Koniec dobrej passy
Odra Wodzisław przegrała na Bogumińskiej z GKS Bełchatów 0:2 .
Skończyły się dobre czasy wodzisławskiej Odry, odprawiająca z kwitkiem każdą drużynę, która zawitała na Bogumińską. W minioną sobotę podopieczni Janusza Białka przegrali w fatalnym stylu z GKS Bełchatów 0:2. Katem Odry okazał się być napastnik z Hondurasu, Carlo Costly.
Wodzisławianie nie sprawili większego problemu rywalom w dochodzeniu na swoje przedpole. Już w pierwszej, bezbramkowej połowie widać było jak na dłoni, że obrona, której głównym filarem w tym spotkaniu był Dariusz Dudek, nie radziła sobie z pilnowaniem Carlo Costly. Bełchatowianie, którzy bardzo dobrze wiedzieli, że Odra potrafi wygrać na własnym boisku z każdą drużyną z polskiej ligi, zagrali bardzo ostrożnie, ale to właśnie oni mieli najlepszą okazję do strzelenia bramki w pierwszych 3 kwadransach. W 36. minucie, po karygodnych błędach wodzisławskiej obrony, Costly, mając przed sobą tylko Adama Stachowiaka, trafił w poprzeczkę.
Bramki padły po zmianie stron boiska. Pierwszy raz piłka zatrzepotała w siatce Stachowiaka w 50. minucie, po tym, jak zupełnie pogubiła się wodzisławska obrona, a Costly po podaniu Nowaka miał przed sobą tylko pustą bramkę. Białek szybko wziął się za zmiany i zaprosił do gry Aleksandra Kwieka i Damiana Seweryna. Na nic się to jednak zdało. Środek pola Odry dalej był pusty i jakiekolwiek próby podejścia pod pole karne GKS–u spełzły na niczym. Druga bramka padła w 75 minucie i była niemal kopią tej pierwszej. Costly znów po centrze Nowaka zostawił prawie wszystkich z tyłu i strzelał do pustej bramki. – Straciliśmy pomysł na grę – przyznał po meczu Janusz Białek. – Wygrała lepsza drużyna, a mecz w naszym wykonaniu był bardzo słaby. Trzeba o tym jak najszybciej zapomnieć – dodał Białek.
Odra Wodzisław – GKS Bełchatów 0:2 (0:0) Bramki: Carlos Costly – dwie (50, 75). Widzów: 2500.
Marcin Macha
Wodzisławianie nie sprawili większego problemu rywalom w dochodzeniu na swoje przedpole. Już w pierwszej, bezbramkowej połowie widać było jak na dłoni, że obrona, której głównym filarem w tym spotkaniu był Dariusz Dudek, nie radziła sobie z pilnowaniem Carlo Costly. Bełchatowianie, którzy bardzo dobrze wiedzieli, że Odra potrafi wygrać na własnym boisku z każdą drużyną z polskiej ligi, zagrali bardzo ostrożnie, ale to właśnie oni mieli najlepszą okazję do strzelenia bramki w pierwszych 3 kwadransach. W 36. minucie, po karygodnych błędach wodzisławskiej obrony, Costly, mając przed sobą tylko Adama Stachowiaka, trafił w poprzeczkę.
Bramki padły po zmianie stron boiska. Pierwszy raz piłka zatrzepotała w siatce Stachowiaka w 50. minucie, po tym, jak zupełnie pogubiła się wodzisławska obrona, a Costly po podaniu Nowaka miał przed sobą tylko pustą bramkę. Białek szybko wziął się za zmiany i zaprosił do gry Aleksandra Kwieka i Damiana Seweryna. Na nic się to jednak zdało. Środek pola Odry dalej był pusty i jakiekolwiek próby podejścia pod pole karne GKS–u spełzły na niczym. Druga bramka padła w 75 minucie i była niemal kopią tej pierwszej. Costly znów po centrze Nowaka zostawił prawie wszystkich z tyłu i strzelał do pustej bramki. – Straciliśmy pomysł na grę – przyznał po meczu Janusz Białek. – Wygrała lepsza drużyna, a mecz w naszym wykonaniu był bardzo słaby. Trzeba o tym jak najszybciej zapomnieć – dodał Białek.
Odra Wodzisław – GKS Bełchatów 0:2 (0:0) Bramki: Carlos Costly – dwie (50, 75). Widzów: 2500.
Marcin Macha
Najnowsze komentarze