Te dokumenty to skarb
W ubiegłym roku Sławomir Kulpa, dyrektor Muzeum w Wodzisławiu, ogłosił akcję pn. „Ze strychu do muzeum”. Mieszkańcy posiadający pamiątki i inne przedmioty o znaczeniu historycznym przynosili je do muzeum. Organizowano wystawę, po czym na życzenie właścicieli eksponaty zwracano. Minęły miesiące i do muzeum zadzwonił jeden z mieszkańców powiatu wodzisławskiego (pragnie pozostać anonimowy). Mężczyzna poinformował, że ma w posiadaniu dokumenty historyczne sporządzone na pergaminie. – Zerwałem się z biura i wraz ze współpracownikiem Piotrem Hojką po niespełna 20 minutach byliśmy już u tego człowieka – relacjonuje Sławomir Kulpa. – Zobaczyłem siedemnastowieczne i nieco młodsze dokumenty o olbrzymim znaczeniu historycznym dla ziemi wodzisławskiej. Wówczas wiedziałem już, że muszę zrobić wszystko, by zabytki te trafiły do zbiorów naszego muzeum. Ponadto badając dzieje wodzisławskiego zamku wraz dr. Mirosławem Furmankiem wiedzieliśmy jak trudno o jakiekolwiek źródła – dodaje dyrektor.
Negocjacje trwały. W międzyczasie autentyczność dokumentów potwierdził znany badacz regionu dr Norbert Mika. On też dokonał częściowego odczytu ich treści. Ostatecznie strony doszły do porozumienia. Muzeum kupiło eksponaty za kilka tysięcy złotych (dokładna kwota pozostaje tajemnicą).
Kto jest autorem pism?
Dwa najstarsze pisma sygnowane są podpisem Gabriela Plaweckiego, który w 1657 roku został wolnym panem wodzisławskiego państwa stanowego. Rękopisy te sporządzono w 1658 roku w języku czeskim na pergaminie i papierze. Rozpoczyna je pięknie wykaligrafowana tytulatura: Gabriel Plawecky, wolny pan z Plawcza, dziedziczny pan Państwa Wodzisławskiego, na grodzie Dywinie i Boldogku… Dowiadujemy się z nich o sprzedaży przez Gabriela Plaweckiego części gruntów i udziałów jakie posiadał on w pobliskich Łaziskach.
Dwa kolejne dokumenty związane są z okresem panowania w Wodzisławiu znamienitego rodu Dietrichstein. Starszy z nich powstał w 1730 roku po śmierci Jakuba Antoniego Dietrichsteina i wystawił go ówczesny starosta wodzisławski Jerzy von Januchowski, ówczesny właściciel pobliskiej Gogołowej. Młodszy rękopis, wyróżniający się wyjątkowymi zdobieniami – motywami roślinnymi (arabeskami) i przedstawieniami ludzi (aniołów?) i zwierząt – wydany został przez Quidobalda Dietrichsteina w 1739 r. Co świadczy, że ówczesny pisarz miał poczucie artystyczne. Warto podkreślić, że jest to dokument fundatora wodzisławskiego pałacu został przez niego podpisany jeszcze na starym zamku, który wkrótce zniknął z krajobrazu miasta. Jego miejsce w połowie XVIII wieku zajął stojący tu do dzisiaj pałac (siedziba Muzeum i Urzędu Stanu Cywilnego).
Najmłodszy z dokumentów wydany został przez Fryderyka II Wielkiego, króla Prus, w 1775 roku w Brzegu, który potwierdza w nim wszystkie akty dotyczące Łazisk.
To najcenniejsze co mamy
Odnalezione dokumenty będą bez wątpienia najcenniejszymi eksponatami wodzisławskiego muzeum działu historii. Prawie wszystkie z nich zostały wystawione w dawnej kancelarii jaka znajdowała się na terenie wodzisławskiego zamku. Jego relikty spoczywają pod ziemią w Parku Miejskim. Zamek ten czeka jeszcze na swego odkrywcę. Obecnie dokumenty należą do najstarszych zachowanych źródeł pisanych dotyczących dziejów ziemi wodzisławskiej, znajdujących się w polskich zasobach archiwalnych. Starsze przechowywane są tylko w archiwach w Pradze i Opawie.
Czas na konserwację
Czas niestety odcisnął swoje piętno na tych wyjątkowych dla Wodzisławia zabytkach. Wymagają one podjęcia natychmiastowych, chociaż kosztownych, działań związanych z ich konserwacją. – Wykonamy zabiegi niezbędne do zapewnienia tym dokumentom odpowiedniej ochrony. Najwyższy czas, by przerwać trwającą od kilkuset lat złą passę wodzisławskiego dziedzictwa piśmienniczego – podsumowuje Sławomir Kulpa.
Po raz pierwszy dokumenty zostaną pokazane w czerwcu podczas corocznych Dni Wodzisławia. Później czeka je wielomiesięczna konserwacja. Po zakończeniu prac konserwatorskich dokumenty trafią na wystawę stałą o mieście.
Rafał Jabłoński
Najnowsze komentarze