Pokażcie wszytkim co robicie
Na zainstalowanie maszynek do liczenia głosów i kamer obserwujących poczynania radnych nie ma pieniędzy. Pod znakiem zapytania jest także powodzenie inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców.
Pod koniec ubiegłego roku Marek Radomski i Krystyn Walas wyszli z inicjatywą powołania w mieście Obywatelskiej Inicjatywy Uchwałodawczej „Przejrzysty Wodzisław”. Członkowie rady dzielnicy „XXX-lecia – Piastów – Dąbrówki” zaproponowali, by głosowania radnych były rejestrowane. Przez to mieszkańcy mogliby wiedzieć jak postępuje osoba, którą poparli w dniu wyborów. Obaj panowie idą dalej. Wyszli z inicjatywą transmitowania obrad w Internecie i niezwłocznego publikowania tam protokołów posiedzeń całej rady jak i komisji. Obecnie trzeba na to czekać ponad miesiąc.
Za a nawet przeciw
Prezydent Mieczysław Kieca twierdzi, że na zrealizowanie tych pomysłów nie ma pieniędzy. Jego zdaniem na urządzenia do liczenia głosów należałoby wydać co najmniej 20 tys. zł, na kamery „obserwujące poczynania radnych” 70 tys. zł. – Musimy wybrać co jest obecnie priorytetem. Rozpoczęliśmy procedurę tworzenia Biura Obsługi Klienta, które kosztowało nas 70 tys. zł. Niezbędne są dalsze remonty budynku Urzędu Miasta. Poza tym musimy wypłacać odprawy odchodzącym pracownikom i obserwujemy już pewne niedoszacowania w budżecie oświaty. Zaproponowane pomysły są ciekawe i je popieram, ale skąd wziąć na to pieniądze? – pyta prezydent Kieca.
Kto się tym zajmie?
Realny do zrealizowania pozostaje jeden punkt. Chodzi o możliwość zgłaszania przez mieszkańców swoich projektów uchwał. – Wiele spraw ważnych dla mieszkańców, w przeszłości nie udało się załatwić za pośrednictwem rady dzielnicy. Co rusz pojawiało się wiele przeszkód. Myślimy, że projekty uchwał poparte 500 podpisami to droga do konkretnych działań – twierdzi Marek Radomski.
Propozycja ta zaprezentowana została na początku roku. Pomysłodawców na rozmowy zaproszono… pod koniec września! Podobnie jak w przypadku poprzednich propozycji większość je popiera i przytakuje inicjatorom, ale gdy zaczynają się rozmowy o konkretach, dalsza praca idzie ślamazarnie.
Władze miasta uważają, że inicjatywa uchwałodawcza to także koszty. – Zastanawiam się, kto miałby sprawować nad tym nadzór prawny i prowadzić sprawy tych projektów uchwał od początku do końca. Nie mamy wolnych etatów, nie mogę pozwolić sobie na to, by oddelegować do tych prac choćby jedną osobę – argumentuje Mieczysław Kieca. Podobnego zdania są radni. Inicjatywa uchwałodawcza tak, ale na sprawnych i sformalizowanych zasadach. Obawiają się, że będą musieli rozważać wiele propozycji, nawet tych najbardziej populistycznych.
Chcieli dobrze, obrazili radnego
„Pojawia się pytanie, czy my obywatele jesteśmy w stanie zmienić zatwardziałe struktury organizacyjne panujące w gminach w tym również w naszej?”. Takie pytanie pojawiło się w ulotce promującej inicjatywę Przejrzysty Wodzisław. Radny Eugeniusz Szczygieł poczuł się tym urażony i podczas obrad jednej z komisji Rady Miejskiej poinformował, że sprawę skieruje do prokuratury. Już podczas sesji ze swoich zamiarów się wycofał. – Ta prokuratura to chyba jakiś żart. Nie ma w tym nic obraźliwego – skwitował sprawę radny Ireneusz Skupień.
Komentarz
Ze strony mieszkańców padły ciekawe propozycje. Zarówno prezydent jak i radni jednym głosem je poparli. I na tym koniec. Przewodniczący Rady Miejskiej Lech Litwora prosi o czas, prezydent nie ma pieniędzy, a większość radnych nie zabiera w tej sprawie głosu. A szkoda. W Radlinie i w Rybniku głosowanie imienne funkcjonuje od dawna. Być może, zamiast powtarzać co rusz, że to nie Rybnik a Wodzisław jest stolicą regionu, prezydent Kieca powinien pójść za przykładem tego miasta chociażby w tej kwestii. Poza tym gospodarzowi Wodzisławia nie wypada mówić, że w Radlinie takie rozwiązanie wydłuża czas obrad. Dlaczego radni z Wodzisławia (najlepiej opłacani w regionie) nie mogą raz w miesiącu obradować do późnych godzin wieczornych?
Brak pieniędzy w budżecie to poważny i poniekąd zrozumiały problem. Szkoda mimo wszystko, że na etat asystenta prezydenta (który ma obok siebie ponadto dwóch zastępców i rzecznika prasowego) pieniądze znalazły się natychmiast. Zainstalowanie kamer i urządzeń do liczenia głosów w sali obrad to nie lada wydatek. Bez wątpienia. Widząc jednak zapał z jakim radni podchodzą do sprawy jestem przekonany, że kamery w tej kadencji się nie pojawią. Zainteresowani internauci nie zobaczą radnych w akcji. Jest nad czym ubolewać. Na sali bywa zabawnie, jak chociażby ostatnio, gdy rajcy zastanawiali się czy dyrektor Wodzisławskiego Centrum Kultury może zwalniać swoich pracowników (więcej str. 4). Korzyści byłoby z pewnością więcej. Być może przed kamerami „przemówiłby” w końcu najbardziej aktywny radny Franciszek Plutowski.
Niestety jest także jeden minus. Wiele osób wybranych przez mieszkańców przestałoby być sobą. Mielibyśmy pokaz sztucznej kompetencji, kultury ponad miarę i niepotrzebnych popisów retorycznych. Nie zmienia to faktu, że głosowanie imienne i kamery w sali obrad to bardzo dobry sposób na przyjrzenie się naszej władzy z bliska.
Rafał Jabłoński
Najnowsze komentarze