Sobota, 18 maja 2024

imieniny: Eryka, Aleksandry, Feliksa

RSS

Końca sporu nie widać

04.07.2006 00:00
Kto ma rację? Rozgoryczone dzieci, które nie mają gdzie grać w piłkę, czy starszy człowiek, który nerwowo nie wytrzymuje hałasu?
Po blisko roku wracamy do tematu placu zabaw i boiska dla dzieci na osiedlu Kościuszki w Pszowie. Przypomnijmy - w lipcu ubiegłego roku pisaliśmy o tym, że mieszkańcy są przerażeni zachowaniem jednego z lokatorów. On przegania nasze dzieci i jest niebezpieczny – mówili wtedy. Niedawno ponownie zawiadomili naszą redakcję, gdyż, ich zdaniem, sytuacja się nie zmieniła. Wojna podwórkowa trwa. Żal mi jest tych dzieci, bo tutaj naprawdę nie mają gdzie sobie pograć. Nikt o nie nie dba. Był niedawno Dzień Dziecka, teraz są wakacje i co one mają tutaj robić? – pyta Małgorzata Bogun. Wtórują jej inne kobiety: Zróbcie z tym wreszcie porządek!
 
Zatrzasnął drzwi przed nosem
 
Przeganiają nasze dzieci z miejsca na miejsce. A gdzie one mają się bawić, skoro innym się to nie podoba? – pytają matki dzieci. A najbardziej nie podoba się to Andrzejowi Malmonowi, który na wyczyny dzieci reaguje bardzo nerwowo. Tuż pod jego oknami znajduje się wyłożone betonowymi płytami boisko do gry w siatkówkę. Siatka wprawdzie zniknęła, ale pozostał solidny, metalowy kosz do gry w koszykówkę. Jednak głośno odbijająca się piłka irytuje Andrzeja Malmona tak, że jak mówią nasi rozmówcy, nie panuje on nad swoim zachowaniem. Jak wyskoczy na dwór z przekleństwami, to nie wiadomo, gdzie uciekać. Wpada w szał. Grozi nam policją, scyzorykiem piłki nam przecina – mówią jeden przez drugiego chłopcy. Jego zachowaniem oburzeni są też rodzice. On straszy dzieci, tak dalej być nie może – oburzają się. Co na to oskarżony Andrzej Malmon? Zapukaliśmy do jego mieszkania z prośbą o rozmowę. Niestety, z krzykiem zatrzasnął nam drzwi przed nosem. Każdy człowiek ma prawo do spokoju, a szczególnie starszy. Trudno mu się dziwić, że tak reaguje – twierdzi starsza kobieta. Inna mówi wprost: Też by mie to nerwowało, jakby mi ktoś tak balem rąboł pod oknami!
 
Pokrzywy i kleszcze
 
W takim razie gdzie te nasze dzieci mają iść? – pyta jedna z matek. Wspomina, że kiedyś za osiedlem, na prywatnych nieużytkach, spółdzielnia z pomocą mieszkańców zaczęła robić boisko do gry w piłkę nożną. Niestety dzisiaj metalowe bramki są zarośnięte trawą i krzakami. Nie sposób tam wejść, bo jest tam pełno pokrzyw i kleszczy - mówi Małgorzata Bogun. Inna matka dodaje: A w pobliskiej piaskownicy zamiast piasku to pełno psich odchodów! – denerwuje się kobieta. Zdaniem naszych rozmówców, kosztem dzieci tworzy się na osiedlu kolejne parkingi dla samochodów. Z dziećmi, które właśnie rozpoczęły letnie wakacje, mało kto się tutaj liczy.
 
Iwona Zganiacz – wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej Orłowiec
Nie mamy sposobu na spory sąsiedzkie. Trudno nam ingerować w to, że ktoś nerwowo reaguje na hałas dzieci. Naszym problemem jest to, że na tym osiedlu brakuje miejsca na place zabaw dla dzieci. Jest jedno boisko do gry w siatkówkę, które prowadzimy razem ze Szkołą Podstawową nr 3, jest też jeden plac zabaw. Przydałoby się więcej i my to rozumiemy. Działamy jednak w oparciu o grupy członkowskie, które z kolei opowiadają się za większą liczbą parkingów. A osiedle nie jest z gumy i na wszystko miejsca nie starcza. Jeśli chodzi o boisko na nieużytkach, to jest to własność prywatna. Chętnie byśmy tam coś zorganizowali, ale nie na cudzym terenie. Jeśli chodzi o piaskownicę, to zaraz wymienimy piasek na świeży. Z tym nie ma problemu”.
 
Iza Salamon
  • Numer: 27 (336)
  • Data wydania: 04.07.06