środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Młodzież nazywała go „fenomenem”

17.07.2007 00:00
Mówiono, że to był „muzykant” wszechstronny. Umiał grać na różnych instrumentach dętych i strunowych. Potrafił czytać partyturę utworów muzycznych. Był również dyrygentem orkiestry. Nade wszystko zaś był nauczycielem muzyki i przyjacielem młodzieży. To Wiktor Deuczmanek z Pszowa. Młodzież nazywała go „fenomenem”.

Wiktor Deuczmanek prowadził „szkółkę” muzyczną. Jego uczniami byli chłopcy w wieku szkoły podstawowej. Wielu kontynuowało naukę w szkołach górniczych. Tak doskonalili grę w kopalnianych orkiestrach. Zdolniejsi kontynuowali edukację na poziomie średnim i wyższym. Muzyka dla pana Wiktora była pasją. Z zawodu był górnikiem. Pracował na kopalni „Anna”.

Przyszło mu żyć w okresie po plebiscytowym na Śląsku. Tu w Pszowie organizował nową, drugą orkiestrę górniczą. Dotychczasową nazywano Starą Orkiestrą, utworzono z niej drugą i były dwie. Dawna orkiestra była kierowana przez dyr. Schulzego – Niemca. Polska odrodzona chciała mieć polską orkiestrę, grającą polską i niemiecką muzykę. Była ona więc konkurencją pomiędzy dobrą orkiestrą starą a „raczkującą” nową. Jak życie pokazuje, stare powoli ginie, a rozwija się to co nowe. Tak też było. Jednak wymagało to, jak mówił Wiktor Deuczmanek, dużego wysiłku.

Kiedy ten wszechstronny „muzykant” zachorował na chorobę górniczą, przestał pracować zawodowo. Żył wówczas ze skromnej renty i nikłych zarobków z opłat za naukę. Dzieci rodziców bezrobotnych płaciły połowę stawki. Stawka godzinowa wynosiła wówczas wartość kilku bułek.

Pan Wiktor i jego dwaj bracia zajmowali się również sportem halowym, w tym ćwiczeniami na drążku i innych przyrządach. Był on również organizatorem klubu sportowego „Sokół”. Jak wiadomo, „Sokół” istniał już pod zaborem pruskim i był ostoją polskości na Śląsku. Polskość krzewiły również chóry. Zaraz po uzyskaniu niepodległości Polski w Pszowie powstawały amatorskie zespoły teatralne. Przyjeżdżały także te z sąsiednich miast. Nie pomnę już ich nazw. Chóry mieszane śpiewały głównie w kościele na wielkich uroczystościach świątecznych. Jak pamiętam, chóry kościelne i organiści z okresu mojego pobytu w Pszowie dostarczali wiele duchowych doznań, dzięki czemu słuchacze poznawali wiele utworów klasyki muzycznej. Jestem ciekaw, kto z dzisiejszej młodzieży rozpozna utwory: „Ave Maria” Schuberta i Gounod’a lub „Largo” Heandla.

Jan Piątek z Pszowa

  • Numer: 29 (391)
  • Data wydania: 17.07.07