Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Wielka sztuka może być tutaj

03.07.2007 00:00
Tomek Koźlik z  Pszowa zagrał w ekranizacji książki „Szatan z siódmej klasy” u boku największych aktorów: Krzysztofa Globisza, Wojciecha Siemiona, Wojciecha Malajkata.

Tomek Koźlik z  Pszowa w ekranizacji książki „Szatan z siódmej klasy” zagrał u boku największych polskich aktorów. Nie marzy jednak o zawrotnej karierze. Chce skończyć studia, najlepiej aktorskie i wrócić w rodzinne strony, żeby właśnie tutaj promować kulturę.

Premiera filmu w reżyserii Kazimierza Tarnasa odbyła się w ubiegłym roku. Tomek zagrał Staszka Burskiego, przyjaciela głównego bohatera. Na plan trafił po castingu. Dostał rolę, choć nie miał ani sławnego nazwiska ani znajomych w branży filmowej.

– To była niesamowita przygoda. Poznałem tylu znanych ludzi. Nie chciałbym jednak być aktorem filmowym. Gra w teatrze to jest dopiero wyzwanie – mówi Tomek.

Jeszcze jako licealista trafił do młodzieżowej grupy teatralnej stworzonej w Teatrze Ziemi Rybnickiej przez Izabelę Karwot. Kilka miesięcy później zadebiutował w sztuce Sławomira Mrożka „Męczeństwo Piotra Oheya”. Z powodzeniem wcielił się w tytułową postać. Z czasem został także członkiem  amatorskiego teatru dorosłych, prowadzonego także przez Izabelę Karwot, tyle że w Domu Kultury w Boguszowicach.

Mimo tak wielu doświadczeń, po raz trzeci nie udało mu się dostać do szkoły teatralnej. – Nie czuję się rozczarowany. Będę próbował jeszcze raz – mówi 21-letni pszowianin. Mógłby wykorzystać swoje znajomości, które zdobył podczas kręcenia filmu, ale chce do wszystkiego dojść sam. Rodzice co prawda woleliby, żeby miał jakiś konkretny fach, ale Tomek, choć skończył klasę o profilu matematyczno – informatycznym a teraz zaocznie studiuje zarządzanie i informatykę upiera się wciąż przy swojej największej pasji – aktorstwie.

– Ważne jest w życiu, żeby robić to, co się kocha, a ja kocham grać. Żeby całkiem ze sztuką nie zerwać będę zdawał jeszcze w tym roku na reżyserię. Zresztą będzie co ma być – mówi młody aktor. Nie marzy o życiu w świetle jupiterów. Chce się jak najwięcej nauczyć i wrócić do rodzinnego Pszowa.

– Moim marzeniem jest założenie tutaj własnego teatru i ożywienie kultury w tym regionie, bo ludzie wciąż myślą, że aby zobaczyć dobrą sztukę trzeba jechać do dużego miasta, a to nieprawda – mówi Tomek.

(j.sp)

  • Numer: 27 (389)
  • Data wydania: 03.07.07