środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Akta osobowe zamykane w sejfie

24.03.2009 00:00
Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej wypłacił w latach 2002 - 2003 Leszkowi Piątkowskiemu pensję o ponad 32 tysiące złotych większą niż wynikało to z jego angażu

Sprawa wyszła na jaw podczas kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej, która odbyła się w zakładzie pod koniec ubiegłego roku. Do 31 października 2002 roku Leszek Piątkowski w ZGKiM pełnił funkcję zastępcy kierownika. Za swoją pracę otrzymywał wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 2450 zł plus dodatek funkcyjny 1100 zł i odpowiednio dodatek stażowy. Z dniem 1 listopada 2002 roku ówczesny szef zakładu Franciszek Stawinoga powierzył mu niższe stanowisko – starszego inspektora gospodarki lokalowej.

Stawkę zamazali flamastrem
 Inspektorzy RIO w aktach osobowych Piątkowskiego znaleźli kserokopię pisma z 13 listopada 2002, zarejestrowanego pod numerem urzędowym, w którym widnieje powierzenie nowego stanowiska, ale wysokość wynagrodzenia została trwale wymazana flamastrem. Obecny kierownik ZGKiM Piotr Kowol na pytanie urzędników z RIO dotyczące tej kwestii stwierdził, że „w aktach osobowych pracownika nigdy nie widział oryginału pisma z dnia 13 listopada 2002 roku, ani też oryginał taki nie został mu przedłożony”. Dokument taki przedstawił na prośbę RIO Leszek Piątkowski. Wynagrodzenie starszego inspektora było niższe niż to, które przysługiwało mu jako zastępcy kierownika. Stawka podstawowa wynosiła 1680 zł, dodatek za wieloletnią pracę 16 proc. i do tego dochodziła jeszcze premia miesięczna przyznawana zgodnie z regulaminem zakładu. Maksymalne wynagrodzenie zasadnicze na takim stanowisku mogło wynosić 1507 zł. Poza tym, na podstawie listy płac z okresu od listopada 2002 do listopada 2003 Leszkowi Piątkowskiemu naliczano i wypłacano wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 2450 zł i 1100 zł dodatku funkcyjnego, czyli tyle, ile otrzymywał będąc zastępcą kierownika. W dodatku według rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie zasad wynagradzania pracowników samorządowych, dla stanowiska starszego inspektora nie przewidziano w ogóle dodatku funkcyjnego. Tak więc w przeciągu roku Piątkowskiemu wypłacono w sumie wynagrodzenie w wysokości 55 tys. 566 zł brutto, choć powinien dostać 22 tys. 936 zł.

Wyjątkowo tajne akta
 Ówczesne listy płac zatwierdzał Franciszek Stawinoga i Barbara Sładek, główna księgowa, która swoją funkcję pełni do dziś. To ją właśnie poproszono o wyjaśnienie całej sytuacji.
 – Dla księgowego dokumentami są umowy o pracę poszczególnych pracowników. W ówczesnym okresie kierownik zabronił mi dostępu do akt osobowych tego pracownika. Informował mnie o zmianie stanowiska jego pracy, lecz jako kierownik nie chciał o tym ze mną w ogóle rozmawiać. Akta osobowe Piątkowskiego jako jedyne były zamykane w sejfie, do którego nie miałam dostępu. Pracownica, która naliczała wynagrodzenia robiła to więc na podstawie dostępnych dokumentów. Stałam na stanowisku, że nie można pozbawić pracowników wynagrodzenia z przyczyn, które leżą po stronie zakładu pracy – twierdzi Barbara Sładek.
Winni nie będą ukarani?
 RIO w wystąpieniu pokontrolnym zaleciło obecnemu szefowi ZGKiM wyegzekwowanie od Leszka Piątkowskiego niesłusznie pobranych pieniędzy lub ukaranie osoby odpowiedzialnej za niewłaściwe naliczenie stawki. Obecni włodarze obawiają się, że na takie kroki jest już za późno. Poza tym nawet nie chcą sprawy komentować.
– Szef zakładu ma podjąć kroki w celu pobrania zawyżonej kwoty wynagrodzenia. Tylko, że od tamtej pory minęło prawie sześć lat, więc z punktu prawnego sprawa prawdopodobnie uległa przedawnieniu. Naprawdę trudno mi wypowiadać się w tej kwestii i ją oceniać czy komentować, bo po prostu nie sprawowaliśmy wówczas władzy – mówi Marek Hawel, burmistrz Pszowa.
Więcej dla wielu 
Kontrola RIO wykazała, że od 1 października 2005 roku do 31 października 2008, 65 pracowników otrzymywało zawyżone wynagrodzenie zasadnicze, na łączną kwotę 73 tys 834 zł. Radni w uchwale rady miasta z października 2000 roku, która regulowała tę kwestię, ustalili stawkę zasadniczą na poziomie 650 zł, a nie jak przyjmowano na 760 zł. Tyle, że kontrola wewnętrzna z Urzędu Miasta sama nakazała wypłatę wyższych stawek. Do tego dochodzi zarzut, że w zakładzie nie były prowadzone całościowe  inwentaryzacje, które powinny się odbywać co cztery lata. Poza tym urzędnicy odnotowali poważne nieprawidłowości przy wpłatach na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych, które trafiały tutaj po przekroczeniu wyznaczonych terminów.

Justyna Pasierb

  • Numer: 12 (477)
  • Data wydania: 24.03.09