Muszę sobie z tym poradzić
– Zapis ustawy o samorządzie powiatowym stanowi, że stracił Pan mandat 6 października z dniem uprawomocnienia się wyroku sądu, natomiast ordynacja wyborcza pozbawia Pana mandatu z chwilą odrzucenia przez sąd odwołania od decyzji radnych. Jest Pan radnym powiatowym czy nie?
– Zapis ustawy o samorządzie powiatowym, a konkretnie art.12 pkt 11, na który powołuje się rada w preambule uchwały, pozbawiającej mnie mandatu, mówi jedynie, że: „Do wyłącznej właściwości rady powiatu należy: podejmowanie uchwał w innych sprawach zastrzeżonych ustawami do kompetencji rady powiatu”. Kropka. Jestem więc radnym, dlatego też podczas ostatniej sesji do końca zasiadałem na sali i głosowałem, mimo iż na początku obrad radni zdecydowali o pozbawieniu mnie mandatu. Przestanę być radnym dopiero wówczas, gdy sąd nie przychyli się do mojego odwołania. Ma na to 30 dni od przekazania przeze mnie pisma. Zostały jeszcze dwa tygodnie. Wówczas wszystko będzie jasne.
– Sprawa jest chyba przesądzona?
– Rzeczywiście, po stanowisku sądu niewiele sobie obiecuję. Jestem realistą i moje szanse na pozostanie w radzie są niewielkie. Żałuję, że nie mogłem się odwołać od samego wyroku, który zapadł 28 września ubiegłego roku. Dobrowolnie poddałem się karze z nadzieją, że nie grożą mi za to żadne poważne konsekwencje. O grożących mi sankcjach nie poinformował mnie ani prokurator, ani adwokat.
– Konsekwencje są i to bardzo poważne. Dlaczego wcześniej nie poinformował Pan swoich kolegów w radzie o tym wyroku?
– O tym, że mogę stracić mandat dowiedziałem się od pana, panie redaktorze na kilka dni przed pierwszą publikacją na ten temat. Wyrok wiele miesięcy leżał w szufladzie. Byłem pewien, że moja postawa sprawę kończy. Zgłosiłem się i potwierdziłem, że pieniądze na konto komitetu wyborczego wpłaciłem po terminie wyborów. W tej sprawie mam czyste sumienie. Przecież żadnych pieniędzy nie przywłaszczyłem, nie działałem na szkodę kogokolwiek. Były to pieniądze moje i radnego Sobali, który przekazał mi je po dniu wyborów. Dlatego uważam, że nie zostałem skazany, a ukarany za niedopełnienie przepisów ordynacji wyborczej. Szkoda tylko, że w odbiorze społecznym sprawa oceniana jest tak jednoznacznie. Ludzie uważają, że skoro jest wyrok, to na pewno Cybułka jest zamieszany w niewiadomo jakie afery. Uważam jednak, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Trudno, trzeba sobie w tej sytuacji poradzić, choć nie ukrywam, że jest to trudny okres w moim życiu.
Radny powinien być jak żona cezara. To Pana słowa wypowiedziane po aresztowaniu Mariana Hlubka, byłego radnego i członka Zarządy Powiatu. Dzisiaj wracają one do Pana.
Wypowiedziałem te słowa w pełni świadomie. Marianowi Hlubkowi zarzuca się bardzo poważne przestępstwa. Choć jako radni, bez wyroku sądu, nie mogliśmy go dowołać to uważam, że powinniśmy chociaż zająć jakieś oficjalne stanowisko w tej sprawie. Nie potępiać człowieka, a jego postawę. Nazwać po imieniu to co robi.
– Hlubek do dzisiaj nie ma wyroku, Cybułka wyrok ma.
– Zważmy te sprawy. Przecież ich skala jest nieporównywalna. Właśnie to, że stawia się mnie obok takich ludzi najbardziej mnie boli. Niechcący znalazłem się w fatalnym towarzystwie. Obok Hlubka i zapewne obok jego kolegi, byłego dyrektora szpitala w Rydułtowach Romana Kubka, którego postępowanie wielokrotnie krytykowałem. Każde moje doniesienie do prokuratury kwitowano tłumaczeniem, że jest to niska szkodliwość społeczna czynu. Ci ludzie nie stracili mandatów i stanowisk. Wiele wskazuje na to, że mandat stracę ja. Może dlatego, że głośno się sprzeciwiam temu co uważam za bezprawne? Znajomi mi dzisiaj mówią: „Nie dziw się, że tak cię traktują. Jechałeś ostro po bandzie, to masz…”
– Rzeczywiście. Podczas sesji błędy rządzących powiatem wytykał głównie Cybułka. Bardzo często było bardzo ostro czego doświadczył m.in. były starosta Jan Materzok. Miał Pan jednak możliwość udowodnienia swoich racji chociażby w sprawie dyrektora szpitala Romana Kubka. Stanął Pan na czele zespołu kontrolującego tę placówkę. Efektem kontroli było nieprzyjęcie protokołu pokontrolnego dostarczonego w ostatniej chwili. To była Pana porażka?
