Teraz wiem co to bezrobocie
Statystyki idą w górę – bezrobocie maleje! Wszyscy triumfują – granice otwarte, można jechać za pracą, inwestycje rosną, ogłoszeń „dam pracę” coraz więcej! Jest dobrze a będzie jeszcze lepiej - zapewniają media. Ogromne pieniądze z Unii Europejskiej, które lada dzień zasilą naszą gospodarkę, dają nadzieję na prawdziwą poprawę życia kilku milionom Polaków i Polek pozostających bez pracy bądź pracujących „na czarno”, wyzutych z wszelkich przywilejów, egzystujących w ciągłym strachu o jutro, bez najmniejszych szans na poprawę swej sytuacji życiowej. O nich jednak zapomniano, gros swej uwagi skupiając na bitwach o stołki, wydumanych pryncypiach czy zwyczajnej politycznej i gospodarczej hucpie. Problem bezrobocia zszedł na plan dalszy. A rozmiary tego zjawiska, jego czas trwania niepokoją! Bezrobocie, gdy trwa krótko jest możliwe do zaakceptowania a czasem bywa nawet pożyteczne, gdyż stabilizuje i oczyszcza rynek pracy. Gorzej, gdy jest zjawiskiem trwałym, a już tragedią jest jego dziedziczenie. Sieje wtedy spustoszenie, pognębia jednostkę, destabilizuje osobowość – jest wylęgarnią i katalizatorem patologicznych zachowań.
Wiem coś o tym, bowiem od kilku miesięcy przyglądam się temu zjawisku z większą uwagą i z innej perspektywy. Dziś wiem, że moje wcześniejsze rozmowy z bezrobotnymi – a przeprowadziłem ich kilkaset – były powierzchowne, jednostronne. Ja po prostu nie wiedziałem do końca co to naprawdę znaczy być pozbawionym pracy i nikt, kto tego nie doświadczył, nie może ostatecznie powiedzieć jak to jest. Rzecz bowiem nie sprowadza się li tylko do braku pieniędzy, choć i one grają tu niebagatelną rolę: dominujący jest strach – strach przemożny, dogłębny, wszechobecny – taki co to spać nie daje, mąci spokój, peszy i tłamsi wszelką potrzebę działania. Poraża fizycznie. Towarzyszy mu wzrastająca bezradność, gasnąca nadzieja i spadek poczucia własnej wartości – niska samoocena. Teraz dopiero wiem, że moje wskazówki przekazywane bezrobotnym z pozycji zajmowanego przeze mnie stanowiska – choć życzliwe i konkretne – trafiały w pustkę. Ludzie ci nie byli w stanie mnie wysłuchać i zrozumieć. Szukali bowiem konkretnego wsparcia, działania z mej strony czy wręcz pewnych poleceń. Nie wiedziałem, że taka moja postawa będzie dla tych ludzi swoistą busolą wskazującą im konkretnie gdzie i jak iść. Dziś już to wiem. Wczorajsze dwie rozmowy w sprawie pracy i elektryzujące pytania o wiek zakończone sakramentalnym „oddzwonimy” oraz milczący dziś telefon robią swoje! Gaśnie nadzieja i wraca strach!
„A jak dostanę tę robotę to za pierwsze pieniądze ...” Stop! Niczego nie kupuj przyjacielu – najpierw popłać zaległe rachunki, zwróć kumplom pożyczki, a resztę daj rodzinie, przywracając jej nadzieję na przyzwoite życie. A potem z całej siły, z wielkim szacunkiem, traktuj i szanuj tę pracę, bądź lojalny i uczciwy wobec tych, którzy ci ją dają, gdyż twoja rzetelność może pomóc innym, którzy również pracy poszukują.
A skąd o tym wszystkim wiem? Z autopsji – bo sam jestem bezrobotny!
Henryk Niesporek - Wiceburmistrz Rydułtów w latach 1998 - 2006
Najnowsze komentarze