Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Wierzący się nie zniechęcą

16.01.2007 00:00
Trudno w ostatnim czasie przejść obojętnie nad sprawami Kościoła w Polsce. Sprawa abp. Wielgusa zaabsorbowała  wszystkich. Jednak kiedy próbujemy przyjrzeć się dogłębnie problemowi, to musimy stanąć w obliczu wielu spraw.

Dotykamy bowiem lustracji; sprawiedliwości i miłosierdzia; prawdy i fałszu; kata i ofiary... Jedno miesza się z drugim. Wyciągnąć odpowiednie wnioski nie jest łatwo. Wierzący i agnostycy; czy też ateiści mają swoje wyrobione zdanie. Jednak warto zapytać się o Kościół. Kościół w znaczeniu instytucji i ten w wymiarze wewnętrznym – przez przynależność od Chrztu Świętego.

Kościół, który swój początek apostolski bierze w dniu zesłania Ducha Świętego i dzięki Jego mocy trwa aż po dzień dzisiejszy, mimo wielu burz historii. Jan Paweł II w książce „Pamięć i tożsamość” podpowiada nam, że „Kościół zachowuje pamięć historii człowieka od początku: pamięć jego stworzenia, powołania, wyniesienia i upadku. A w te zasadnicze ramy wpisują się całe dzieje człowieka, które są dziejami odkupienia”. Współczesny człowiek ma problem tożsamości Kościoła, (i swojej do niego przynależności), bo albo jest to dla niego tylko instytucja, albo „coś”, czego nie da się ująć w ramy ideologiczne. Pasterze Kościoła są na świeczniku, dla jednych jako wzór do naśladowania; dla inny jako cel krytyki dla uspokojenia swego sumienia.

Chrystus, który powoływał Apostołów i dziś obdarza powołaniem. Chrystus wśród wybranych miał Piotra, który zapewniając o swojej wierności zdradza Mistrza; a Judasz sprzedaje swojego Pana na śmierć krzyżową. Mimo tego Jezus im przebacza. Nie wolno nam usprawiedliwiać kłamstwa i działania przeciw człowiekowi; ale musimy uczyć się przebaczać. Abp. Wielgus został skazany przez osoby, media, ale w demokratycznym państwie nie otrzymał wyroku sądu. Nikt nie udowodnił, że zaszkodził jakiemuś człowiekowi, ale wydano wyrok potępienia. Nikt nie słuchał jego skruchy i przyznania się do błędu, który popełniają w większości ci, którzy działają w swoim życiu. Spekuluje się natomiast czy papież Benedykt XVI znał prawdę o jego przeszłości, czy popełnił błąd powierzają mu kierowanie Metropolią.

Pozwolę sobie znów sięgnąć do wspomnianej książki Jana Pawła II, który podsumowując czasy komunizmu w Polsce, pisze: „Wiele (...) złożonych aspektów często jest poza zasięgiem wypowiedzenia. Jest w tym wszystkim wszakże działanie Boga, które dokonuje się za ludzkim pośrednictwem: przez dobre dzieła ludzi, oczywiście, ale także przez ich błędy, z których Bóg jest w stanie wydobyć większe dobro”. Niemożliwością jest wypowiedzenie się we wszystkich aspektach tragedii człowieka. Jednak ta sytuacja nie jest ani katastrofą Kościoła w Polsce, ani katastrofą narodową. Wierzący, którzy chodzili do kościoła, będą chodzić dalej; a tych których tam nie było, nie będzie i teraz. Jednych ta sprawa umocni, drugim da wiele do myślenia, jednak najważniejsze, aby nasza wiara trwała w miłości i wzajemnym przebaczeniu. A tak swoją drogą, czyż wizyta papieża Benedykta XVI w Polsce pod hasłem: Trwajcie mocni w wierze; nie była proroctwem dla obecnej sytuacji Kościoła w Polsce? W jakim miejscu jest dziś nasza wiara...?

Jan Kaczyński - radny z Wodzisławia, katecheta, nauczyciel w Gimnazjum nr 2 i Zespołu Szkół Ekonomicznych

  • Numer: 3 (363)
  • Data wydania: 16.01.07