Sobota, 18 maja 2024

imieniny: Eryka, Aleksandry, Feliksa

RSS

Rozkładają ręce

09.10.2007 00:00
Od lat potok górnoradliński stwarza zagrożenie. Woda wdziera się do pobliskich domów. W tym roku sytuacja jest szczególnie trudna. Niestety nikt nie jest w stanie mieszkańcom pomóc.

Kłopoty zaczęły się po powodzi w 1997 roku, kiedy koryto zostało zniszczone. Teraz woda praktycznie stoi. Wszelkie prace w celu uporządkowania potoku miały raczej charakter kosmetyczny. Przez lata mieszkańcy przywykli, że od czasu do czasu ich piwnice zalewa woda. Sytuacja uległa jednak pogorszeniu.

- Ten rok jest najgorszy. Wystarczą dwa dni opadów i muszę wszystko wynosić z piwnicy. Mieszkam tu od 15 lat i tak źle jeszcze nigdy nie było - żali się Mariusz Szyszka. Wraz z sąsiadami z ul. Chrobrego kilkakrotnie zgłaszał sprawę w Urzędzie Miasta.

Łopaty nie wystarczą 

Przyczyną zalewania może być brak należytej staranności przy oczyszczaniu koryta rzeczki, które ogranicza się najczęściej do wycinki chwastów z brzegów, a i to nie odbywa się zbyt regularnie. Tymczasem potok wymaga odmulenia, a na to w miejskiej kasie pieniędzy nie ma. Rozwiązania problemu nie przyniosła także wizja lokalna, która odbyła się 1 października.

- Tutaj co roku przyjeżdża ktoś z urzędu. Popatrzy i odjeżdża i na tym się kończy. Od lat słyszymy jedno: nie ma na to pieniędzy. A tutaj nie wystarczy wysłać ludzi z łopatami - mówi Adam Króliczek, mieszkaniec Radlina II i jednocześnie wodzisławski radny. Na miejscu oprócz pracowników Wydziału Inwestycji Miejskich i Gospodarki Komunalnej przyjechał także Piotr Nowak, dyrektor Służb Komunalnych Miasta.

- Prawda jest taka, że tutaj nawet gruntowne wyczyszczenie nie pomoże. Potrzebna jest przebudowa całego potoku aż do ronda, łącznie z budową mostu. Na to są jednak potrzebne ogromne środki i współdziałanie ze strony powiatu. Inaczej problemy wciąż będą - mówi Piotr Nowak.

Boimy się zimy

Wygląda więc na to, że kłopoty mieszkańców nie skończą się szybko. Jedyne co mógł obiecać szef SKM  to wysłanie ludzi do uporządkowania brzegów. Także władze miasta nie chcą niczego przyrzekać.

- Obecnie jesteśmy na etapie planowania budżetu na przyszły rok. Zbieramy zapotrzebowanie na prace z wszystkich dzielnic, przeprowadzamy wizje lokalne, aby stwierdzić zagrożenia, możliwości itd. Dopiero po podsumowaniu wszystkich koniecznych zadań, przystąpimy do podziału środków - tłumaczy Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta.

- To jest kompletnie bez sensu. Płacę podatki, więc na co mam czekać. Przecież się stąd nie wyprowadzę. Boję się, co będzie zimą, kiedy lód skuje potok w okolicy ronda. Wtedy już w ogóle nie będzie odbioru wody, a skutki będą jeszcze gorsze niż teraz. Kto nam wtedy pomoże wyremontować domy? - pyta rozżalony Mariusz Szyszka.

(j.sp)

  • Numer: 41 (403)
  • Data wydania: 09.10.07