Kłopoty z granicą
Gorzycki węzeł A1 ma powstać na gruntach, które są własnością obywateli czeskich. Problemem jest uregulowanie spraw własnościowych w polskich sądach. Z pomocą przyszły mieszkańcom władze gminy Dolna Lutynia i Godów.
Problemy związane z wykupem gruntów obywateli Czech nie wstrzymają budowy autostrady.
Gorzycki węzeł autostrady A1 powstanie na gruntach, które są własnością obywateli czeskich. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaoferowała im odszkodowania, ale problemem jest uregulowanie spraw własnościowych w polskich sądach. Z pomocą mieszkańcom przyszły władze gmin Lutynia Dolna i Godów.
Zmienili granicę, pola skolektywizowali.
Zmienili granicę, pola skolektywizowali.
Namieszała historia
Problem wynika z regulacji granicy, która została przeprowadzona w 1958 r. Część gruntów należących do obywateli polskich znalazła się w ówczesnej Czechosłowacji, natomiast pola należące do obywateli tego państwa znalazły się w Polsce.
Grunty należące do mieszkańców Wierzniowic sięgały aż pod Gorzyczki – tłumaczy Józef Toboła, przewodniczący Miejscowego Koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Wierzniowicach i członek władz gminy Lutynia Dolna. Podczas kolektywizacji przeprowadzonej w Czechosłowacji zostały im one odebrane, a PGR obrabiał również pola leżące w Polsce. Po 1990 r. PGR się rozpadł i grunty leżą odłogiem. Gdyby nie autostrada nie byłoby problemu, spadkobiercy nie wiedzieliby nawet, że mają prawo do tej ziemi.
Gdy wyznaczono przebieg autostrady okazało się, że zostanie ona wybudowana m.in. na gruntach należących do rodzin mieszkających w Czechach. GDDKiA zaoferowała im odszkodowania, niektóre sięgają nawet kwoty 100 tys. zł. Jednak konieczne jest uregulowanie spraw własnościowych. A od 1958 r. nikt nie robił postępowań spadkowych, gdyż pola były skolektywizowane. Władze gminy Lutynia Dolna sporządziły wykaz tych gruntów z potencjalnymi spadkobiercami, otrzymali oni pisma z sugestią załatwienia spraw związanych z nabyciem spadku. Wiadomo, że po tylu latach nie jest to proste, trzeba zgromadzić wiele dokumentów. Dodatkowym problemem okazało się to, że w Polsce i Czechach obowiązują odmienne procedury związane z nabyciem spadku. W Czechach załatwia się to u notariusza a według polskiego prawa jest to nieważne. Nabycie spadku należy załatwić w polskim sądzie.
Czechom nic nie zabiorą
Wiele nieporozumień wywołało pismo GDDKiA, które wyznaczyło spadkobiercom nierealnie krótki termin na przedłożenie dokumentów koniecznych do wypłaty odszkodowań. Zapowiedziano, że potem zostanie złożony wniosek do wojewody o wszczęcie procedury wywłaszczeniowej. W czeskich mediach próbowano sugerować, że Polska chce odebrać własność obywatelom Czech. Tymczasem mają oni 10 lat na uzyskanie odszkodowania i przez ten czas pieniądze nie przepadną.
Nikt z zainteresowanych nie protestuje przeciwko sprzedaży tych gruntów pod autostradę, nie ma też zastrzeżeń do wysokości oferowanych odszkodowań – twierdzi Józef Toboła. Problemem jest tylko załatwienie wszystkich formalności spadkowych w Polsce. Grunty te nie mają ksiąg wieczystych, bo wcześniej były to tereny czeskie. Trzeba więc będzie zakładać księgi wieczyste w polskim sądzie.
O pomoc zwrócono się do władz zaprzyjaźnionej polskiej gminy Godów. Przygraniczna współpraca między sąsiadujacymi gminami trwa od dawna, a nawiązane kontakty przydały się przy rozwiązaniu tego problemu.
#nowastrona#
Instrukcja dla spadkobierców
Włączyliśmy się w tę sprawę, choć nie należy to do kompetencji gminy – mówi wójt Godowa Józef Pękała. Nasz radca prawny przeanalizował co należy zrobić, jakie formalności powinny być załatwione. Zainteresowaliśmy tym problemem inne instytucje na szczeblu powiatu. Można mieć żal do GDDKiA, że zostawili to na koniec i przystąpili do załatwiania w ostatniej fazie. Uważam, że od tego należało zacząć. Teraz zainteresowani zostali postawieni pod murem.
Wraz z wójtem Józefem Pękałą sporządziliśmy odpowiednią instrukcję dla spadkobierców – dodaje Józef Toboła. Otrzymał ją każdy z zainteresowanych. W ten sposób dowiedzieli się, jakie dokumenty muszą przygotować i do jakich urzędów w Polsce mają się zwrócić. Wszystkie formalności mogą załatwić sami, nie muszą wynajmować kancelarii adwokackich, które słono sobie liczą za usługi. Trzeba było wyjaśnić nawet takie wątpliwości, czy tłumaczenia dokumentów sporządzone przez czeskich tłumaczy przysięgłych są w Polsce honorowane. Tą sprawą zajmuję się z ramienia gminy Lutynia Dolna. Znam tych ludzi, są to często starsze osoby. Znam język polski i czeski. Mamy bardzo dobre kontakty z gminą Godów, gdy pojawiają się problemy potrafimy się dogadać, żeby pomóc ludziom.
Tak więc do międzynarodowego konfliktu polsko-czeskiego nie dojdzie i problem ten nie zaszkodzi dobrosąsiedzkim stosunkom. I okazało się, że przygraniczna współpraca nie ogranicza się tylko do oficjalnych spotkań, lecz pozwala rozwiązywać problemy zwykłych mieszkańców. Jak zapewnia Józef Toboła, całe zamieszanie z odszkodowaniami dla czeskich obywateli nie wstrzyma prac związanych z budową autostrady.
(jak)
Najnowsze komentarze