środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Sąd kapturowy nad instruktorką

01.09.2009 00:00
Joanna Jamin o prawo do wynajmowania dużej sali w Domu Sportu przyszła walczyć na sesję. Wygląda na to, że bezskutecznie.

Była instruktorka Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji od ponad dwóch lat prowadzi własną działalność – organizuje zajęcia pilatesu (gimnastyka z elementami jogi). Przez jakiś czas prowadziła je w Domu Sportu. Później zrezygnowała bo jak twierdzi, jej były szef uwziął się na nią i zaproponował za wynajęcie sali zbyt duży czynsz. O sprawie pisaliśmy wielokrotnie.

Dyrektor się na mnie uwziął
 
– Przyszłam przedstawić radzie miejskiej swój problem – powiedziała Joanna Jamin, obecna na ostatniej sesji rady miejskiej. – Jedyne czego chcę to wynająć miejską salę na 2 godziny w tygodniu. Najpierw pan dyrektor zaproponował mi takie warunki, że nie byłam w stanie ich spełnić. Teraz usłyszałam że nie mogę przyjść robić tam swoich zajęć bo od września ośrodek startuje z własną ofertą zajęć pilatesu – mówi pani Jamin.

Komisja nieprzychylna
 
Popiera ją kilkadziesiąt uczestniczek jej zajęć. W czerwcu tego roku wysłały do Urzędu Miasta petycję z prośbą o wynajęcie sali. Podpisało się pod nią 56 pań. Pismo trafiło do komisji społecznej rady miejskiej. – Jednostką zarządza jej dyrektor i to on decyduje o wynajęciu ośrodka. Jego zadaniem jest również dbanie o finanse jednostki – przedstawił opinię komisji jej przewodniczący Bolesław Mika.

Burmistrz oskarża, a przewodniczący knebluje usta oskarżonej
 
– Z całej tej sytuacji przedstawionej przez panią Jamin wynika, że za pieniądze podatników władze tego miasta chcą sobie zbudować monopol. Wychodzi na to, że jesteśmy świadkami prywatnej rozgrywki szefa MOSiR–u z jego dawną podwładną – skwitował sytuację radny Henryk Rduch. – Z tą panią od początku jej pracy w MOSiR były problemy. Ciągle wysuwała nieuzasadnione żądania, cały czas miała jakieś problemy – odpowiedziała burmistrz Barbara Magiera. Na ten zarzut pani Jamin nie dano odpowiedzieć. Przewodniczący Jacek Sobik nie udzielił jej prawa do zabrania głosu. – To jest sesja rady miejskiej i nie chcemy tu pyskówki – wyjaśnił Sobik.

Poszło o premię
 
Już po sesji Joanna Jamin wyjaśniła nam czego dotyczyły jej żądania. – Pracując jako instruktor w MOSiR poprosiłam o premię 100 zł miesięcznie. I to było całe moje żądanie. Dyrektor premii nie dał, a ja zrezygnowałam z pracy w ośrodku i poszłam na swoje. Teraz dyrektor na mnie się rewanżuje – uważa Jamin.
(art)

 

  • Numer: 35 (460)
  • Data wydania: 01.09.09