środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Śmierdzący problem

15.09.2009 00:00
Nie będzie badania osadu, który przez dwa tygodnie leżał w pobliżu pszowskiego osiedla Tytki. Odpady zostały z zaorane i wymieszane z wapnem. Na miejscu odbyła się jednak wizja lokalna z przedstawicielami firmy, która przywozi odpady, właścicielem pola, gdzie są składowane, a władzami miasta. Zapadły na nim m.in. ustalenia w jakim terminie osad ma być mieszany z ziemią, aby jego składowanie nie było uciążliwe.

Można powiedzieć, że mieszkańcy osiedla Tytki i okolic mogą nareszcie odetchnąć pełną piersią. Obrzydliwy smród, który uprzykrzał życie jeszcze w ubiegłym tygodniu, w końcu zniknął. Po interwencji ludzi i władz miasta rolnik uprzątnął, zalegające na polu kilkanaście dni zwały cuchnących odpadów z oczyszczalni ścieków w Ustroniu.

Niewiele mogli zrobić
 
Włodarze Pszowa z powodu smrodu znaleźli się na cenzurowanym. Mieszkańcy mieli pretensje, że nic nie robią. Tyle, że według nich mieli związane ręce.

– Przepisy są tak skonstruowane, że nie możemy podjąć żadnych radykalnych kroków. W rozwiązaniu problemu nie chciał pomóc ani sanepid, ani policja, ani Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska – tłumaczy Tomasz Dzierżawa, wiceburmistrz Pszowa.

Do tego firma Mustang, która przywozi osady z oczyszczalni ścieków ma na wszystko stosowne pozwolenia. Dostarczyła także badania wskazujące, że odpady nie są szkodliwe. Poza tym ulokowano je zgodnie z przepisami w odległości ponad 100 metrów od zabudowań.

– Staram się, aby mieszkańcom osady dokuczały jak najmniej – zapewniał Jan Śliwa, rolnik który użyźnia osadami swoje pola.

Śmierdzieć przestało, problem pozostał
 
4 września urzędnicy zorganizowali wizję lokalną z udziałem rolnika, który udostępnia pole i przedstawicielem firmy Mustang. Jednak zapowiadanych próbek osadu do badania nie pobrano, bo nie było już z czego. Wszystko zostało zaorane i wymieszane z wapnem. Wiceburmistrz Pszowa, który był na miejscu przestrzegł jednak, że jeśli sytuacja się powtórzy, poinformuje Agencję Rolną Skarbu Państwa, która dzierżawi pole indywidualnemu rolnikowi. Poza tym wiceburmistrz zobowiązał firmę do każdorazowego informowania o wwiezieniu na teren Pszowa osadów tak, aby mogli kontrolować to pracownicy referatu gospodarki komunalnej i ekologii. Termin, w którym osady mają być zaorane nie może przekraczać 7 dni.  Wiadomo, że w tym roku Mustang osady jeszcze do Pszowa przywiezie. Być  może nie będą tak długo składowane i smród nie będzie tak dotkliwy. Nie ma jednak co liczyć, że śmierdzieć nie będzie wcale. – Prawda jest taka, że nie da się tego zrobić w jeden dzień. Technicznie jest to niemożliwe – mówi Monika Załęska z referatu gospodarki komunalnej i ekologii.

Problem, z którym borykają się nie tylko mieszkańcy Pszowa, mogłaby rozwiązać ustawa odorowa. Pracowało nad nią Ministerstwo Środowiska. Niestety jak na razie nie weszła w życie.

(j.sp)

  • Numer: 37 (462)
  • Data wydania: 15.09.09