środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Niedźwiedzia przysługa

12.08.2008 00:00
Do urzędu miasta wpłynęła petycja w sprawie wyremontowania drogi dojazdowej  do ośrodka Bażanciarnia. Na pomysł wystosowania pisma wpadła Dorota S. – jak sama się określa – mieszkanka powiatu wodzisławskiego. Tłumaczy, że Bażanciarnia to jedyny odkryty basen w powiecie wodzisławskim, dlatego warto, żeby był otwarty. Petycję podpisało 1218 osób. Dorota S. sama wszystkich podpisów nie zebrała. Pomagało jej kilka dziewczynek w wieku od 12 do 14 lat, które kobieta przypadkowo spotkała na ulicy  i poprosiła o pomoc. Problem w tym, że sporo podpisów jest podrobionych.

Na pomysł wystosowania petycji do Urzędu Miasta w Radlinie wpadła Dorota S. – jak sama się określa – mieszkanka powiatu wodzisławskiego. Tłumaczy, że Bażanciarnia to jedyny odkryty basen w powiecie wodzisławskim, dlatego warto, żeby był otwarty. W ubiegłym roku korzystało z niego sporo dzieci, które w tym roku w upalne dni nie mają gdzie się kąpać. W tej sprawie do Urzędu Miasta w Radlinie dostarczyła petycję podpisaną przez 1218 osób. Dorota S. sama wszystkich podpisów nie zebrała. Pomagało jej kilka dziewczynek w wieku od 12 do 14 lat, które kobieta przypadkowo spotkała na ulicy  i poprosiła o pomoc. – Zgodziłyśmy się, bo jak nam powiedziała, dzięki tym podpisom otwarty zostać miał basen – mówi jedna z nastolatek.
Podpisów miało być jak najwięcej. Wielu z nich jednak na pewno nie złożyły osoby, których nazwiska znalazły się na liście poparcia. Okazało się, że figurowały tam dane nawet 3–letnich maluchów. – Moje dzieci na pewno nie mogły podpisać żadnej listy, bo jeszcze nie potrafią pisać. Ja też niczego nie podpisywałam – zapewnia Anna Kubica.  A tymczasem podpisy trójki jej małych pociech znajdują się na liście. Podobnie jak podpisy kilkoro spośród dzieci pani Aurelii Bendig. Ona również zaprzecza, że któryś z jej synów mógł podpisać jakąkolwiek petycję. – Żaden niczego nie podpisywał  – mówi Aurelia Bendig.
 
Podpisywały za innych

W jaki sposób podpisy znalazły się na listach poparcia? Dziewczynki, które je pozbierały przyznały, że część osób wpisały i podpisały same. Skąd miały dane osobowe i adresy? Twierdzą, że osoby te, to ich znajomi, poznani podczas zajęć w świetlicy środowiskowej. Dziewczynki wyjaśniają, że na podpisywanie się za inne osoby pozwoliła im pani, która poprosiła je o pomoc. Inicjatorka pomysłu Dorota S. zaprzecza. Twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca. Owszem prosiła przypadkowe dziewczynki z ulicy o zebranie podpisów. Zapewnia jednak, że absolutnie nie kazała podpisywać się za kogokolwiek.
Dorota S. dziewczynki zwerbowała w ubogich dzielnicach Radlina. W jej opinii właśnie te dzieci najwięcej ucierpiały na zamknięciu Bażanciarni. Zapytana czy nie uważa, że powierzenie zbierania podpisów mieszkańców miasta nieznanym, niepełnoletnim w dodatku osobom nie było błędem,     odpowiada, że po prostu im zaufała. Dodaje też, że dziewczynki wyglądały na starsze niż się w rzeczywistości okazało. Nie uważa, żeby zrobiła cokolwiek niestosownego.

Polowanie na czarownice

Dorota S. na rozmowę z dziennikarzami przyszła ze znajomym prawnikiem. Od początku rozmowy straszyła dziennikarzy odpowiedzialnością, za opublikowanie jej danych. Domagała się ujawnienia źródła informacji. Wycofała się ze słów, które powiedziała nam dzień wcześniej podczas telefonicznej rozmowy. Jak wyjaśniła, nie miała pojęcia o tym, że przedstawiciel prasy chce wykorzystać jej odpowiedzi w materiale prasowym. Zapowiedziała, że sprawą odkrycia przez dziennikarza faktu podrabiania podpisów pod jej petycją zajmą się organy ścigania. Całą sprawę uważa za próbę zdezawuowania jej szczytnych skądinąd zamiarów, zleconą przez trzecią stronę.

Nie mam z tymnic wspólnego

Właściciel Bażanciarni Tadeusz Szafranek wyjaśnia, że o petycji dowiedział się kilka dni wcześniej. Zapewnia, że ze zbieraniem podpisów nie miał nic wspólnego. – Nie wiedziałem, że ktoś taką akcję postanowił przeprowadzić – zapewnia Tadeusz Szafranek. Wyjaśnia, że do niego też trafiło pismo z prośbą o otwarcie ośrodka na resztę wakacji. Dlatego postanowił złagodzić swoje postulaty. Teraz domaga się już tylko obietnicy remontu drogi w przyszłym roku. To zdecydowana zmiana, bo wcześniej kategorycznie twierdził, że ośrodek otworzy dopiero wówczas, kiedy miasto drogę już wyremontuje i oświetli. Oprócz tego domaga się jeszcze usunięcia znaku zakazu poruszania się po drodze, stojącego na początku drogi dojazdowej do ośrodka. Ze stosowania się do znaku zakazu wyłączeni są klienci ośrodka, ale Szafrankowi znak i tak się nie podoba. – Po co w ogóle tam stoi, skoro nikt inny oprócz moich klientów tą drogą i tak nie jeździ? – pyta właściciel.

Burmistrz ma inne zdanie

W urzędzie miasta uważają, że motywy postępowania właściciela Bażanciarni są zupełnie inne od deklarowanych. – Po otrzymaniu petycji wystąpiliśmy do pana Szafranka o podanie rzeczywistych powodów nieotwarcia w okresie letnim basenów – mówi Piotr Śmieja, zastępca burmistrza. Śmieja uważa, że obecny stan drogi, której remont miasto w ograniczonym zakresie przeprowadziło, w zupełności zapewnia dojazd do ośrodka, dlatego zastanawia się o co tak naprawdę Szafrankowi chodzi. 

Czyste intencje?

W tym roku kilkakrotnie rozmawialiśmy z Szafrankiem o sytuacji jego ośrodka. Ani razu nie wspomniał, że nosi się z zamiarem jego sprzedaży. Ogłoszenie znaleźliśmy na jednym z portali internetowych. Przyznaje, że decyzję podjął na początku tego roku. – Tym miastem rządzi mafia. Tu nie da się prowadzić interesów, dlatego postanowiłem wystawić ośrodek na sprzedaż. – mówi Tadeusz Szafranek.
Dorota S. zapewnia, że nie miała pojęcia o tym, że właściciel Bażanciarni chce ją sprzedać. Uważa, że i tak nie ma to żadnego znaczenia. Twierdzi, że chce tylko, by basen został otwarty chociaż na ostatnie tygodnie wakacji, tak by dzieci mogły w tym roku jeszcze z niego skorzystać. Wydaje się, że nic z tego niestety nie wyjdzie. Obie strony idą w zaparte. A petycja, która w zamierzeniu miała pomóc, przez niejasności jakie wokół niej się pojawiły, sprawę jeszcze bardziej skomplikowała.

Artur Marcisz

 

  • Numer: 33 (445)
  • Data wydania: 12.08.08