Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Listy do redakcji

20.02.2007 00:00
W jednym z numerów „Nowin Wodzisławskich” przeczytałam felieton p. Anieli Langer, „Ślązaczki Roku” „sprzed 11 lat pt. „Nie ma to jak w szpitalu”. Czytałam go wiele razy nie wierząc własnym oczom. Jestem pielęgniarką z 27-letnim stażem i pracuję na opisanym oddziale. Opiekowałam się w Boże Narodzenie „znajomą” autorki felietonu. Nasuwa mi się przysłowie „Jak chcesz psa uderzyć...” Ale po kolei.

Pogotowie – przyjechali w rękawicach („po łokcie”? – skąd takie wzięli?). Słyszała Pani o bakteriach? O żółtaczce, HIV, AIDS? Wie Pani w ile miejsc wzywa się pogotowie w ciągu doby? Rękawice w naszych czasach to obowiązek! Chronią pacjenta! Z tego robić zarzut? „Pytali o przebyte choroby” – wywiad służy diagnozie wstępnej, aby chorego przekazać we właściwe ręce. „Teraz oddział – same przykrości! Mierzenie temperatury i ciśnienia rano” – to podstawowa ocena stanu zdrowia i przygotowanie do wizyty lekarskiej. Wynika z dbałości, a nie z chęci uprzykrzania chorym życia. Dalsze „szykany”: Mycie sali i opróżnianie kubłów ze śmieci przed śniadaniem – wolałaby Pani przy posiłku wąchać „aromaty” z kosza? I to krytykować? Niepojęte! Że hałas? Owszem, sprzątanie to dość głośna czynność, ale niezbędna w szpitalu. Posiłki – że w zupie nie pływały oka tłuszczu? Święta, nie święta – dieta u chorego musi być zachowana. Tłuszcz należy eliminować z posiłków – sprzyja miażdżycy. A przy dzisiejszych zadłużeniach szpitali cieszmy się, że w naszym posiłki są podawane trzy razy dziennie.

Teraz to, co najbardziej zabolało - praca pielęgniarek. Skarży się Pani na wylewy podskórne powstałe przy nieudolnym pobieraniu krwi - to nie „staro żyła” jest temu winna, ani niefachowe wkłucie, ale leki przeciwzakrzepowe, które powodują te „tatuaże”. Pamiętam tę plamkę krwi – powstała przy zakładaniu wenflonu – na ostrym dyżurze nie zawsze jest czas na zmianę pościeli natychmiast. Dwucentymetrową plamkę przykryto świeżym prześcieradłem, a nazajutrz zmieniono pościel.

My nie tylko pobieramy krew. Również dajemy ­leki, karmimy, myjemy, dźwigamy chorych, zmieniamy im pampersy, pomagamy chodzić słabszym, asystujemy przy czasochłonnych zabiegach, odbieramy i wykonujemy masę zleceń  lekarskich. Jest to Pani świetnie znane, ale o tym sza! Nie pasowałoby to do sarkazmu i kpiny, którymi przesiąknięty jest felieton. Nasza praca jest trudna i niewdzięczna, ale lubię ją. Tylko czasem, np. po takich artykułach ręce mi opadają! Podobnie jak powieki ze zmęczenia, gdy po nocach pilnuję monitorów, które kontrolują pracę Waszych serc, Drodzy Pacjenci!

Te święta spędziła Pani w szpitalu, to przykre, ale to choroba Panią tam przygnała. Nikt nie leży w szpitalu z wyboru. Odgrywanie się na personelu oddziału, gdzie wymagające kierownictwo nie pozwala na żadne zaniedbania, gdzie Pacjent jest najważniejszy, gdzie otrzymało się pomoc w chorobie jest smutne i niechrześcijańskie.

Mimo wszystko życzę zdrowia i dalszej weny twórczej! Może tylko trochę więcej obiektywizmu następnym razem. Przy okazji – ja i reszta pracujących Polaków też odprowadza składki do ZUS.

Pielęgniarka wodzisławskiego szpitala

Od autorki
W powyższym liście znajduje się tyle nieścisłości i nieprawdziwych informacji, że trudno z nimi polemizować. Niech komentarzem pozostanie moje milczenie.

Aniela Langer

  • Numer: 8 (370)
  • Data wydania: 20.02.07