Uratowali kozy
Do komendy straży miejskiej zadzwoniła przerażona mieszkanka informując, że na teren jej posesji wtargnął bardzo agresywny pies rasy amstaf, który zaatakował stado kóz. Samotna kobieta z trójką dzieci bała się opuścić dom.
– Interwencja strażników była natychmiastowa. Dwóch funkcjonariuszy, używając siły fizycznej i ręcznego miotacza gazu uratowało domowników z niebezpieczeństwa oraz zagrożone zwierzęta przed agresywnym psem. Kiedy jeden ze strażników odganiał psa, drugi zwolnił kozy z uwięzi i zaprowadził je w bezpieczne miejsce – relacjonuje Janusz Bismor, pełnomocnik prezydenta ds. reorganizacji straży miejskiej.
Agresywne zwierzę zostało zabrane do rybnickiego schroniska. Mimo iż do zdarzenia doszło 23 czerwca, pies przebywa tam do dnia dzisiejszego. Właściciel najwyraźniej nie szuka swojego pupila.
– Warto pamiętać, że american staffordshire terrier (amstaf) nie jest wpisany na listę psów niebezpiecznych, a mimo to stanowi postrach parków i skwerów. Amstaf jest potomkiem psów typu bull, hodowanych do walk. Po swoich przodkach odziedziczył masywną, atletyczną sylwetkę i żywy temperament. Nie budzi najmniejszych wątpliwości, że pies nie będący wprawdzie na liście psów niebezpiecznych, ale wykazujący agresywność, powinien być prowadzony w kagańcu i na smyczy – mówi Janusz Bismor.
(acz)
Najnowsze komentarze