwracana – mówi kobieta.
Niestety jest także 276 osób, które od 1 sierpnia 2007 roku, a więc od momentu wejścia w życie nowej ustawy, która dawała możliwość przekształcenia mieszkania na preferencyjnych warunkach, czuję się pokrzywdzone. Danuta Kosteczko mieszka w bloku na osiedlu Orłowiec. Swoje mieszkanie wykupiła w ubiegłym roku. – Spółdzielnia zachęcała, więc dałam się skusić. Zwłaszcza, że przestrzegano nas, iż w 2009 roku ceny mogą być jeszcze wyższe – opowiada. Pani Danuta za mieszkanie o powierzchni 53 m kw. zapłaciła 7 900 zł. Dziś ta kwota byłaby o kilka tysięcy niższa. – Mam nadzieję, że różnica będzie zwracana – mówi kobieta.
W podobnej sytuacji jest Jadwiga Dwojak. I ona w sierpniu ubiegłego roku zdecydowała się na wykup mieszkania. Za 54 m kw. na rydułtowskim Orłowcu zapłaciła 7 500 zł. Dziś byłoby to nieco ponad 1200, może nawet mniej przy rozliczeniu stażu członkowskiego. – Straszyli nas ciągle, że w tym roku to ceny będą dużo droższe. A skoro zarząd zapewniał, że ten dług trzeba spłacić, to nie dyskutowaliśmy i zgodziliśmy się na wliczenie go w cenę mieszkania. Teraz okazuje się, że nas normalnie oszukano – mówi pani Jadwiga. Na razie nie wiadomo czy pieniądze będą zwracane czy też nie. Jak mówi prezes, trudno na razie wyrokować jak kwestia ta będzie rozwiązana, bo do zarządu nie wpłynęły jeszcze żadne wnioski od indywidualnych mieszkańców.
Orłowiec tonie w długach
Nowa uchwała rady nadzorczej o przekształceniach pogorszy i tak już fatalną kondycję finansową spółdzielni. Poprzedni zarząd tylko za pierwsze półrocze zostawił po sobie 2 mln 720 tys. zł długu. Informacja jest dostępna na oficjalnej stronie spółdzielni. Najbardziej zadłużona jest administracja w Rydułtowach. – Nasi poprzednicy przeinwestowali. Podpisywali umowy, na które nie było pokrycia. Prawdopodobnie liczono, że uda się sfinansować zobowiązania za pieniądze z przekształceń – tłumaczy Mariusz Ganita. Zarząd ma trudny orzech do zgryzienia, bo kwota może być wyższa, jeśli firmy wykonujące prace dla spółdzielni zaczną żądać odszkodowań i spłaty odsetek. – Niestety w 80 proc. są to zobowiązania wymagalne. Przed nami trudne negocjacje, ale nie tracimy nadziei, że uda nam się wyprowadzić spółdzielnię na prostą – dodaje nowy prezes.
Nowa uchwała rady nadzorczej o przekształceniach pogorszy i tak już fatalną kondycję finansową spółdzielni. Poprzedni zarząd tylko za pierwsze półrocze zostawił po sobie 2 mln 720 tys. zł długu. Informacja jest dostępna na oficjalnej stronie spółdzielni. Najbardziej zadłużona jest administracja w Rydułtowach. – Nasi poprzednicy przeinwestowali. Podpisywali umowy, na które nie było pokrycia. Prawdopodobnie liczono, że uda się sfinansować zobowiązania za pieniądze z przekształceń – tłumaczy Mariusz Ganita. Zarząd ma trudny orzech do zgryzienia, bo kwota może być wyższa, jeśli firmy wykonujące prace dla spółdzielni zaczną żądać odszkodowań i spłaty odsetek. – Niestety w 80 proc. są to zobowiązania wymagalne. Przed nami trudne negocjacje, ale nie tracimy nadziei, że uda nam się wyprowadzić spółdzielnię na prostą – dodaje nowy prezes.
(j.sp)
Najnowsze komentarze