Kibice podejrzewają przekręt
Mecz miał ogromne znaczenie dla kibiców Odry. Specjalnym pociągiem do Zabrza pojechała blisko czterystuosobowa grupa sympatyków naszego klubu. W Zabrzu nie zobaczyli wielkiego meczu swojej drużyny. W ciągu 90 minut Odra nie zagroziła ani razu poważnie bramce Górnika. W końcówce pierwszej połowy podopieczni Ryszarda Wieczorka stracili za to dwa gole w ciągu minuty! Najpierw w 43 minucie meczu precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego wynik otworzył Dariusz Kołodziej. Chwilę później dośrodkowana przez Roberta Szczota piłka odbiła się od obrońcy Odry Jacka Kowalczyka i wpadła do bramki zaskoczonego Adama Stachowiaka.
Śląska „solidarność”?
„Zdopingowani” przed meczem przez własnych kibiców gracze Górnika nie pozwolili już sobie wydrzeć zwycięstwa. A i Odra nie bardzo starała się skrzywdzić rywala ze Śląska. Kibice Odry dali piłkarzom Wieczorka do zrozumienia, że derby w ich wykonaniu nie przypadły im – najdelikatniej rzecz ujmując – do gustu. Piłkarzy Odry, którzy przyszli podziękować swoim kibicom za doping usłyszeli gromkie „Tak się nie robi, Oderko tak się nie robi”. - Było sporo kibiców naszej drużyny jednak po meczu dziwnie się zachowywali. Nie można dać się zwariować bo te czasy dawno minęły i niektórzy za to teraz pokutują – komentował po meczu Jan Woś. - Wosia szanuję, ale tymi słowami się wygłupił i tyle. Ludzie mają oczy i widzą co się dzieje. Nie wiesz Jasiu o co nam chodziło? To zobacz sobie jeszcze raz ten mecz, na spokojnie. Może zrozumiesz – napisał na klubowym forum kibic o nicku „FC Radlin”.
Klub „dba” o wizerunek i pozwala grać M.
Działacze Odry tak pozazdrościli „sławy” Ruchowi Chorzów, w którego barwach w piątek na boisko wybiegł oskarżony o korupcję Ireneusz A., że sami postanowili nie być gorsi. W sobotę w barwach Odry zagrał napastnik Tomasz M. któremu zostały postawione prokuratorskie zarzuty o korupcję w piłce. Zawodnik do winy się przyznał i został zwolniony po wpłaceniu kaucji. W naszym klubie nikomu najwyraźniej jednak to nie przeszkadza i M. w sobotę wbiegł w wyjściowej jedenastce. Klubowi działacze tłumaczą, że formalnych przeszkód nie było. Również i trener Odry najwyraźniej nie miał dylematu. - Był gdzie był bardzo krótko. Rozmawialiśmy przed meczem bardzo długo i to on podjął decyzję o grze. Zespół tę decyzję zaakceptował i ja nie miałem nawet cienia wątpliwości, żeby takiego zawodnika nie odstawiać – powiedział na konferencji trener Wieczorek. Dla przypomnienia w Śląsku Wrocław, zatrzymanego wspólnie z Tomaszem M. Jacka B. po prostu wyrzucono z klubu. W Wodzisławiu piłkarzowi, który oszukiwał kibiców wspaniałomyślnie pozwolono grać jakby nic się nie stało.
Artur Marcisz
Najnowsze komentarze