środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Jak nie dać się szkodnikom?

14.11.2006 00:00
Stowarzyszenie Mieszkańców Terenów Górniczych pomaga poszkodowanym. Wiele spraw zakończyło się już sukcesem.

Powołane kilka lat temu Stowarzyszenie Mieszkańców Terenów Górniczych w Marklowicach miało swój udział w zmianie niekorzystnych dla poszkodowanych eksploatacją górniczą przepisów o opłatach sądowych oraz wywalczyło zniesienie kuriozalnego opodatkowania odszkodowań wypłacanych przez kopalnie. Stowarzyszenie pomaga pisać pisma i dochodzić swoich praw, gdy trzeba również na sali sądowej.

– Z samych Marklowic trafiło do nas ponad czterdzieści spraw, a po pomoc zgłaszają się także ludzie spoza naszego regionu – mieliśmy telefony z Bytomia a nawet Chrzanowa – opowiada Czesław Karwot, przewodniczący Stowarzyszenia.

Nic „na gębę”

Wiele problemów na początku wynikało z przekształceń organizacyjnych w górnictwie dokonanych kilka lat temu. Po powołaniu Kompanii Węglowej kopalnie odmawiały realizacji wyroków uważając, że obciążają one Rybnicką Spółkę Węglową. Część spraw kierowano do sądów pozywając Kompanię, potem pod koniec 2004 r. weszły w życie przepisy, na mocy których zobowiązania RSW przejęła Kompania. Ten problem został więc rozwiązany, ale zamieszania było sporo.

Jak mówi Czesław Karwot, poszkodowani często od początku popełniają błędy, które potem prowadzą do komplikacji. Wiele osób załatwia sprawy związane ze szkodami górniczymi „na gębę”. Jednak jeśli zapewnienia i obietnice urzędników kopalnianych nie zostaną zapisane „czarno na białym” to najczęściej nie można ich wyegzekwować. Tak właśnie stało się w przypadku jednej z poszkodowanych, która domagała się naprawy przechylonego budynku. Kopalnia zaoferowała odszkodowanie obiecując ustnie, że za budynki gospodarcze również zapłaci, ale później. Potem z tych obietnic się wycofano.

Uwaga na biegłych

Najistotniejszym elementem dla efektu sprawy są opinie biegłych. Obserwujemy, że wzrasta liczba tych, które są rzetelnie przygotowane. Kiedyś nagminnie trafiały się takie, do których trzeba było wnosić uwagi. W jednej ze spraw doszło prawdopodobnie do fałszowania dokumentów. Zostało złożone zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. – W przedstawianych dokumentach kopalnie starają się zaniżać wielkość przewidywanych oddziaływań wywołanych eksploatacją górniczą. I gdy kopalniani urzędnicy twierdzą, że osiadanie będzie minimalne z rzetelnych opracowań wynika, że może osiągnąć co najmniej 9 a nawet 11 metrów. Zdarzają się nawet rozbieżności co do stanu faktycznego – z jednej opinii wynika, że teren osiadł 70 centymetrów a z drugiej, że 2,6 metra – twierdzi Karwot.

Życie na placu budowy

Dom jednego z mieszkańców został stosunkowo niedawno wyremontowany przez kopalnię „Jankowice”. Niestety w krótkim czasie pojawiły się kolejne i to bardzo poważne szkody. Tym razem jednak sprawa trafiła na „Marcel”, w związku ze zmianą rejonów odpowiedzialności między tymi kopalniami.

- Niedługo po naprawieniu jednych szkód pojawiły się kolejne – mówi Krzysztof Wawrzyczek. – Nie wyobrażamy sobie życia na placu budowy w atmosferze notorycznych remontów. Ugodę z kopalnią podpisałem, bo miałem dobre doświadczenia z “Jankowicami”. Teraz to zupełnie co innego. Nad wykonawcą nie ma żadnego nadzoru, po wymianie ściany w piwnicy remont nie został dokończony, kopalnia tłumaczy, że są kłopoty z zakupem odpowiedniego tynku. Znalezienie hurtowni, która sprzedaje ten materiał zajęło mi pięć minut

(jak)

  • Numer: 46 (355)
  • Data wydania: 14.11.06