– Zarzucano mi wówczas, że protokół był rękopisem napisanym niedbale, że nie ma w nim tego czy owego. Co jest ważniejsze, procedura, ładne pismo czy sedno sprawy? To była rzeczywiście porażka, ale nie dlatego, że protokół odrzucono. Porażką nie tylko moją, ale całego samorządu i demokracji było przekazanie przez Komisję Rewizyjną wniosków pokontrolnych Zarządowi Powiatu, który przecież jako ciało nadzorujące szpital był kontrolowany. Wnioskami mieli zająć się radni a nie starosta. Ta sytuacja pokazuje, w jakim miejscu my jesteśmy. To jest absurd i prawdziwa porażka. Sprawę skierowałem do wojewody, który uznał, że samorząd sam powinien takie kwestie rozstrzygać i na tym koniec.
– Mimo tych sporów i przepychanek była konstruktywna praca. Jak długo wytrzyma Pan poza Radą Powiatu?
– Będzie to trudne, bo to kawał mojego życia. Zamierzam zarejestrować stowarzyszenie Ruch Demokracji Lokalnej i działać z ludźmi, którym nie chodzi jedynie o stołki i wpływy, ale o zrobienie czegoś dobrego. Myślę oczywiście o starcie w najbliższych wyborach. Czy to będzie Rada Powiatu, to się jeszcze okaże. Ostatnie lata mnie do tego trochę zniechęciły. W radzie wokół przewodniczącego rady powiatu Eugeniusza Wali skupiony jest bardzo duży klub radnych myślących jednakowo, a każdy głos sprzeciwu nie ma przebicia.
– Zamierza Pan zgromadzić wokół siebie „nowych” ludzi, a co z Powiatowym Ruchem Demokracji Lokalnej, który do rady powiatu wprowadził sześciu radnych?
– Zaraz po wyborach było jasne, że PRDL nie istnieje. Moi koledzy i koleżanki wskoczyli na wózek, którym jedzie przewodniczący rady i cały zarząd powiatu, a mnie kazano iść obok twierdząc, że za jakiś czas może i ja będę miał szansę do nich dołączyć. Nie chcę do tego wracać bo to przykre. Zarówno w tym, jak i w ostatniej sytuacji mojego odwołania jest jeden wielki pozytyw. Dzięki wydarzeniom, które miały miejsce od ostatnich wyborów poznałem ludzi. Dzisiaj już wiem, kto jest kim i jakie intencje nim kierowały. To dla mnie bardzo cenne – bezcenne. Obecnie atakują mnie nie tylko dawni przeciwnicy, ale także byli koledzy i koleżanki.
– Osoby te zarzucają panu, że nie informował ich pan o działaniach podejmowanych w czasie kampanii wyborczej. Nie wiedzieli nawet kto jest szefem komitetu wyborczego.
– To świadczy o nich. Dlaczego nie zapytali? Poprawne dokonanie wpłat na konto, to jeszcze nie wszystko. Dzisiaj, gdy trzeba było oddać pieniądze wpłacone wcześniej niewłaściwie, mówią, że są poszkodowani. Wcześniej nikt nie pytał, jak idzie kompletowanie kandydatów we wszystkich sześciu okręgach, kto pojedzie do Bielska zarejestrować listy, kto dopilnuje wszelkich formalności... To nie w porządku.
– Pytają także publicznie czy odda Pan pieniądze pobierane w ramach diety wypłacanej już po uprawomocnieniu się Pana wyroku.
– Dopóki sąd nie zdecyduje, że moje odwołanie jest bezzasadne, to w dalszym ciągu jestem radnym. Biorę udział w obradach, zabieram głos i głosuję. Wypełniam swoje obowiązki jak należy. Dlaczego miałbym oddawać pieniądze. Nie będę radnym, wówczas diety nie dostanę.
Rzeczywiście wiele wskazuje na to, że za kilkanaście dni Piotr Cybułka będzie miał mniej pieniędzy, ale za to więcej wolnego czasu. Są już jakieś plany?
– W tym roku mój zespół POZIOM 600 obchodzi jubileusz 25–lecia istnienia. Planujemy nie tylko specjalny koncert, ale mamy też inne pomysły. W związku z naszym przebojem „Kochajcie lokomotywy” zamierzamy w ciągu jednego dnia przejechać zabytkową lokomotywą przez pięć miejscowości i zagrać tam koncerty. To tyle jeśli chodzi o muzykę. Wiele ciekawych rzeczy będzie się działo także w Ognisku Pracy Pozaszkolnej. W kwietniu kolejny już trzynasty Konkurs Plastyczny „Dom”. Być może zięć zabierze mnie na wyprawę do Ameryki i uścisnę dłoń jakiemuś wodzowi plemienia (uśmiech). Indianie mnie zawsze fascynowali i wydaje mi się, że sporo o nich wiem.
– Dziękuję za rozmowę
Piotr Cybułka
radny Rady Miejskiej w Radlinie (jedną kadencję) i radny powiatowy (trzy kadencje). Lider zespołu Poziom 600, dyrektor Ogniska Pracy Pozaszkolnej w Radlinie. Komisarz wyborczy dopatrzył się nieprawidłowości w finansowaniu kampanii wyborczej Powiatowego Ruchu Demokracji Lokalnej, którego Cybułka jest szefem. Wyrok to warunkowo umorzone postępowanie z rokiem próby.
Rafał Jabłoński
Najnowsze komentarze