Sepsa zbiera żniwo
To już czwarta ofiara posocznicy w regionie. Dziewczynka trafiła do szpitala w Wodzisławiu 21 marca późnym wieczorem. Zmarła następnego dnia po przewiezieniu na dziecięcy Oddział Intensywnej Terapii szpitala w Jastrzębiu.
– Stan dziecka był bardzo ciężki. Maluch miał wysoką gorączkę, zespół wykrzepiania z bardzo szybkim przebiegiem, wymiotował. Tętno było ledwo wyczuwalne. Objawy wskazywały, że mamy do czynienia z posocznicą meningokokową – mówi Henryk Wojtaszek, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w wodzisławskim szpitalu.
Lekarze byli bezsilni
Dziewczynce pobrano materiały do badań mikrobiologicznych z płynu mózgowo-rdzeniowego, wymaz z gardła i krwi. Wyniki wykazały obecność meningokoków we krwi. Szanse na przeżycie w przypadku zakażenia tymi bakteriami sięgają 50%. Lekarze zastosowali leczenie antybiotykami o szerokim spektrum działania. Podano preparaty krwiopodobne. Mimo starań stan dziecka nie poprawił się i rano podjęto decyzję o przewiezieniu małej pacjentki do Jastrzębia. Wieczorem dziecko zmarło.
Podstępne bakterie
Sepsa, czy inaczej mówiąc posocznica, to zespół objawów klinicznych, które są odpowiedzią organizmu na zakażenie bakteriami, wirusami, pasożytami czy grzybicami. Według danych medycznych umiera na nią więcej ludzi niż na raka piersi czy płuc. Wystarczy osłabienie układu odpornościowego i mogą się one uaktywnić, doprowadzając w niektórych przypadkach do bardzo szybkiego zgonu. W przypadku 8-miesięcznej dziewczynki przyczyną mogło być osłabienie organizmu po przebytym zaledwie kilka tygodni wcześniej zapaleniu płuc.
– 14 marca pacjentka została wypisana z naszego szpitala w stanie dobrym. Prawdopodobnie doszło do drugiej infekcji, która wywołała sepsę. Dzieci w tym okresie życia nie mają jeszcze w pełni wykształconego własnego układu odpornościowego, dlatego walka organizmu z takim zakażeniem jest bardzo trudna – tłumaczy Henryk Wojtaszek.
Profilaktyczne szczepienia
To na razie jedyny przypadek sepsy w powiecie wodzisławskim. Eugeniusz Szewczyk, dyrektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wodzisławiu zapewnia, że nie ma powodów do paniki.
– Chciałbym jednak uczulić rodziców, opiekunów, nauczycieli, że z pozoru nawet banalne schorzenie grypopodobne należy wnikliwie obserwować. Najlepiej zgłosić się od razu do pediatry lub lekarza pierwszego kontaktu, żeby zbadał i skierował na badania laboratoryjne – wyjaśnia szef sanepidu.
Takie badania bakteriologiczne pozwolą wykryć bakterie czy wirusy, które mogą spowodować sepsę.
Henryk Wojtaszek - Nie ma powodów do paniki, co nie znaczy, że nie należy bacznie obserwować wszelkich niepokojących objawów.
Pierwszymi objawami choroby są najczęściej: ból gardła, katar, zapalenie spojówek i wysoka gorączka, przyspieszenie oddechu, szybkie bicie serca, zbyt wolny puls i wymioty. Kolejną fazą są objawy oponowe, czyli np. sztywność karku lub światłowstręt. Do tego często występują wybroczyny na całym ciele.
Profilaktycznie można podawać szczepionki. Uodparniają one organizm na pneumokoki i meningokoki. Żadnej z nich nie refunduje Narodowy Fundusz Zdrowia. Jedna dawka Prevenaru kosztuje 299 złotych. Tańsza jest Pneumo 23, bo jej cena wynosi około 49 złotych. Szczepionka przeciw menigokokom z powodu licznych zachorowań na sepsę w województwie opolskim jest chwilowo niedostępna. Prawdopodobnie pojawi się w aptekach w kwietniu.
Justyna Pasierb
Najnowsze komentarze