środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

„Nie mówią całej prawdy”

12.05.2009 00:00
Nasza gazeta „Nowiny Wodzisławskie” na pierwszej stronie przy groźnie wyglądającym komendancie policji stwierdza w tytule artykułu „Nie mówią całej prawdy” (a sprawa dotyczyła tragicznej śmierci policjanta).

I można sądzić, że dociekliwość dziennikarska jest  powiedzmy  wyostrzona. A może wyostrzona nawet do przesady, bo czy komendant powinien mówić ponad to, co wynikało z ustaleń dochodzenia? Dzielenie się domysłami, które dotyczą tragedii, nie powinno mieć miejsca a tym bardziej jeśli dotyczą komendanta policji. Nie znam i nie będę  bronił komendanta wiem tylko, że policja jest potrzebna, szanuję ich i czynię to tym bardziej, im solidniej wykonują swoją pracę, nie boją się egzekwować prawa, pamiętają, że każdy  według prawa jest równy, gdy są zdyscyplinowani, pracowici, wymagający… A sam komendant powinien mieć jaja i to wcale nie znaczy, że uprawia lobbing, wręcz przeciwnie, wymagający szef sprawia że, pracownicy mniej błądzą.
 Dziennikarską dociekliwością w stosunku do komendanta powinien się był wykazać dziennikarz, który pisał o uroczystościach trzeciomajowych, gdzie zabrakło nie tylko dociekliwości, ale pominięto całą pierwszą część obchodów. Pragnę przypomnieć, że uroczystości trzeciomajowe rozpoczęły się uroczystą mszą świętą w kościele WNMP w Wodzisławiu Śl.
 Mszę w intencji ojczyzny odprawił i kazanie wygłosił ks. proboszcz Bogusław Płonka.
 Głównym przesłaniem kazania było znaczenie nauczania historii. Skromnie chciałbym zadać pytanie nauczycielom historii, nauczycielom wychowania obywatelskiego czy wiedzy o społeczeństwie i tym, którzy ciągle naprawiają szkolnictwo. Czy jedna godzina historii w tygodniu i dzielenie historii na etapy w zależności od stopnia edukacji to nie poważny błąd?
 Zapytałem młodego człowieka: „A u was w domu nie ma flagi?” Usłyszałem odpowiedź: „Była, ale zużyłem w garażu na ...”. Można by też zapytać większości mieszkańców jeżdżąc ulicami naszego miasta i okolic w okresie od 1 do 3 maja, co zrobiła ze swoimi flagami.
 Wracając jednak do dziennikarskiej dociekliwości, to jeszcze należy dopowiedzieć, że obecni na mszy nasi posłowie, starostowie, prezydenci, poczty sztandarowe, kapłani, młodzież, strażacy razem z częścią wiernych przeszli przy dźwiękach orkiestry i przy pięknej pogodzie pod pomnik Powstańców Śląskich. Dalszą część to już mieliśmy w naszej gazecie. Myślę, że bardzo potrzebujemy wartości, takich filarów wokół których możemy się jednoczyć, z którymi powinniśmy się utożsamiać, takimi łącznikami i propagatorami może być, a wręcz powinna być lokalna gazeta, lokalne radio. Media nie powinny szukać sensacji, czy robić przysłowiowych “wideł z igły”, ale zadbać o budowanie naszej małej ojczyzny. My z kolei powinniśmy uczestniczyć w tych mediach, bo tylko wspólnie można uniknąć błędów i wypracować coś dobrego na przyszłość. Nie okopujmy się w swoich grajdołkach myśląc tylko o miękkości i wygodzie swojego gniazda.  Bo właśnie historia, tym bardziej nasza historia, uczy nas, że zapatrzenie w siebie kosztuje, bardzo drogo kosztuje.
  Mieczysław Gęba


Pracownicy wodzisławskiego Muzuem odpowiadają na list Mieczysława Gęby opublikowany wcześniej na naszych łamach            

Szanowny Panie Mieczysławie
Jako pracownicy wodzisławskiego Muzeum pragniemy zapewnić, że wystawa „Więcej, szybciej, lepiej” nie ma na celu deprecjonowania trudu milionów ludzi, którzy odbudowywali po wojnie Ojczyznę. Ona ukazuje tylko fragment tamtejszej rzeczywistości – ten najbardziej groteskowy, jakim stało się współzawodnictwo pracy. Wystawa wyraźnie pokazuje, że pomimo nachalnej propagandy ówczesnych władz, pomimo korzyści finansowych, nagród i sławy, ludzie wcale nie garnęli się do (mówiąc tamtejszym językiem) „stawania w szranki współzawodnictwa”. Dla ogromnej większości Polaków – pracujących przy odbudowie kraju – ważniejsza od orderów i dyplomów była ciężka praca na rzecz Ojczyzny i swojego miasta. Doskonałym przykładem na poparcie tych słów może być nasza wodzisławska starówka, która została niemal całkowicie zniszczona w marcu 1945 r. To przecież trudem heroicznej pracy harcerzy i mieszkańców miasta  odbudowano Wodzisław. Tymczasem socjalistyczne państwo (inspirowane przecież przez Wielkiego Czerwonego Brata, czyli ZSRR) akcent kładło na ilość, a nie na jakość wykonanej pracy. Opłakane skutki takiego postępowania widać w naszym pięknym kraju do dziś...
        Pisze Pan, że należy dostrzegać błędy, wyciągać wnioski i przestrzegać młodych. Tymczasem, dla młodego pokolenia, urodzonego w większości już w wolnej Polsce, czasy PRL–u to taka sama historia, jak, nie przymierzając, rozbiory, czy bitwa pod Grunwaldem.  Oni (w większości) nie pamiętają pustych półek w sklepach, przymusowych pochodów, zamkniętych granic i czarno–białych mediów. Żyją w zupełnie innym kraju, by jednak żyć świadomie MUSZĄ poznać swoją historię, swoje korzenie. A historia to nie tylko wojny i powstania, to również dzień powszedni, szara rzeczywistość, która kształtowała nas i naszych przodków. Wizyta w Muzeum powinna młodym ludziom pomóc w jej poznaniu. A że muzealna lekcja podana jest w takiej kolorowej, atrakcyjnej formie,  w towarzystwie muzyki i plakatów, to tylko wzmaga zainteresowanie zwiedzających. Nikt nie lubi nudnych wystaw. Takie zapomina się szybko.
       Nie chodzi o to, by wstydzić się swojej historii. Chodzi o to, by dojrzale, bez gniewu i zapalczywości, popatrzeć na to co minione, by umieć wyciągać wnioski i samemu w przyszłości nie popełniać błędów. Wydźwięk tej wystawy, w naszym odczuciu, jest taki: nie ufajmy bezkrytycznie wszystkiemu czym „karmią nas” media, nauczmy się myśleć samodzielnie stawiając zdrowy rozsądek ponad kolejne rywalizacje. Nie chodzi o to, by zdobywać kolejne punkty, ale by mądrze żyć.
Pracownicy Muzeum w Wodzisławiu Śląskim

 

  • Numer: 19 (484)
  • Data wydania: 12.05.09