środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Dno i co dalej?

30.10.2007 00:00
Ten tytuł, to właśnie mój obecny stan. Rzucić wszystkim, dać sobie  spokój z  tym, co robię  czy szukać  powodów, dla których warto to wszystko ciągnąć? 

Na razie piszę felieton - może znajdę światełko w tunelu! Sławny pisarz Władysław Stanisław Reymont potrafił przez kilka dni bez przerwy pisać, zapominając o śnie, jedzeniu i piciu. Tak było podobno z opisywaniem wesela Boryny, podczas którego mieszkańcy Lipiec wywijają hołubce, a cała wieś mieni się wszystkimi kolorami wstążek, korali, warkoczy  i barwnych strojów. 

 Reymont  w ten stworzony przez siebie malowniczy, tętniący muzyką korowód tak mocno uwierzył, jakby sam w nim bez wytchnienia tańczył oberki. Wyczerpało to siły późniejszego laureata Nagrody Nobla tak dalece, że do zdrowia by nie powrócił, gdyby nie lekarze. Kiedyś wciśnięty w ławkę, zasiedział się przy pisaniu w  kościele. Zziębnięty wyszedł na ulicę. A tam jeszcze zimniej i… mokro. Przechodząc obok  restauracji, poczuł zapach kawy, który przywabił go do wnętrza. Usiadł przy stoliku, zamawiając filiżankę gorącego napoju. Kelner, wymownie wpatrując się w jego sfatygowany ubiór, odmówił: - Takich jak pan, nie obsługujemy. Obelżywą odmowę powtórzył jeszcze kierownik restauracji.

 Pisarzowi nie pozostało nic innego, jak wyjść na mokrą ulicę, dalej moknąc razem z nią. Upokorzony, przemoknięty do suchej nitki, wychodząc z restauracji zatrzymał się jeszcze na chwilę, by patrząc w stronę niegościnnego wnętrza mruknąć ze złością: -„Ja wam jeszcze pokażę, jeszcze o mnie usłyszycie!"

 Zdeptany i poniżony Reymont  stworzył dzieło genialne, powieść „Chłopi", za którą Szwedzka Akademia Królewska przyznała mu najwyższy laur - Nagrodę Nobla. Czy - gdyby był całkowicie szczęśliwy -  stworzyłby swoje arcydzieło? Myślę, że nie. 

Artysta odtrącony tworzy arcydzieła,  z których wyzierają  ból, zdumienie, zachwyt, mądre pytania, trafne obserwacje,  przejmująca prawda życia.   Jednym z motorów tworzenia staje się bowiem chęć udowodnienia światu, że jest się kimś, że niesłusznie było się deptanym, poniewieranym. Doznany zawód miłosny  to także - jak uczy historia sztuki, muzyki i literatury - niezła motywacja do tworzenia rzeczy wielkich. Nierzadko poeta, któremu dziewczyna powie: „tak", przestaje być poetą.

 Jak Ci chłopak mówi „nie" albo dziewczyna albo Twój pracodawca czy  partner w interesach, udowodnij mu, że i bez niego- może przy współpracy innych - potrafisz stworzyć coś naprawdę wartościowego. 

Bo tworzyć chyba można na każdym kroku! Nawet trzeba!  Nie tylko w dziedzinach zarezerwowanych dla artystów. Także własne życie każdego dnia zmuszeni jesteśmy na nowo budować. Bez zmysłu twórczego trudno się obejść nawet przy: układaniu płytek chodnikowych, gotowaniu,  sprzątaniu, w rachunkowości,  prowadzeniu hurtowni, kancelarii, samochodu, nauczaniu, pisaniu artykułów etc.  Dno - i co dalej? Do przodu! Chyba…

 

Dorota Nowak
reżyser Teatru Wodzisławskiej Ulicy, w 1998 r. otrzymała tytuł Reżysera Roku w Teatrze Amatorskim

  • Numer: 44/2007
  • Data wydania: 30.10.07