Bałagan trwa od lat
Na osiedlu 1 Maja w Wodzisławiu mieszkańcy dzielą się na „lepszych” i „gorszych”. Ci pierwsi – właściciele swoich mieszkań zawiązali wspólnotę mieszkaniową, o dobro której dba zarząd. Drudzy – najemcy - zdani są na łaskę Kompanii Węglowej, która była kiedyś właścicielem budynków. Ta jednak traktuje ich jak uciążliwy spadek po restrukturyzacji kopalń.
Sprzedali, nie sprzedali oto jest pytanie
Tuż przed rozwiązaniem Rybnicka Spółka Węglowa w 2003 roku zaczęła pozbywać się mieszkań zakładowych. Sprzedała część lokali w budynkach na osiedlu 1 Maja. Do szczęśliwców dwa lata później chcieli dołączyć pozostali lokatorzy bloków 5b,10 i 11. Jakież było zdziwienie zainteresowanych, kiedy z Kompanii dostali odpowiedź, że Zakład Zagospodarowania Mienia nigdy nie ogłaszał przetargu na zbycie prawa własności do lokali w tych budynkach. Bez odpowiedzi pozostaje także inne pytanie. Na jakich zasadach w 2003 roku sprzedano mieszkania, skoro według pisma z lutego 2006 roku poinformowano, że nie ma jeszcze procedury zbywania mieszkań na zasadach preferencyjnych? Nie umiał na to pytanie odpowiedzieć także przedstawiciel Kompanii.
– Faktycznie nie ma żadnej dokumentacji o założeniu wspólnoty w 2003 roku. Poza tym dopiero niedawno przejąłem sprawy budynków na osiedlu 1 Maja i może dlatego nie mam pełnej wiedzy – tłumaczy Piotr Bożucki, kierownik działu mieszkalnictwa oddziału Zakładu Zagospodarowania Mienia Kompanii Węglowej.
Problemy się mnożą
W lutym 2006 roku firma Tech Drob, z siedzibą w Rybniku, podobno na zlecenie Kompanii zajęła się porządkowaniem spraw budynków na os. 1 Maja. Firma „dba” dzisiaj o lokatorów ze wspólnoty i pozostałych.
Tech Drob zorganizował pierwsze zebranie wspólnoty i nie tylko wprowadził swojego człowieka do zarządu, ale także został firmą zarządzającą wspólnotą, gdzie trafiają pieniądze także od najemców z tytułu opłat na fundusz remontowy i eksploatacyjny.
– Zrobiliśmy tak, aby w razie kłopotów z płatnościami ze strony Kompanii ktoś mógł reprezentować wspólnotę przed sądem. Na prawników musielibyśmy wydawać niepotrzebnie dużo pieniędzy – wyjaśnia Mieczysław Kobylec, przedstawiciel Tech Drobu. Warto dodać, że w zarządzie wspólnoty zasiada członek jego rodziny.
– To jest absolutnie niedopuszczalne, żeby dochodziło do takiego typu powiązań. Budzi to od razu niepotrzebne podejrzenia. Na rynku jest spory wybór firm, które mogą zarządzać wspólnotą – mówi Jan Grabowiecki, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej ROW w Wodzisławiu.
Płać i nie gadaj
Po założeniu wspólnoty kłopoty najemców mieszkań zaczęły się piętrzyć. Najpierw Kompania postanowiła podnieść stawkę czynszową do 3,50 zł za metr kwadratowy mieszkania. Tymczasem członkowie wspólnoty płacą za te same mieszkania w tych samych blokach 2,70 zł.
– Wysokość ustawowo ustala właściciel, na podstawie swoich kosztów, więc mieliśmy do tego prawo. To godziwe stawki, bo Kompania musi też na tym zarabiać – mówi Piotr Bożucki.
– Czynsz powinien odpowiadać faktycznym kosztom utrzymania budynku, a Kompania chce na tym zarobić. To może niech jeszcze dorzucą do tej stawki koszty wydobycia węgla – ironizuje Jan Grabowiecki.
Radźcie sobie sami
Najemcy z bloków 5b, 10 i 11 mają także kłopoty ze zgłoszeniem jakichkolwiek usterek. Firma zarządzająca wspólnotą, która dostaje pieniądze na fundusz remontowy i eksploatacyjny twierdzi, że informacje należy przekazywać do Oddziału Zagospodarowania Mienia Kompanii Węglowej w Bieruniu. Kompania z kolei uważa, że powinna się tym zająć firma.
– Nim wyegzekwujemy cokolwiek mijają tygodnie, a my tracimy pieniądze na kolejne telefony i znaczki pocztowe. Kompania mówi co innego, zarządzający wspólnotą co innego – żali się Jolanta Buchta.
Wykupią jak zapłacą
Do wykupienia od Kompanii pozostało jeszcze 20 mieszkań. Ich lokatorzy będą musieli jednak najpierw zapłacić 560 złotych. Na co mają iść te pieniądze, dowiedzieli się po kolejnych telefonach do Kompanii, bo ta oprócz druczku na przelew i oświadczenia nie raczyła ich poinformować.
– Koszty wynikają z przygotowania inwentaryzacji budynków, do tego dochodzi jeszcze wypis z księgi wieczystej itp. – wylicza Piotr Bożucki.
I może nic nie byłby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że w kolejnym piśmie z Kompanii czytamy, że inwentaryzacja była robiona i jest do wglądu. Zresztą skoro w 2003 roku mieszkania były już sprzedawane, to inaczej być po prostu nie mogło.
– To jest jeden wielki bałagan. Nawet nie podano nam kwoty, za jaką będą sprzedawane mieszkania – denerwuje się Teresa Grzonka.
Ceny mieszkań galopująco idą w górę, więc mieszkańcy osiedla i tak już są stratni. – Chcemy wykupić mieszkania, a nie wiadomo do kogo mamy iść z tym wszystkim? – pyta Magdalena Ciesielska.
Wiele wskazuje na to, że odpowiedź na pytanie lokatorki z „Maja” poznamy nieprędko.
(j.sp)
Najnowsze komentarze