Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Metan i skały żądają respektu – nie tolerują amatorszczyzny

02.01.2007 00:00
Corhydron – tragiczna pomyłka, Halemba – straszna katastrofa, samobójstwa nastolatków, dzieci jeszcze–bezbrzeżny smutek, w szkole, na podwórku czy na ulicy – przemoc, ot tak sobie, dla hecy, zgrywy czy szpanu – takimi opisami wydarzeń atakują naszą percepcję wszystkie media.

Jeśli do tego dodamy pavulon  i morderców w strojach  ratowników z łódzkiego pogotowia to możemy mieć wrażenie mimowolnego uczestnictwa w jakiejś superprodukcji filmowej, w której wnuk Hitchcocka próbuje prześcignąć dziadka  serwując nam coraz mocniejsze dawki grozy, przemocy, obłędu, tragedii.

Nic z tych rzeczy. To wszystko dzieje się w rzeczywistości. Wydarzyło się także w minionym 2006 roku. Dlaczego?

W toku licznych dyskusji moje zainteresowanie wzbudziły dwie wypowiedzi uzyskane od  przedstawicieli dwóch różnych pokoleń: doświadczonego życiowo osiemdziesięciolatka i bystrego młodego  człowieka, nieźle już rozeznanego w gorzkich prawdach życiowych, odkrywanych w środowisku robotniczego osiedla. Obaj panowie jednoznacznie określili winnego:
to człowiek.

W fabryce lekarstw  ktoś mógł pomylić lekarstwo lub fiolki konfekcjonując towar nie tak jak trzeba – bez elementarnej refleksji o skutkach. Przed laty, ktoś ważny podjął decyzję o likwidacji szkół zawodowych nie bacząc na umiejętności przyszłych „fachowców”. A tam głęboko pod ziemią metan i skały żądają respektu – nie tolerując bylejakości, nonszalancji i amatorszczyzny wzmocnionej ogromną chęcią zysku. Taka sama chęć zysku zaprowadzi wkrótce do więzień powszechnie znanych „łowców skór” z Łodzi.

Zawinili też rodzice pospołu z nauczycielami. Ci pierwsi, bo zwalają swoje obowiązki wychowawcze i rodzicielskie na szkołę, ci drudzy, bo „gubią” gdzieś wrażliwego ucznia  „podrzucając” go pedagogowi szkolnemu tak, jakby sami nie kończyli szkół wyższych pedagogicznych.

Kto więc przekaże dzieciom i młodzieży elementarne życiowe prawdy, szacunek dla drugiego człowieka, szacunek dla rzetelnej pracy, kto uzmysłowi tym młodym co to honor, odpowiedzialność za siebie i innych ludzi, kto przybliży im zasady etosu pracy – jej sensu i znaczenia, kto ukaże im we współczesnej formie znaczenie dekalogu?

Nikt nie zrobi tego lepiej niż mama, tato, babcia i dziadek, nikt nie wyjaśni trudnych spraw tak dobrze jak starsza siostra, starszy brat czy też przyjazna i mądra pani nauczycielka – poprzez dobry przykład, zachęcenie do przeczytania dobrej książki czy artykułu prasowego czy też posłuchania wartościowej muzyki i obejrzenia dobrego filmu. To ci ludzie muszą uczyć młodych szacunku dla samych siebie i drugiego człowieka, szacunku dla życia i dobra. Dlaczego więc tego nie robimy, co nam przeszkadza – przecież nie chcemy samobójstw, linczy, pavlonów, corhydronów  i na pewno nie chcemy Halemby!

Henryk Niesporek
Wiceburmistrz Rydułtów
w latach 1998 - 2006

  • Numer: 1 (361)
  • Data wydania: 02.01.07